Książę Yarvi poprzysiągł zemstę zabójcom ojca. Chce odzyskać czarny tron. Najpierw jednak jako sprzedany w niewolę galernik musi stawić czoło okrucieństwu i srogiemu morzu. I to mając tylko jedną sprawną rękę! Oszukany stanie się oszustem. W oczach świata jest słaby. Nie utrzyma tarczy ani nie chwyci za topór, dlatego musi z umysłu uczynić zabójczą broń. Zdradzony sam zostanie zdrajcą. W osobliwej kompanii wyrzutków znajduje wsparcie, na jakie nie mógłby liczyć wśród szlachetnie urodzonych. Czy ten, który padł ofiarą uzurpatora, sam się nim stanie? Yarvi ma u boku lojalnych przyjaciół, lecz zawiła ścieżka, którą kroczy, może się zakończyć tym, czym się rozpoczęła – niespodziewanym zwrotem, zasadzką i śmiercią króla.
Premiera (Polska)
7 kwietnia 2015Polskie tłumaczenie
Agnieszka JacewiczLiczba stron
400Autor:
Joe AbercrombieKraj produkcji:
PolskaGatunek:
FantasyWydawca:
Polska: Rebis
Najnowsza recenzja redakcji
Przyznam się od razu: z twórczością Joego Abercrombiego styczności dotychczas nie miałem. Owszem, kojarzyłem nazwisko, kojarzyłem tytuły książek, kojarzyłem też sporo pozytywnych opinii pod adresem jego pisarstwa, jednak moja ówczesna awersja do fantasy skutecznie zniechęcała do zweryfikowania tych ocen. Teraz, gdy z fantasy się przeprosiłem, wpadło mi w ręce "Half a King", czyli Abercombie w wersji dla młodzieży… i przyznam, że wygląda to całkiem dobrze.
"Pół króla" może się spodobać chociażby za sprawą lekkiego odwróceniu schematu głównego bohatera. Gatunek przyzwyczaił nas do wizji młodziaka siedzącego w jakiejś zapyziałej mieścinie, do drzwi którego nagle puka Przeznaczenie, strasząc trudem, znojem i śmiercią w paszczy monstrum, ale młodziak i tak wyrusza, bo lepsze to niż pilnować składu na szczotki. U Abercrombiego jest podobnie – oczywiście jeśli nie liczyć, że będący głównym bohaterem Yarvi jest żyjącym w potężnym państwie księciem, który na dodatek obrał gruntowne wykształcenie, mając w perspektywie prestiżową pozycję Ministra. Kiedy jednak jego ojciec i brat giną, chłopak musi przejąć rządy nad dumnym i wojowniczym krajem, choć nikomu nie jest to na rękę – a zwłaszcza samemu Yarviemu. Ostatecznie można przeżyć, gdy władca jest nieopierzonym młokosem, głupcem, chciwcem, a nawet szaleńcem, ale co zrobić z królem, który ma tylko jedną rękę? Oczywiście, jak to zwykle bywa w takich opowieściach, Yarvi szybko wpadnie w tryby wielkiej polityki, a swe panowanie wnet zakończy na galerze w charakterze niewolnika, przyobiecując swym oprawcom okrutną zemstę.
Na pierwszy rzut oka nie widać w "Pół króla" nic oryginalnego. I do pewnego stopnia jest to prawda: na poziomie konstrukcyjnym jest to opowieść bardzo tradycyjna (niektórzy powiedzieliby nawet, że sztampowa), z młodym bohaterem rzuconym w nowe środowisko, który musi dojrzeć do swojej roli i wraz z grupą towarzyszy podróżuje w celu wypełnienia zadania/obietnicy/przysięgi. Schemat powieści przygodowej jest tutaj wyraźny, co ma zarówno dobre, jak i złe strony. Dobre, ponieważ pozwala zbudować bardzo niezłe tempo i niezgorszą dramaturgię: cały czas coś się dzieje, przeszkody na drodze bohaterów pojawiają się jedna za drugą, nie brak również twistów fabularnych całkowicie zmieniających układ sił. Dzięki temu "Pół króla" połyka się łatwo i bezstresowo. Złe strony tego schematu to dominacja akcji względem świata przedstawionego: Abercrombie tworzy zręby Morza Drzazg, zarysowuje jego geografię oraz kontekst polityczny i ekonomiczny, ale czyni to jedynie w stopniu koniecznym dla opowiedzenia historii bohatera, stworzenia dla niego tła. A szkoda, bo rzeczywistość ta wydaje się miejscem tyleż intrygującym, co nieprzyjemnym i miło byłoby wgryźć się w jej podstawy nieco głębiej. Liczę, że w kolejnych tomach kwestia ta zmieni się na plus.
Podobnie rzecz ma się z bohaterami. Towarzysze Yarviego stanowią interesującą, choć dość typową grupę, a każdy z nich zbudowany jest w oparciu o jedną, dominującą cechę charakteru: skłonność do przemocy, cynizm, pragmatyzm itp. Trudno powiedzieć, by ich portrety były szczególnie głębokie, jednak są wyraziste na tyle, na ile pozwala przyjęty typ. Tutaj też pojawia się wątek, który w "Pół króla" przypadł mi do gustu: wprowadzanie małych, lecz zauważalnych zmian w obrębie schematu. Widać to zarówno w odniesieniu do bohaterów drugoplanowych (podążających za Yarvim głównie ze względu na wyższe szanse na przeżycie), jak i samego księcia. Młodzieżowe fantasy przyzwyczaiło czytelników do schematu bohatera, dla którego podróż staje się wejściem w dorosłość, okazją do nabrania doświadczenia, ale również poznania różnicy między dobrem a złem – w czym często pomaga jakiś specjalny dar. Yarvi nie ma daru, wręcz przeciwnie: definiowany jest przez swoje kalectwo, wypychające go poza nawias ludzi „godnych”. Moment osiągnięcia męskości wiąże się zaś z odkryciem siły manipulacji i kłamstwa, podejmowaniem decyzji wątpliwych moralnie i wykalkulowanym wykorzystywaniem wszelkich zasobów do własnych celów niezależnie od konsekwencji. Z zainteresowaniem obserwuje się przemianę bohatera, który wzbudzał sympatię, choć niekoniecznie respekt, w kogoś, kto na respekt niewątpliwie zasługuje, ale na sympatię już nie bardzo. Zwłaszcza że stojący za nim cel wydaje się momentami tyleż wielki, co kuriozalny: paląca chęć zemsty i odzyskania znienawidzonego tronu średnio licuje z pragmatyzmem, którego ostoją Yarvi powinien być…
Przeglądając Internet, natknąłem się na opinie, iż "Pół króla" jest pod względem przemocy i seksu książką dość stonowaną w stosunku do poprzednich powieści Abercrombiego. Trudno mi się do nich odnieść bezpośrednio, faktycznie jednak tematów okołoerotycznych nie uświadczymy prawie wcale (możliwe, że ze względu na jej młodzieżowy charakter). Co do walki i śmierci – jest jej całkiem sporo, choć miło, że autor unika przesadnego epatowania przelewaną krwią; starcia są krótkie, acz brutalne i jak to zwykle bywa, dobrzy nie zawsze wygrywają. Wspominałem już, że w kwestii opisów Abercrombie nie rozpieszcza, ale w pewien sposób rekompensują to dialogi: żywe, chwytliwe, nierzadko bardzo inteligentne i pełne humoru, choć niekiedy jest to humor z rodzaju tych czarnych i latających nisko nad ziemią. Co oczywiście nie oznacza, że nie przydałyby się im edytorskie nożyce - czasami autor daje się chyba ponieść nastrojowi i wkłada w usta postaci kwestie, które brzmią nie tylko przesadnie wzniośle i patetycznie, ale wręcz głupio.
Czytaj również: Big Book Festival już w ten weekend
"Half a King" na pewno nie stanowi literackiego odkrycia, niemniej jest to powieść przyjemna w odbiorze, lekka, nieźle napisana i podejmująca próby gry ze schematami gatunku, z chęcią więc sięgnę po kolejne tomy trylogii, gdy już się ukażą na rynku. Na osobach, które zjadły na fantasy zęby, raczej nie zrobi wielkiego wrażenia, ale jeśli ktoś szuka prezentu dla młodszego rodzeństwa, propozycji dla osób zaczynających przygodę z fantastyką lub po prostu lekkiej, rozrywkowej lektury do pociągu, "Pół króla" powinno się sprawdzić.