Sława Żmijan powraca do rodzinnego miasteczka, dźwigając samotny plecak i poczucie życiowej porażki. Na szczęście w Starym Deszcznie wszystko jest na swoim miejscu… Okej, no może tak nie do końca wszystko. W samym środku lata w sielskim miasteczku niespodziewanie wyrasta mała draka nie z tego świata, a pytania mnożą się jedno za drugim.
Premiera (Świat)
22 maja 2024Premiera (Polska)
22 maja 2024Liczba stron
368Autor:
Marta KisielGatunek:
Humor, KryminałWydawca:
Świat: Mięta
Najnowsza recenzja redakcji
Już sam tytuł najnowszej powieści Marty Kisiel wywołuje uśmiech na ustach, bo przywołuje na myśl Wielką drakę w chińskiej dzielnicy z Kurtem Russellem. Nie, nie ma z tym filmem niczego wspólnego, ale skojarzenia to przekleństwo, a zabawa słowem to wielki talent Marty Kisiel. Tytułowa fińska dzielnica z nowej powieści – o dziwo – nie leży w Finlandii, a w swojskim Starym Deszcznie. W pięciu fińskich domkach, skupionych wokół placu z piaskownicą, mieszkała niegdyś dzieciarnia, która znała się od kołyski i dawała się rozpieszczać – mniej lub bardziej – pięciu dziarskim babciom. I chociaż dzieci wyrosły i w większości rozjechały się po świecie, świat nie zawsze był dla nich łaskawy. Tęsknota sprowadza je z powrotem do Starego Deszczna, gdzie wszystko jest radośniejsze i takie małomiasteczkowe – w najlepszym tego słowa znaczeniu!
Nieco pokiereszowana przez życie Sława Żmijan (dla wtajemniczonych – Mieczysława; i lepiej nie pytać o imiona jej przyjaciół, bo Bóg ich rodziców pokarał nadmierną inwencją twórczą) wraca do swojej babci Gieni i małego miasteczka – słynącego co najwyżej z kopca nieznanego pochodzenia i stodoły z niewiadomych powodów wpisującej się na listę zabytków – by nabrać sił i poradzić sobie z porażką. Tutaj wszyscy wiedzą o sobie wszystko. Nic więc dziwnego, że Sława spotyka się ze współczuciem… Ale zaraz, przecież ludzie ze Starego Deszczna nie mają pojęcia, dlaczego wróciła, prawda?
Wplecenie w fabułę zwariowanej powieści elementów fińskiej mitologii sprawia, że czytelnik poznaje coś nowego, orzeźwiającego i zadziwiającego. Słuchanie przepychanek słownych babć z fińskiej dzielnicy dokumentnie ogłusza, ale bardzo je kochamy. Równie nieprawdopodobne są dialogi przyjaciół Sławy, podgryzanych przez krwiożercze kiwi lub po prostu usiłujących dowiedzieć się, co się wokół nich dzieje. W ramach pocieszenia – prócz uścisków rodzinnych otulających niczym ciepły, ręcznie robiony na szydełku kocyk i kakao z piankami – dostajemy babciny rosół z lubczykiem, barszcz i bigos, a do tego cratfowe fińskie piwo i mnóstwo dobrych wibracji. I projekt graficzny okładki i stron tytułowych autorstwa Magdaleny Babińskiej – tajemniczy i jedyny w swoim rodzaju! Tylko uważajcie na babcie, bo mogą skrywać przed światem wiele tajemnic!