Na pokładzie tureckiej szebeki jest skrzynia, w skrzyni pudełko z biżuterią, w pudełku z biżuterią butelka, w butelce mapa, a na mapie... lokalizacja bajecznego skarbu na Wyspach Mandarynkowych! Dwaj dumni arystokraci, utalentowani szermierze, awanturnicy i poeci, nie potrzebują niczego więcej, aby rozpocząć przygodę, która - od lochów przez galery - zaprowadzi ich na krańce świata. Jean-Luc Masbou i Alain Ayroles, zmieniają konwencję literatury płaszcza i szpady w tej niezwykłej opowieści przygodowej, pełnej pomysłowych rozwiązań i przedziwnych sytuacji. To trochę komiks marynistyczny, choć bardziej awanturniczo-przygodowy, ale też fantastyczny - w każdym znaczeniu tego słowa.
Premiera (Świat)
5 sierpnia 2020Premiera (Polska)
5 sierpnia 2020ISBN
978-83-66347-18-2Polskie tłumaczenie
Wojciech BirekLiczba stron
256Autor:
Jean-Luc Masbou, Alain AyrolesGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Timof Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Tytuł podpowiada nam gatunek, w którym osadzona jest seria Ayrolesa. Indyjska włóczęga czerpała główne inspiracje z tradycji powieści łotrzykowskiej, zaś sam tytuł Płaszcz i szpony jest trawestacją nazwy gatunku popularnie określanego jako płaszcz i szpada, będącego odmianą literatury awanturniczo-przygodowej. Dlaczego szpony? Ponieważ jak widzimy na okładce komiksu będziemy mieć do czynienia z bohaterami zwierzęcymi, którym twórcy nadali antropomorficzne cechy, jednak myliłby się ten, kto sądzi, że w komiksie będą tylko takie postacie. Wręcz przeciwnie, zwierzęcy bohaterowie występują tu na równi z ludzkimi i dzięki talentowi scenarzysty jest to absolutnie strawny miks, w wielu momentach w bardzo pomysłowy sposób wykorzystujący takie połączenie.
Gatunek płaszcza i szpady ma wielu znakomitych przedstawicieli - Zorro, Trzej muszkieterowie, Fanfan Tulipan, ale także historie o piratach, które również się tu kwalifikują. Przymiotnik awanturniczy pasuje do tych opowieści jak ulał, ponieważ tym właśnie charakteryzowała się ta literatura i potem filmy, przygodowo-awanturniczą fabułą, w której bohaterowie co i rusz pojedynkowali się i wpadali w tarapaty. Nie inaczej jest w “Płaszczu i szponach”, tyle że Ayroles te gatunkowe chwyty wynosi na zupełnie nowy poziom, tak jak uczynił to w przypadku Indyjskiej włóczęgi.
Na pierwszym planie mamy przygodową fabułę, z mapą prowadzącą do skarbu ukrytego na Wyspach Mandarynkowych oraz dwóch szlacheckich kompanów pokazanych jako lis i wilk, którzy wplątują się w skomplikowaną intrygę na drodze do odnalezienia skarbu. Dostajemy również wiele pobocznych postaci, z których każda w odpowiednim momencie dostanie ważną do odegrania rolę oraz pokaźną serię walk i forteli, których przebieg niejeden raz wprowadzi czytelnika komiksu w autentyczne zdumienie. A im dalej w las, tym bardziej przygoda traci swoje realistyczne oblicze, wprowadzając do opowieści elementy fantastyczne rodem z powieści Juliusza Verne’a.
Ten miszmasz dotyczy też warstwy rysunkowej. Graficznie i kolorystycznie dzieje się tu bardzo dużo, choć czytelnicy przyzwyczajeni do kreski Juanjo Guarnido z Indyjskiej włóczęgi muszą poświęcić na lekturę trochę więcej czasu, by ostatecznie ulec urokowi rysunków Jeana-Luca Masbou. Pod koniec zbiorczego wydania jesteśmy już jednak tak oczarowani niezwykłą historią, ze barbarzyństwem wydawałoby się zastąpienie kimś innym wykonującego tu fantastyczną robotę Masbou.
Płaszcz i szpony mimo pozornej lekkości jest lekturą dość wymagającą za sprawą wspaniale wykorzystanej erudycji Ayrolesa. W warstwie humorystycznej znajdziemy tu nawet nawiązania do Asteriksa (cudowny epizod z okupacją spiżarni i z obśmianymi w kultowej serii piratami), ale najistotniejsza jest tu gra z gatunkiem płaszcza i szpady, który po wzięciu na warsztat przez scenarzystę ulega niezwykłej modyfikacji. Całą opowieść spina rodzaj teatralnej klamry - pierwszy tom zaczyna się od scen z teatralnego przedstawienia rodem z komedii dell'arte, którego fabuła zaczyna mieszać się z rzeczywistością, zaś w ostatnich tomach formuła spektaklu ma już bardzo duże znaczenie. Gatunek płaszcz i szpady przechodzi tu płynnie w marynistyczne opowieści, aby znaleźć finał nie na jednej, ale na dwóch tajemniczych wyspach by w nadchodzącym, drugim integralu przenieść akcję w zupełnie niespodziewane miejsce.
Tym samym klasyki płaszcza i szpady stanowią jedynie rozbiegówkę dla wyobraźni scenarzysty, który z poziomu powieści Aleksandra Dumasa wkracza w literackie rejony Rękopisu znalezionego w Saragossie, nie kopiując jednakże konceptu powieści szkatułkowej, ale eksplorując różne warianty i wariacje wziętego na warsztat gatunku. Może to herezja, ale w Ayrolesie widać twórczą energię, która w pierwszych tomach charakteryzowała Thorgala i najchętniej to jego widziałbym w roli scenarzysty kultowej seriii. Takie marzenie będzie z pewnością trudne do spełnienia, pozostaje więc czekać na drugi tom Płaszcza i szponów, co do którego możemy mieć pewność, że będzie równie pochłaniający jak jego pierwsza odsłona.