Nie przestajesz być szpiegiem tylko dlatego, że wypadłeś już z gry. Catherine Standish wie, że szpiegom nie zdarzają się przypadkowe spotkania. Pracuje w kontrwywiadzie wystarczająco długo. Zdążyła się już przekonać, czym są zdrada, dwulicowość i wbijanie noża w plecy. Nie ma jednak pojęcia, w jakim celu ktoś mógłby obrać za cel właśnie ją – alkoholiczkę na odwyku, która w królestwie Jacksona Lamba wraz z resztą przegrywów przekłada papiery z jednej sterty na drugą. Ktokolwiek przetrzymuje Catherine jako zakładniczkę, na pewno nie robi tego z powodów osobistych. Chodzi mu o Slough House. A najprawdopodobniej o samego Jacksona Lamba. Lamb… Da się o nim wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że mógłby zostawić swojego człowieka na lodzie. W zasadzie pod tym względem można mieć do niego bezgraniczne zaufanie…
Premiera (Świat)
27 kwietnia 2022Premiera (Polska)
27 kwietnia 2022Polskie tłumaczenie
Robert Kędzierski, Anna KrochmalLiczba stron
432Autor:
Mick HerronGatunek:
ThrillerWydawca:
Polska: Insignis
Najnowsza recenzja redakcji
Prawdziwe tygrysy to już trzecia w na polskim rynku (na swoją kolej czekają następne tomy) powieść Micka Herrona (wcześniejsze to Kulawe konie oraz Martwe lwy), której bohaterami są pracownicy brytyjskiego wywiadu z jednostki mieszczącej się w Slough House. Wyróżnikiem tej grupy jest to, że nie mamy do czynienia z asami wywiadu, a odrzutami: ludźmi, którzy z różnych względów (alkoholizm, narkotyki, błędy, etc.) trafili w miejsce, gdzie teoretycznie nie wyrządzą żadnych nowych szkód. Nad nimi wszystkimi czuwa Jackson Lamb stosujący nietypowe metody mobilizacji swojego zespołu.
Prawdziwe tygrysy zaczynają się dość niepozornie, od porwania jednej z pracownic ze Slough House. Za sprawą szantażu porywacze chcą uzyskać dostęp do zarchiwizowanych akt dotyczących teorii spiskowych. Nie może być to groźne, prawda? A jednak okazuje się, że to tylko wierzchołek góry lodowej, a cala akcja nie jest pomysłem grupy szaleńców, a misternie utkanym planem przez osoby piastujące kluczowe pozycje dla brytyjskiego wywiadu. W grę wchodzą kariery, szantaż i walka o władzę. I, jak zawsze w takich przypadkach, w potyczkach wielkich najbardziej mogą ucierpieć malutcy, szeregowi i niepotrzebni nikomu agenci.
Autor stopniowo buduje napięcie i odsłania kolejne warstwy intrygi. Poniekąd jest to historia szpiegowska nieco w starym stylu, bo więcej jest niepozornych rozmów, przetasowań i sondowania, niż akcji znanych chociażby z filmów o Jamesie Bondzie. Żeby nie było: gdy przychodzi do finału, to pociski latają gęsto, a krew leje się obficie, ale nie na tym Herron opiera swoją historię. To raczej dodatek, wisienka na torcie, a nie sedno tej historii.
Herron zdecydował się w swojej serii na nietypową i dość ryzykowną zagrywkę: stworzył bohaterów, których trudno polubić. Mają mnóstwo wad, a niewiele zalet. Odnoszą się do siebie w sposób nieuprzejmy i są antypatyczni. W tym szaleństwie jest jednak metoda, gdyż dzięki temu dynamika zespołu wyróżnia się na tle podobnych grup w popkulturze, a maniera Lamba zdaje się być przede wszystkim manierą mającą na celu skuteczne zarządzanie niesubordynowaną grupą i rozgrywanie innych tak, by rzeczy toczyły się po jego myśli. Trochę jak w całej działalności szpiegowskiej: liczy się osiągnięcie celu, nawet jeśli środki do jego osiągnięcia nie wpasowują się w normy prawne czy społeczne.
Prawdziwe tygrysy, jak cała seria Kulawe konie, to dobra propozycja dla czytelników pragnących zagłębić się w opowieści szpiegowskie w stylu niektórych historii Johna le Carré’a. Więcej tu budowania napięcia i knucia intryg niż żywiołowej akcji, a dzięki nietypowym postaciom nie sposób się przy lekturze nudzić.