W trakcie ekspedycji w Himalaje profesor Jack Stanton dokonuje odkrycia śladów starożytnej cywilizacji. Staje się ono inspiracją do napisania przez niego książki mającej zakwestionować całą koncepcję historii świata i ludzkości. Jedni widzą w nim największego odkrywcę początku trzeciego tysiąclecia, inni traktują go jak szarlatana. Lecz w dniu premiery Ante Genesem Stantona dochodzi do bardzo dziwnych wydarzeń. Najpierw ktoś próbuje autora zabić, następnie w sercu Manhattanu rozbija się ogromny tankowiec, a krótko potem Jack, przejeżdżając przez Most Brookliński, zostaje przeniesiony do innego świata… gdzie przyszłość ludzkości znajduje się wyłącznie w jego rękach. Czy zdoła przeciwstawić się chaosowi na skalę planetarną? Prorok to postapokaliptyczna seria stworzona przez Mathieu Lauffraya przy współudziale Xaviera Dorisona, która umiejętnie łączy grozę z wątkami filozoficznymi oraz stawia pytanie o cenę ludzkiej ambicji.
Premiera (Świat)
18 lutego 2025Premiera (Polska)
18 lutego 2025Polskie tłumaczenie
Jakub SytyLiczba stron
240Autor:
Patrick Pion, Éric Henninot (1) więcejGatunek:
KomiksWydawca:
Świat: Lost In Time
Najnowsza recenzja redakcji
Komiks zaczyna się niczym klasyczny horror science fiction. Dwóch naukowców wyrusza na ekspedycję w Himalaje. Odkrywają tam niezwykłe, a zarazem przerażające miejsce, które może zrewolucjonizować historię ludzkości. Szybko okazuje się, że żyliśmy w niewiedzy, a świat nie powstał w taki sposób, jak głosi współczesna nauka. Wyprawa kończy się jednak tragedią. Do domu wraca tylko jeden z badaczy — Jack Stanton, charyzmatyczny, ale arogancki naukowiec o statusie medialnej gwiazdy. Pełen zapału planuje wydać książkę, w której ujawni wszystko, czego doświadczył. Niestety, tuż przed publikacją świat… po prostu się kończy.
Do tego momentu Prorok naprawdę intryguje. Wydarzenia rozwijają się w sposób linearny, a narracja pozostaje klarowna i angażująca. Główny bohater, Jack Stanton, otrzymuje solidną podbudowę charakterologiczną i psychologiczną — poznajemy go jako narcystycznego celebrytę nauki, żądnego sławy i pieniędzy. Tajemnice i niepokojące znaki nadchodzącej katastrofy dawkowane są z wyczuciem, a kolejne sceny umiejętnie budują napięcie. Śledzimy przygotowania Jacka do wydania książki, podczas gdy wokół niego coraz częściej pojawiają się złowieszcze sygnały, zwiastujące coś znacznie większego. Twórcom udaje się zbudować atmosferę zagrożenia w duchu klasycznych opowieści grozy i science fiction — uważni czytelnicy dostrzegą tu echa Bastionu Stephena Kinga. Z tak starannie rozbudowanym potencjałem fabularnym wchodzimy w drugą, zasadniczą część historii — postapokaliptyczny świat. Niestety, ten przełom następuje w sposób, który może rozczarować. Przeskok wydaje się pospieszny i nie do końca przemyślany — niektórzy mogliby uznać to za przejaw leniwego scenopisarstwa. Co gorsza, wraz z nową rzeczywistością do narracji zaczyna wkradać się chaos. Choć historia wciąż trzyma poziom, gubi część klarowności, która czyniła jej początek tak wciągającym.
Już na pierwszych stronach kolejnych rozdziałów zostajemy wrzuceni w sam środek gwałtownej akcji — zupełnie odmiennej od tej, która dominowała we wcześniejszej, bardziej stonowanej części opowieści. Trafiamy do świata będącego szaloną mieszanką popkulturowych konwencji. Od pierwszego spojrzenia widać tu inspiracje Mad Maxem, komiksami, twórczością Stephena Kinga i Neila Gaimana, a także grami komputerowymi eksplorującymi motyw końca świata. Egocentryczny Jack Stanton szybko przeobraża się w „bohatera ostatniej akcji”, który wraz z barwną i osobliwą drużyną przeżywa mrożące krew w żyłach przygody pośród demonów, mutantów i wszelkiej maści potworów. Choć bohaterowie dużo mówią, a dialogów nie brakuje, historia traci swój intrygujący charakter. Z jednej strony staje się zbyt abstrakcyjna, z drugiej — popada w schematy.

Pojawia się też fabularny chaos. Momentami można odnieść wrażenie, że autor próbował wcisnąć do tej opowieści wszystkie pomysły, jakie tylko przyszły mu do głowy. A trzeba przyznać, że niektóre z nich są naprawdę udane — jak choćby wizja zastygłych gigantów czy zmutowanych ludzi, przypominających koszmarne kreatury z pogranicza jawy i snu. Niestety, te pomysły nie zostają w pełni wykorzystane — są jednym z elementów, który przy nieco spokojniejszej i obszerniejszej narracji mogłyby lepiej wybrzmieć.
W końcówce komiksu narracja się komplikuje. Zaczynamy przeskakiwać między alternatywnymi rzeczywistościami, linie czasowe się mieszają, a motywacje głównego bohatera stają się niejasne. W rezultacie łatwo się pogubić. Mathieu Lauffray — autor Proroka — wyraźnie chciał domknąć opowieść klamrą skupioną wokół postaci Jacka Stantona. Jego decyzje i życiowe wybory miały stać się przesłaniem dla czytelnika. Intencja jest zauważalna, jednak brakuje jej precyzji. Scenarzysta nie do końca poradził sobie z konstrukcją finału – zabrakło klarowności, która uczyniłaby zamknięcie opowieści zarówno zrozumiałym, jak i symbolicznie wymownym.
Na szczęście, nawet jeśli narracja chwilami zawodzi, oprawa graficzna nie pozostawia złudzeń — Prorok to komiks o olśniewającej warstwie wizualnej. Podobnie jak inne tytuły wydane przez Lost in Time, album ukazuje się w powiększonym formacie, który świetnie eksponuje fantastyczne i mroczne ilustracje. Lauffray z ogromną sprawnością buduje postapokaliptyczny świat. Kadry przepełnione są ponurymi pejzażami: ruinami miast, wypaloną ziemią i przytłaczającą pustką. Projekty potwornych stworzeń są sugestywne i oryginalne, a sceny akcji – dynamiczne i pełne ekspresji. Szczególną ozdobą albumu są monumentalne sylwetki zastygłych tytanów. Gigantyczne postacie, uwięzione w bezruchu, przypominają upiorne pomniki dawnych czasów. Ich obecność nadaje krajobrazowi niepokojącą, niemal metafizyczną aurę i na długo zapada w pamięć.
Prorok to opowieść stworzona przez niezwykle utalentowanego artystę, który ma serce do gatunków science fiction i fantasy. Mathieu Lauffray, tworząc ten komiks, ewidentnie kipiał pomysłami i przelał je wszystkie na strony swojego dzieła. Jego pasja do podjętej konwencji jest wyczuwalna niemal w każdej scenie, jednak nie zawsze służy samej opowieści. Gdyby udało się bardziej zdyscyplinować narrację, a fabułę oprzeć na budowaniu tajemnicy, zamiast pędzić ku coraz większej abstrakcji, Prorok mógłby z powodzeniem mierzyć się z największymi tytułami w historii gatunku. W obecnej formie pozostaje jednak dziełem pełnym potencjału – fascynującym, wizualnie zachwycającym, ale ostatecznie niedopracowanym. To nieoszlifowany diament, który błyszczy, lecz nie oślepia.
Pokaż pełną recenzję

