Dawno, dawno temu majestatyczni Celestianie przybyli na Ziemię z najdalszych zakątków kosmosu i powołali do życia trzy rasy: szlachetnych Przedwiecznych ze szczytów gór, złowrogich Dewiantów z morskich głębin i ludzi, którzy byli niewiadomą. Wkrótce boscy stwórcy powrócą, by osądzić mieszkańców Błękitnej Planety. Ich przybycie wstrząśnie posadami świata, rozbudzi dawne konflikty i zmusi ludzkość do rewizji całej swojej historii! Na szczęście może ona liczyć na pomoc nieśmiertelnych bohaterów, których w zamierzchłych czasach czciła jako bogów: odważnego Ikarisa, mądrej Theny, pełnej życia Sersi, chyżego Makkariego i potężnego Zurasa, Pierwszego z Przedwiecznych!
Premiera (Świat)
23 września 2020Premiera (Polska)
23 września 2020ISBN
9788328158665Polskie tłumaczenie
Alicja LaskowskaLiczba stron
392Autor:
Jack KirbyGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Powiedzieć, że takiego komiksu jeszcze na naszym rynku nie było, to właściwie nic nie powiedzieć. Przedwieczni wkraczają do Polski w całym swoim majestacie. Nie dość, że legendarny Jack Kirby wspina się w tej historii na wyżyny wyobraźni artystycznej, z prawdziwą wirtuozerią zaklinając mity i wierzenia chrześcijańskie, greckie, nordyckie i inkaskie, to jeszcze rodzimi czytelnicy będą mogli zapoznać się z opowieścią w niespotykanym do tej pory, powiększonym formacie (23 x 35 cm), który doskonale wpisuje się podniosłą aurę przyświecającą premierze tomu. Choć cena albumu może wydawać się zaporowa, trzymanie go w rękach i wyruszenie na zaproponowaną przez nieodżałowanego Króla przygodę stanie się dla nas wyśmienitą rekompensatą uszczuplenia portfela. Nie może być inaczej, skoro jeden z najważniejszych w historii komiksowego medium artystów roztacza przed nami swoisty strumień świadomości, uzewnętrzniający się w warstwie fabularnej i w samych ilustracjach. Przedwieczni, opatrzeni jeszcze wymownym podtytułem Gdy bogowie kroczą po ziemi!, to jedyna w swoim rodzaju wędrówka po nie tak znowu popularnej części marvelowskiego świata i bezkresnych krainach tkwiących w głowie Kirby'ego. Znajdą się tacy, którzy będą narzekać na nieco archaiczny sposób prowadzenia narracji czy mocno przestarzałe z dzisiejszej perspektywy zabiegi twórcze, lecz w żaden sposób nie zmienia to faktu, że mamy tu do czynienia z dziełem ponadczasowym, prawdziwym i paradoksalnie przedziwnym triumfem sztuki w jej najczystszej postaci.
Polskie wydanie według pierwotnych założeń mogło uzupełniać kinową premierę filmu Eternals, kolejnego kamienia milowego dla MCU; niestety, z uwagi na pandemię koronawirusa na ekranowy debiut Przedwiecznych przyjdzie nam poczekać dłużej. Stworzona przez Kirby'ego mitologia zyskuje jednak w ostatnich miesiącach stosunkowo dużą popularność, toteż zaskakująca decyzja wydawnictwa Egmont o wypuszczeniu na rynek akurat tego komiksu siłą rzeczy staje się dobrym odczytaniem kierunków zmian w obrębie superbohaterskiego poletka. W albumie znajdziemy wymyśloną przez Króla w drugiej połowie lat 70. genezę tytułowych bohaterów, rozpisaną na aż 20 zeszytów. W ujęciu objętościowym i fabularnym Przedwieczni pretendują do miana monumentalnej historii, wykraczającej poza czas i Marvelowską przestrzeń. Scenarzysta i rysownik w jednej osobie podjął się tytanicznej pracy, chcąc podzielić się z czytelnikami swoją wizją dziejów ludzkiej cywilizacji. By zrozumieć reguły gry autora, musimy użyć wyobraźni; powołać we własnym umyśle do życia świat, w którym w niedostępnych rejonach Andów grupa naukowców odkrywa artefakty zupełnie zmieniające postrzeganie historii człowieka. W mgnieniu oka panujący nad Ziemią homo sapiens zda sobie sprawę z istnienia dwóch innych gatunków, Dewiantów i tytułowych Przedwiecznych, którzy z perspektywy czasu stawali się bohaterami przeróżnych mitów kształtujących ludzkie losy. Konflikt pomiędzy rasami trwa od tysiącleci; jakby tego było mało, na naszej planecie pojawili się również wszechpotężni twórcy wszystkich, Celestianie, którzy w ramach Czwartej Fali powrócili, aby osądzić swoje dzieła. Waleczny Ikaris, podstępna Sersi czy niezłomna Thena chcą powstrzymać nadchodzące zagrożenie. Tylko jak to zrobić, skoro jego źródłem są istoty z boskimi przymiotami?
Kirby, w jednym z dymków przedstawiający się po prostu jako nasz "kumpel", nieustannie dba o poszerzanie świata przedstawionego. Choć bierze się za łby z wieloma mitologiami, jednocześnie budując swoją własną, bardziej niż z wytrawnym filozofem kojarzy się raczej z wizjonerem, ujmującym gawędziarzem, który zrobi wszystko, aby jego mit nie był przypadkiem przeźroczysty. Owszem, w dialogach aż roi się od pompatycznych przemówień i podniosłych idei, jednak te stają się naturalną konsekwencją przyjętej przez autora perspektywy - trudno bowiem stworzyć świat wierzeń i przetrącanych legend, opierając go na żartach i powtarzanych do znudzenia frazesach. Właściwie na każdym etapie lektury czytelnik będzie mógł odkryć fascynację Króla całym ludzkim gatunkiem; jego historią, rozwojem, charakterystycznymi cechami, postawami i zachowaniami okazywanymi w trakcie zetknięcia z Nieznanym. Ten zabieg sprawdza się tym lepiej, że Kirby raz po raz przenosi nas w coraz to nowsze lokacje, konfrontując z kolejnymi bohaterami. Konwencja przygodowa, umiejętnie przeplatana aspektem mitologicznym, zamienia się w unikalne doświadczenie, podparte jeszcze kapitalną ekspozycją postaci. W Przedwiecznych każda z nich w ten czy inny sposób wyróżnia się na tle pozostałych, co widać nawet dokładniej, gdy protagoniści stają ramię w ramię z Dewiantami i ludźmi. Jestem przekonany, że Thena, Sersi, gniewny Zuras, szybkonogi Makkari czy nawet wizualnie aspirujący do funkcji diabła Kro z miejsca trafią do katalogu Waszych ulubionych postaci z komiksów; to wyśmienity paradoks: możemy się w nich przejrzeć, a jednak różnią się od nas prawie wszystkim. W toku lektury dojdzie do nas, że Królowi w pierwszej kolejności idzie o to, by zrozumieć niepojęte - przybysza z innego świata, boga, samego siebie. Takie lokomotywy dla naszej wyobraźni są dziś towarem deficytowym.
Nawet lepiej niż warstwa fabularna próbę czasu wytrzymały stworzone przez Kirby'ego ilustracje; na tym polu po dziś dzień jest on mistrzem niedoścignionym. Od premiery materiału źródłowego minęło już przeszło 40 lat, jednak sposób, w jaki Król eksponuje postacie boskie czy uczłowiecza twarze poszczególnych bohaterów bez żadnych wątpliwości powinniśmy uznać za punkt odniesienia i swoisty wzorzec dla wielu współczesnych rysowników. Artysta uwielbia poszerzać skalę i zmieniać perspektywę, zatapiając świat maluczkich w boskiej rozgrywce i odwrotnie. Świetnie wypadają zwłaszcza dwustronicowe plansze, na których lichy człowiek musi konfrontować się z wszechpotężnymi Celestianami. Inspiracji na tym polu moglibyśmy poszukać i w jaskiniowych malowidłach, i wspaniałych, średniowiecznych freskach, choć z drugiej strony Kirby w swoim bodajże ostatnim wielkim dziele skupia się przede wszystkim na stworzeniu opus magnum dla swojego niepodrabialnego stylu, tego samego, bez którego historia komiksów wyglądałaby zupełnie inaczej.
Owszem, recenzowany komiks, szczególnie na płaszczyźnie narracyjnej, może zrodzić pewne problemy w odbiorze; część z Was zapewne zaklasyfikuje go do szufladki niewdzięcznie nazywanej "ramotkami". Jeśli jednak uznajesz się za prawdziwego fana historii tego medium, jeśli jesteś fanatykiem artystycznych eskapad Jacka Kirby'ego, Przedwieczni stają się dla Ciebie pozycją obowiązkową, komiksową ziemią obiecaną. Obcowanie z tym tomem to bowiem coś więcej niż wędrówka po części umysłu ikonicznego Króla powieści graficznych; gargantuiczny format, niepowtarzalna gramatura papieru i niewątpliwie odczuwalny ciężar tomu same w sobie stanowią wspaniałe dla fana superbohaterów doświadczenie, jawiące się poniekąd jak przebywanie z komiksową świętą księgą. Wniosek tym bardziej zasadny, że dopełnia go ponadczasowa zawartość, stara mitologia w nowym ujęciu. Wam i sobie życzę, aby przedsięwzięcie wchodzące na nasz rynek pod szyldem Marvel Limited znalazło stałe grono odbiorców. To już najwyższy czas na to, abyśmy na komiksy spojrzeli nie tylko jako na popkulturowy przerywnik, ale może pokusili się o odnalezienie w nich monumentów. Pomników trwalszych niż ze spiżu...