Nowy Jork, 1896 rok. Miastem wstrząsają makabryczne zabójstwa chłopców-prostytutek. Skorumpowani policjanci prowadzą oficjalne śledztwo, ale niezależnie od nich działa tajna grupa powołana przez Theodore'a Roosevelta, późniejszego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Najważniejszy w tej grupie jest tytułowy alienista - dziś powiedzielibyśmy psychopatolog - Laszlo Kreizler, który wykorzystuje całą swą wiedzę, by stworzyć profil psychologiczny mordercy i w ten sposób wpaść na jego trop. Wraz z dziennikarzem Johnem Schuylerem Moore’em i Sarą Howard, pierwszą kobietą zatrudnioną przez nowojorską policję, działa w nowatorski dla kryminalistyki sposób, by złapać zabójcę, nim znów dokona zbrodni.
Premiera (Świat)
17 kwietnia 2018Premiera (Polska)
17 kwietnia 2018Polskie tłumaczenie
Zuzanna NaczyńskaLiczba stron
544Autor:
Caleb CarrKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KryminałWydawca:
Polska: Rebis
Najnowsza recenzja redakcji
W pierwszym sezonie Alienista bazował na atmosferze tajemnicy i analiz, nie pokazując niemal do samego końca twarzy seryjnego mordercy. Z kolei od połowy drugiego sezonu dokładnie wiemy, kto jest porywaczką i morderczynią dzieci, więc aura zagadkowości niemal zniknęła. Śledztwo przeobraziło się w pościg, co ma swoje plusy, jak i minusy.
Do pozytywów można zaliczyć Libby Hatch, która jest demoniczna i przerażająca. To zasługa aktorki Rosy McEwen. Dzięki niej ta bohaterka jest wyrazista i w pewnym sensie fascynująca, ponieważ wraz z naszą grupą śledczych zastanawiamy się, co też siedzi w jej głowie. Z drugiej strony w ostatnich dwóch odcinkach trochę zbyt często mamy okazję śledzić jej poczynania. Jej zachowanie coraz mniej szokuje, więc zaangażowanie emocjonalne widzów też nieco spada. Z większą ilością informacji niż główne postacie sami jesteśmy w stanie wyciągać wnioski o stanie psychicznym kobiety, co powoduje, że ta sprawa już tak nie wciąga.
Większy nacisk na pościg niż na śledztwo sprawił, że końcówka piątego odcinka była pełna grozy i napięcia. Konfrontacja Sary z Libby w ciemnym budynku wywołał dreszczyk emocji. Choć morderczyni uciekła, to bohaterowie odnaleźli niemowlę i oddali je matce, co też na chwilę rozchmurzyło nastroje, wlewając pozytywne uczucia w epizod. Natomiast trzeba powiedzieć, że na tym mógłby się sezon skończyć, gdyby Sara była w swoich działaniach bardziej skuteczna. W efekcie wydaje się, że fabuła zostaje wydłużona na siłę. Tak, jakbyśmy mieli punkt kulminacyjny Anioła śmierci już za sobą, co może niektórych widzów zniechęcić do kontynuowania historii.
Taki rozwój fabuły spowodował, że oglądaliśmy niewiele psychologicznych analiz, ponieważ bohaterowie podążali głównie za śladami i dowodami. Ale szósty odcinek pokazuje, że alieniści zaczną odgrywać większą rolę w odnalezieniu Libby. Do tego celu posłuży Karen Stratton, z którą Laszlo szybko znalazł wspólny język. Twórcy usilnie dążą do romansowego wątku, a wypadek chłopca podczas sztuczki magicznej stał się tylko pretekstem, aby się do siebie zbliżyli. Problem w tym, że między Stratton a Kreizlerem nie ma chemii, a długie i głębokie spojrzenia to nie wszystko, aby widzowie uwierzyli, że rozgrywa się tu coś więcej.
Będąc w temacie romansów, nie można zignorować miłosnej sceny Sary i Johna. W pewnym sensie na to czekaliśmy, bo w drugim sezonie twórcy lepiej prowadzą ich uczuciowy wątek. Mimo wszystko dalej coś w nim zgrzyta, a ich zbliżenie wydaje się być wymuszone. Poza tym wyglądało to trochę tak, jakby sami aktorzy nie czuli się komfortowo z takim rozwojem sytuacji. Wyszło to dość niezręcznie.
Do końca sezonu pozostały już tylko dwa odcinki, a Hearst nie miał tak naprawdę okazji zaistnieć. Razem z Byrnesem starają się rzucać kłody pod nogi naszym bohaterom, ale nic z tego nie wynika. Twórcy nie wykorzystują potencjału tych postaci, nie wspominając o do bólu stereotypowym wizerunku kobiety z wyższych sfer, czyli Violet. To rozczarowuje, ponieważ mamy do czynienia z bardzo dobrymi aktorami, którzy z powodu zaniedbania ich wątku nie mają okazji się wykazać.
Podobnie jak w poprzednim tygodniu, Alienista serwuje widzom dwa nierówne odcinki. W piątym epizodzie nie brakowało emocji, dzięki pełnej napięcia końcówce. Jednak w szóstym odcinku do serialu powróciły stare demony z pierwszego sezonu, w którym twórcy nie panowali nad fabułą i nie potrafili dobrze zbudować relacji między bohaterami. Do tego wkrada się też nuda.
Alienista wpadł we własne sidła. Taki rozwój wydarzeń, odróżniający go od pierwszego sezonu, wprowadza nieco świeżości, bo nie powtarza schematów. Ale to powoduje, że twórcy znowu zapominają, co jest najważniejsze w tym serialu, czyli o wątku psychologicznym, który musi być traktowany z największą uwagą i starannością. A jest on ciekawy, ponieważ dotyczy kobiecej psychiki i zachowań oraz narzuconej roli społecznej kobiet w końcówce XIX wieku. Jeszcze nie wszystko stracone, ponieważ można ten potencjał wykorzystać w finałowych odcinkach, aby zakończyć drugi sezon z przytupem.