Drużyna Jedności pokonała Kanga i ocaliła Ziemię, ale jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić? Podczas gdy Havok i Wasp próbują pogodzić się ze stratą córki, na horyzoncie pojawia się kolejne zagrożenie. Dręczony wspomnieniami Magneto odkrywa straszliwą tajemnicę, która zmusza go do krwawej rozprawy z Red Skullem. Wróg, który posiadł moce samego Charlesa Xaviera, może teraz zagrozić równowadze całego uniwersum!
Najnowsza recenzja redakcji
Trudno jest tworzyć fabuły z grupami superbohaterów, co potwierdza fakt, że wśród najlepszych komiksów naprawdę (naprawdę!) mało jest pozycji poświęconych słynnym drużynom, jak Liga Sprawiedliwości, Avengers czy X-Men (tu wyjątkiem potwierdzającym regułę są świetni Astonishing X-Men od Joss Whedon). Przyczyną może być fakt, iż przez lata budowania wielowątkowych historii wątki obyczajowe w tych opowieściach tak się rozrosły, że nowe fabuły przypominają już przerywane mordobiciami telenowele – dokładnie tak samo jest z historiami o Avengers z serii Marvel NOW! Dokładnie to znajdziemy w pierwszych zeszytach Uncanny Avengers Volume 5: Axis Prelude.
Szybko jednak komiks przechodzi przemianę, bo zaczyna się zeszyt Magneto #9-10, ze scenariuszem Cullen Bunn i przede wszystkim świetnymi rysunkami Gabriela Hernandeza Walta. Później natomiast ustalony przez nich ton kontynuują Rick Remender (główny scenarzysta tego zamieszania), Salvador Larroca i Daniel Acuna. Tu mamy może nie mniejszą skalę wydarzeń, jako że przenosimy się na kontrolowaną przez Red Skulla Genoshę, a i superbohaterów i łotrów mniej nie jest, ale jednak skupiamy się na Magneto i jego walce, co dodaje starciu wątku osobistego, a przez to podnosi dramatyzm. Podobnie gdy zmieniamy perspektywę i na pierwszym planie pojawia się Rogue - tu jest wyjątkowo ciekawie, bowiem skupiamy się na niej i jej relacji z Xavierem.
W skrócie: gdy scenarzyści nie mają do prowadzenia kilku/kilkunastu postaci i gdy całego zeszytu nie zajmują efekciarskie starcia, okazuje się, że tkwią w tych fabułach wątki intrygujące, a te postacie mogą przeżyć realne dylematy. Zwłaszcza Magneto według Remendera i Bunna wyrasta na wyjątkowo trójwymiarową postać, wyróżniającą się spośród tłumu bohaterów definiowanych tylko swoimi mocami i kilkoma cechami charakterystycznymi.
Interesującym dodatkiem do Preludium, które – jak nazwa wskazuje – służy w zasadzie tylko temu, by doprowadzić akcję do punktu początkowego dla Axis, jest zamykający zeszyt Uncanny Avengers Annual #1. Fabuła tam skręca w dziwną stronę – bohaterowie przenoszą się na planetę Mojo, gdzie są zmuszeni do wzięcia udziału w produkcji telenowelowato-sensacyjnej, co dla scenarzystów jest okazją do wyśmiewania różnych komiksowych schematów i generalnie traktowania wszystkiego na wielkim luzie.
Koniec końców więc Preludium do Axis, choć fabularnie służalcze wobec komiksu-wydarzenia, jakim jest Axis, okazuje się pozycją udaną i interesującą – z jednej strony ze względu na historię Magneto, z drugiej na oryginalne zamknięcie albumu.