Drużyna mutantów, znana jako X-Men, nie zabija. Ale gdy powraca Apocalypse - mutant despota, który prag-nie zniszczenia ludzkości, rozwiązanie może być tylko jedno. Do akcji musi wkroczyć nowa drużyna - X-Force! Nowy zespół - składający się z Deadpoola, Archangela, Psylocke i Fantomexa - musi zniszczyć En Sabah Nura. Czy tajny zespół dowodzony przez Wolverine’a pokona śmiertelnych Jeźdźców Apocalypse’a? I czy pokonają mutanta, knującego złowrogie plany? W końcu odrodził si stosunkowo niedawno i nadal nosi ciało niewinnego dziecka! Ludzkość czeka wiele potencjalnych przyszłości. W każdej z nich jedno jest pewne: dojdzie do powstania Deathloków. Z przyszłości przybywają żołnierze, będący połączeniem umiejętności Kapitana Ameryki, Spider-Mana, Elektry, Cyclopsa, Venoma, Bullseye’a i Stwora. Mają wspólny cel: Fantomex musi umrzeć! W skład albumu wchodzą materiały opublikowane pierwotnie w UNCANNY X-FORCE 1-8, 5.1; WOLVERINE: ROAD TO HELL 1; ALL-NEW WOLVERINE SAGA; X-MEN SPOTLIGHT.
Premiera (Polska)
20 września 2017Liczba stron
240Autor:
Doug Moench, Rich Buckler (5) więcejKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Mucha Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Wydawnictwo Mucha Comics zaproponowało polskim czytelnikom komiks, jakiego na rodzimym rynku jeszcze nie było. Uncanny X-force to opowieść o drużynie mutantów do zadań specjalnych, których ze względów etycznych nie podjęliby się X-Meni. W skład tytułowej ekipy wchodzą: Wolverine, Deadpool, Archangel, Psylocke i Fantomex. Co prawda czytelnicy w kraju nad Wisłą, pamiętający jeszcze czasy TM-Semic, powinni kojarzyć X-Force, jednak drużyna ta przez lata zdążyła się mocno zmienić. W Stanach Zjednoczonych cieszy się ona wielką popularnością - jestem niemal pewien, że również polscy odbiorcy znajdą w przygodach bohaterów coś dla siebie. Klasyczne podejście do herosów raz po raz miesza się tu bowiem z lżejszą tonacją, a wisząca nad światem zagłada rezonuje choćby w popijanym przez Logana piwie czy wygibasach Deadpoola. Brzmi absurdalnie? To tylko pozory; mamy tu do czynienia z wyjątkową historią.
W pierwszej części zapowiedzianej przez Muchę serii dostajemy de facto cztery historie, do których rysunki wykonało czterech różnych autorów, jednak opowieść należy dzielić na dwa tomy. Początkowo więc X-Force musi się zmierzyć z narastającym zagrożeniem ze strony wracającego na Ziemię Apocalypse'a, następnie zaś bohaterowie będą chcieli ochronić naszą planetę przed jednym z wariantów przyszłości - powstaniem Deathloków, czyli istot powstałych po zamianie znanych nam wszystkich superbohaterów w cyborgi. Wszelkie zawiłości fabularne, które mogą stanowić przeszkodę dla początkujących czytelników, powinny rozwiać wprowadzenia do obu tomów, które znalazły się w polskim wydaniu. Po zapoznaniu się z nimi lektura nie powinna stanowić większego wyzwania. Co więcej, świat przedstawiony przez scenarzystę, Rick Remender, w jakiś tajemniczy sposób wciąga odbiorcę od pierwszych stron całej opowieści.
Olbrzymia w tym zasługa sposobu, w jaki autor postanowił ukazać członków tytułowej drużyny herosów i relacje pomiędzy nimi. Wolverine staje się więc liderem z krwi i kości, który doskonale rozumie przeznaczenie i modus operandi X-Force. Doskonale kontrastuje to z przewijającym się w historii wątkiem dylematów moralnych - ma je nawet Deadpool, który nie pełni wyłącznie funkcji kuglarza całej ekipy. Podobnie jak inni jej członkowie, jest jej nieodłącznym elementem i spoiwem, fundamentem, bez którego dalszy los kompanii byłby pozbawiony sensu. Jednym z moich ulubionych wątków jest z kolei relacja Psylocke i Archangela, stanowiąca osobliwą miksturę tragedii, taniego romansidła i dramatu psychologicznego. Do tego wszystkiego dochodzi zapewne nieznany większości rodzimych czytelników Fantomex - istota powstała w wyniku działania programu Broń Plus, która dla niepoznaki przyjmuje... francuską tożsamość, a w dodatku w mowie próbuje doścignąć innego złotoustego, Deadpoola. Razem protagoniści tworzą zwariowaną mieszankę, która zaskakująco dobrze ze sobą współgra tak często, jak to tylko możliwe.
Miłośnicy scen akcji powinni być zachwyceni - ich natężenie w Uncanny X-force jest naprawdę duże, a komiksową jatkę uzupełniają jeszcze dylematy głównych bohaterów (chodzi tu zwłaszcza o jedną z decyzji, którą podjął Fantomex). Trup ściele się gęsto, krew leje się strumieniami, a sekwencje walk to prawdziwy majstersztyk. Wszystko trafia w tej historii na właściwe miejsce, nawet gdy Remender chce ukazać, w jaki sposób odbieranie życia wpływa na protagonistów. Warstwa moralno-etyczna świetnie komponuje się z nieustannymi zwrotami akcji. Trzeba wyjątkowego skupienia w trakcie lektury, by swobodnie przechodzić do kolejnych wątków.
Mam pewien problem z rysunkami w tym komiksie. Z jednej strony Jerome Opena tworzy bodajże jedne z najciekawszych plansz, jakie w historiach obrazkowych pojawiły się w ostatnich latach. Nie znajdziecie tu więc herosów jak z okładki, których muskulatura przesłania kompana na drugim planie. Członkowie X-Force są raczej zmęczeni, jakby nieustannie siłowali się z ciężarem własnego losu. Ich ciała wyglądają bardzo naturalnie, a ponure twarze nie przełożą się zapewne na wybudzanie w odbiorcach sympatii. Na tym tle znacznie gorzej prezentuje się warstwa graficzna drugiego tomu, za którą odpowiadali Rafael Albuquerque i Esad Ribic - zabrakło jednolitej koncepcji w podejściu do konkretnych postaci, ze szczególnym uwzględnieniem zmieniającego się wizerunku Psylocke.
Nie zmienia to jednak faktu, że Uncanny X-force to pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika przygód superbohaterów. To może być również doskonała okazja, aby wejść na stałe w świat trykociarzy - mamy tu bowiem do czynienia z jedną z tych historii, które powinny zaspokoić gusta zupełnie inaczej patrzących na rzeczywistość herosów czytelników. Co więcej, nawet jeśli ktoś postaciami większymi niż życie jest już znudzony, w tym komiksie spotka nie rycerzy w lśniących zbrojach, a biorących się z życiem za łby antybohaterów.