Trzeci tom wyróżnionej trzema Nagrodami Eisnera postapokaliptycznej opowieści słynnego scenarzysty Briana Vaughana. W roku 2002 z nieznanej przyczyny wymierają wszystkie ssaki płci męskiej, w tym samce rodzaju ludzkiego. Mimo że kobiety w różnych częściach globu usiłują utrzymać prawo i państwowość, świat ogarnia chaos. Okazuje się jednak, że nadal żyją dwudziestoparoletni iluzjonista Yorick Brown oraz jego małpa – również samiec – Ampersand. Wraz z dwiema przyjaciółkami przemierzają Amerykę i w końcu docierają do Kalifornii, gdzie w laboratorium genetycznym mają nadzieję odkryć przyczynę plagi. Po drodze przeżywają wiele przygód, ale prawdziwe niebezpieczeństwa czekają na nich na Zachodnim Wybrzeżu. Na ich tropie jest agentka tajemniczej organizacji z odległej Japonii, która od dawna ma za zadanie porwanie Ampersanda. Poza tym wywiad izraelski nie zrezygnował z prób zawładnięcia ostatnimi samcami na Ziemi. W wyniku splotu krwawych wydarzeń grupa bohaterów będzie musiała ruszyć jeszcze dalej – statkiem na Ocean Spokojny...
Premiera (Świat)
14 września 2016Premiera (Polska)
14 września 2016Polskie tłumaczenie
Krzysztof UliszewskiLiczba stron
304Autor:
Brian K. Vaughan, Pia GuerraKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Choć płeć brzydka nie tak całkiem wymarła, bo ostał się tytułowy Y, a więc Yorick, jego małpka kapucynka Ampersand, a także – po tym, co wydarzyło się w poprzednim tomie – maleńki Valdimir. Ten ostatni zamknięty jest w laboratorium, odcięty od tego, co zabiło prawie wszystkich mężczyzn, zaś główny bohater ze swoim zwierzakiem starają się, z pomocą doktor Mann i agentki 355, poznać odpowiedź na pytanie, jakim cudem przeżyli to, co zabiło wszystkie samce na planecie. W teorii powinni siedzieć w laboratorium w San Francisco, szybko jednak ruszają w dalszą podróż, w czasie której przeżywają kolejne przygody, a sam Yorick, o dziwo, przeżywa kolejne tak jakby romanse.
O dziwo, bo w efekcie ton Y: The Last Man. Book Three jest o wiele lżejszy niż poprzednich. Momentami wprawdzie bywa ponuro, nie brakuje kilku trupów, sam Yorick jednak walczy przede wszystkim ze sobą o wierność do narzeczonej Beth, co do której ma nadzieję, że wciąż żyje. Poza tym mamy bardzo dużo akcji, pewien niespodziewany romans, i jeszcze więcej akcji – tu naprawdę sporo się dzieje, od walk w ręcz, przez strzelaniny, porwania, aż po walkę… okrętu z łodzią podwodną.
Vaughan na moment odchodzi od głębszych refleksji nad światami męskim i żeńskim, skupiając się na bohaterach, plącząc ich w nowe relacje. W sumie robi się trochę telenowelowato, bo jedni sypiają z drugimi, trzeci się o to obrażają, i tak dalej – ale to nie wada, a zaleta, a także dowód na to, że nasz bohater i nasze bohaterki okrzepli, skoro scenarzysta uznał, że może nas obchodzić ich życie uczuciowe, a nie tylko kolejne przygody. Zabieg ten jest strzałem w dziesiątkę, bo faktycznie Yorick, Mann i 355 są nam już bardzo bliscy, nie muszą więc wiecznie walczyć o przeżycie, byśmy przejmowali się ich losami.
Bo Vaughan ma świetną rękę do postaci, co potwierdza i w trzecim tomie, wprowadzając wiele nowych bohaterek, które, nawet jeżeli poświęca im ledwie kilka stron, są wyraziste i zapadają w pamięć. Ważną nowością jest fakt, że nieco więcej czasu poświęca się tu też Beth, która wreszcie pojawia się na dłużej we własnym wątku, a nie tylko przywoływana przez Yoricka.
Vaughana doskonale w tym wszystkim wspomaga zaś Guerra, której rysunki może nie olśniewają (to zadanie spełniają wspaniałe, malarskie okładki poszczególnych zeszytów), ale która ma ogromny talent do rysowania twarzy i bardzo umiejętnie oddaje skomplikowane emocje. Dzięki temu Vaughan może czasami nie używać słów, wiedząc, że treść przekażą nam np. oczy bohatera czy bohaterki.
Przygoda, o ile można tak nazwać tę jednak desperacką i pełną cierpienia podróż bohaterów, trwa, fabuła bardzo ciekawie się rozwija, a po blisko 1000 stron serii czytelnik nie tylko nie ma dość, ale chce więcej.