Po trio scenarzystów Cochran, Katz i Coto mogliśmy spodziewać się rewelacyjnej odsłony i panowie nas nie zawiedli. To był klasyczny odcinek 24 godziny, pełen twistów, akcji i smaczków. Twórcy na koniec serii wytaczają ciężkie działa, przy których tragiczne w skutkach ataki dronów kontrolowanych przez Margot sprawiają wrażenie dość błahego zagrożenia.

Ten odcinek miał dosłownie wszystko, co fani serialu kochają najbardziej - masa tych elementów jest zaś w pierwszej połowie epizodu powiązana ze Stevem Navarro. Są duże szanse na to, że Benjamina Bratta możemy już w tej serii nie zobaczyć, a jeżeli to faktycznie było pożegnanie aktora z jego rolą to zaiste wyszło ono znakomicie. Najpierw pościg uliczkami Londynu, potem dobrze znane nam bauerowskie przesłuchanie z domieszką tortur i psychologiczna zagrywka, która przynosi pożądany rezultat. A to wszystko okraszone zwalającymi z nóg one-linerami ("Immunitetu nie ma na stole. Ale za to jest tam twoja dłoń!"). Jak by na to nie patrzeć, Steve jest "Niną" Kate Morgan – przyjacielem, który okazał się zdrajcą i odpowiada za śmierć jej męża. Relacja to niezwykle ciekawa, podobnie jak motywacje kierujące Navarro. To wątki, które aż proszą się o rozwinięcie w kolejnej serii, której można pożądać coraz mocniej wraz z lepszymi z każdym tygodniem odcinkami.

Z minuty na minutę napięcie rosło, a scenarzyści nie zwalniają tempa. Mark włączył panic mode i jego głównym priorytetem jest w tym momencie ratowanie samego siebie. Zawarł pakt z diabłem (czyt. Rosjanami) i nadszedł czas wywiązania się umowy. Dzień nie ułożył się dla Boudreau korzystnie i w jego najbliższej przyszłości widzę szukanie schronienia w rosyjskim konsulacie. Wszyscy zaś dobrze wiemy, co się dzieje, gdy Jack Bauer jest w pobliżu konsulatów. Znakomicie wyszła scena, w której Jack i Kate rozmawiają w samochodzie i wspomniane są wydarzenia z Dnia 8. Bauer tylko na moment przypomniał sobie o Rosjanach, a ci chwilę później wpakowali się w niego ciężarówką!

[video-browser playlist="634385" suggest=""]

Jeżeli chodzi o dawnych wrogów naszego protagonisty to panuje tu w tej kwestii niesamowity rozmach. Mnożą się oni w zastraszającym tempie, a fani mogą tylko zacierać ręce z przysłowiowym bananem na twarzy. Do imprezy dołączają się również Chińczycy, a na ich czele stoi nie kto inny tylko Cheng Zhi. Trzeba przyznać, że zalicza on prawdziwe wejście smoka. Zaczyna od małego masowego mordu, a kończy odcinek prowokując III wojnę światową. Jak się okazuje, Adrian Cross był faktycznie pośrednikiem, ale nieco zbyt niezależnym i pewnym siebie, za co srogo zapłacił. Cheng natomiast pragnie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Nienawiść do USA i jego własnego narodu, który się go wyrzekł ma mieć ujście w spowodowaniu międzynarodowego konfliktu zbrojnego między tymi dwoma nacjami. Mają twórcy rozmach!

Kto by pomyślał, że 24 godziny będzie najbardziej fabularnie powiązane z najsłabszym szóstym sezonem. Jeżeli scenarzyści chcą nam w jakiś sposób wynagrodzić wady tamtej serii to wychodzi im to na razie bardzo dobrze. Zarówno Jack oraz Audrey mają z Chengiem niedokończone sprawy, które należy raz na zawsze zamknąć. A w międzyczasie oczywiście zapobiec globalnemu kataklizmowi, nie wspominając już o odparciu ataku agentów drugiego supermocarstwa. Jack Bauer będzie miał więc pełne ręce roboty w ostatnich dwóch odcinkach Dnia 9, które zapowiadają się spektakularnie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj