Cyberpunk 2077 w momencie premiery wyraźnie podzielił graczy na dwa obozy: jedni byli zachwyceni produkcją polskiego studia, a inni narzekali na problemy techniczne, dostrzegalne zwłaszcza w wersjach konsolowych. Zdecydowana większość odbiorców była jednak zgodna co do jednego – CD Projekt RED stworzył interesujący świat z gigantycznym potencjałem pod dalszy rozwój. Nie musieliśmy zresztą na to długo czekać, bo szybko pojawiły się komiksy, świetne anime, a teraz doczekaliśmy się premiery pierwszej powieści w tym uniwersum – Cyberpunk 2077: Bez przypadku autorstwa polskiego pisarza, Rafała Kosika. Już na samym początku przekonujemy się, że Kosik doskonale rozumie growe klimaty, bo tak jak produkcja RED-ów, tak i Bez przypadku zaczyna się od mocnego uderzenia. Śledzimy grupę kilku osób, które dokonują napadu na konwój Militechu. Nie wiemy, kim są ani co kradną, ale szybko dowiadujemy się, że Zor, Aya, Ron, Milena, Borg i Albert nie są świetnie wyszkolonymi najemnikami. To osoby, których nie łączy nic poza tym jednym zleceniem. Pierwsze strony są równie chaotyczne, jak akcja przeprowadzana przez bohaterów, a czytelnicy mogą czuć się nieco zagubieni. To jednak celowy zabieg i działa on bardzo dobrze: wzbudza zainteresowanie i zachęca do dalszego zagłębiania się w ten świat. Doskonale współgra to z cliffhangerami na końcu każdego rozdziału. Chcemy czytać dalej i dowiedzieć się więcej, dzięki czemu czas spędzony przy tej powieści mija naprawdę szybko.  Na szczęście Rafał Kosik nie zostawia odbiorców bez odpowiedzi i z czasem poznajemy bliżej każdą z postaci. Dowiadujemy się, czym zajmują się w życiu i co tak naprawdę podkusiło ich, by wziąć udział w akcji ze wstępu. Autor zadbał o spore zróżnicowanie, bo w grupie protagonistów znalazł się między innymi były żołnierz, ripperdoc i tancerka pracująca w jednym z klubów. Dzięki temu możemy lepiej poznać Night City z perspektywy osób trudniących się różnymi zajęciami. Oczywiście drogi tych pozornie przypadkowych i niezwiązanych ze sobą osób ponownie się połączą, ale to już musicie odkryć sami. Nie chcę wchodzić na terytorium spojlerów, by nie psuć Wam zabawy.  Dodatkowym bohaterem tej powieści jest samo Night City. To miasto kontrastów: z jednej strony znajdziemy tutaj gigantyczne wieżowce i wielkie korporacje dysponujące ogromnymi środkami i nowoczesnymi technologiami, z drugiej zaś ludzi, którzy ledwo wiążą koniec z końcem i są gotowi poświęcić naprawdę wiele, by jakoś poprawić swój byt. Zor, Aya i cała reszta w wyniku swoich działań trafiają gdzieś pomiędzy te dwie grupy, a przez to popadają w konflikt z korpami, skorumpowanymi służbami i niebezpiecznymi gangami.  Choć mamy tutaj do czynienia przede wszystkim z thrillerem science fiction, to Kosikowi udało się wpleść w Bez przypadku także cechy innych gatunków, a nawet przemycić tematy, o których już teraz jest głośno. Wspomina się między innymi o wirtualnej rzeczywistości, która może stanowić ucieczkę od szarego życia czy sztucznej inteligencji, o której ostatnimi czasy mówi się często w mediach, nawet tych poświęconych popkulturze. Nie zabrakło również ludzkiego, emocjonalnego pierwiastka – okazuje się, że nawet w świecie, w którym wszczepy zbliżają ludzi do maszyn, liczy się bliskość i kontakt z drugim człowiekiem.  Największym atutem Cyberpunk 2077: Bez przypadku jest jednak to, że podczas lektury w ogóle nie czuć, że to jedynie "dodatek" do gry – jej znajomość wcale nie jest wymagana. To przede wszystkim solidny thriller w futurystycznych klimatach. Dzięki temu świetnie sprawdza się jako w pełni kompletne i samodzielne dzieło, choć oczywiście pewnych odniesień do produkcji CDP RED tutaj nie zabrakło i od czasu do czasu natrafimy na wzmianki o znanych graczom miejscach i postaciach. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj