Dwa ostatnie odcinki to dla mnie majstersztyk, a finał traktuje jako wstęp do piątego, świetnie zapowiadającego się sezonu. Niby Czysta krew to serial o wampirach, ale w finałowym odcinku kompletnie nie było tego czuć. Przynajmniej przez pierwsze 30 minut. Zauważyliście, że wampiry (w tym wypadku obezwładnieni Bill i Eric) pojawili się dopiero w drugiej części epizodu? Pam też było niewiele, a Jessica ujawniła się dopiero w końcowych scenach z Jasonem. Czysta krew ma swój własny, dziwaczny, wykreowany świat, w którym wampiry to tak naprawdę jedni z wielu (to twórcy pokazać chcieli w finałowym odcinku).
Lafayette tym razem w roli Marnie znów wymiatał. Aktorzy w „TB” mają wyjątkowo solidny warsztat, skoro potrafią w taki sposób odgrywać niby te same, a tak naprawdę inne postacie. Z wątku czarownic w finale pozostały resztki. Znacznie bardziej podobało mi się zakończenie wątku Marnie w poprzednim odcinku. W finale mieliśmy tylko dodatek, który okazał się wstępem do… powrotów! Bo finał czwartego sezonu Czystej krwi upłynął właśnie pod znakiem powrotów do serialu. Pojawił się choćby Renee straszący i jednocześnie przestrzegający Arlene przed Terrym. Z tą dwójką twórcy szykują nowy wątek (w czwartym sezonie motyw z dzieckiem był dość słaby), a pojawienie się w serialu Scotta Foley’a w roli Patricka wygląda dość interesująco.
[image-browser playlist="608091" suggest=""]
©2011 Home Box Office, Inc.
Niespodziewanie w serialu pojawiła się też Adele Stackhouse, czyli babcia Sookie, pomagająca razem z Antonią odejść najciekawszej postaci tego sezonu – Marnie. Pod względem aktorskim Fiona Show skradła ten sezon, szkoda, że w finale było jej tak niewiele, ale Lafayette godnie ją zastąpił. Główny wątek zakończony został więc dosyć szybko, ale warto pamiętać, że jego ofiarą był Jesus, na którym Marnie zemściła się za zdradę w poprzednim odcinku. Wygląda jednak na to, że aktor pozostanie w serialu, skoro Lafayette jest medium…
Jak się później okazało Jesus to nie jedyna ofiara czwartego sezonu. Ostatnie minuty odcinka to prawdziwa rzeź niewiniątek, jaką zafundowali sobie główni bohaterowie. Wampirów w finale było naprawdę mało, ale Bill i Eric odbili sobie to w ostatniej scenie, mordując z zimną krwią Nan i jej żołnierzy (genialna scena). Jeszcze ciekawiej było w domu Sookie, gdzie zakradła się Debbie żądna zemsty za odejście Alcide’a. Dla mnie osobiście jest małą bohaterką tego serialu, co prawda nie celowo, ale przypadkiem „ustrzeliła” najgorszą postać Czystej krwi, czyli Tarę. Jej bohaterska śmierć nie zmieniła mojego zdania o niej. Zastanawiałem się tylko dlaczego Sookie nie użyła swoich magicznych, elfickich mocy w momencie, gdy zobaczyła uzbrojoną Debbie w swoim domu. Widocznie postanowiła rozprawić się z nią „po ludzku”. W pełni uradowany nie jestem, bo aktorka grająca Tarę w wywiadach wspomina, że i tak pojawi się w piątym sezonie (oby tylko gościnnie!).
[image-browser playlist="608092" suggest=""]
©2011 Home Box Office, Inc.
Piąty sezon. To lubię w Czystej krwi, że finał serii tak naprawdę wprowadza nas do tego, co wydarzy się już za „zaledwie” 10 miesięcy (to czekanie jest masakryczne!). O wątku Arlene, Teddy’ego i Patricka wspominałem. Łatwo nie będzie miał też Jason, który uwielbia pakować się w kłopoty. Cóż z tego, że w końcu jest z Jessiką (sorry, Team Hoyt), skoro do drzwi zapukał szalony wielebny - Steve Newlin. Teoretycznie szczęśliwy wydawał się być też Sam, tylko do momentu gdy usłyszeliśmy warczenie czarnego wilka, stojącego kilka metrów dalej. Aż w końcu Russell! Tak, jeden z moich ulubionych wampirów powraca i kto wie, czy to nie jego postać będzie napędzać główny wątek fabularny piątego sezonu. A nawet jeśli nie, to bohater w serialu ponownie będzie odgrywał jedną z głównych ról (inaczej być nie może!).
Nadal nie rozumiem po co w premierze czwartego sezonu tak bardzo namieszali ze światem elfickim. Przez dwanaście odcinków czekałem na kontynuację tego wątku i… nie doczekałem się (no poza wybrykiem Erika z matką chrzestną Sookie i „przygodą” Andy’ego w lesie). Mam nadzieję, że w piątej serii do tego wrócą, bo ten wątek ma według mnie gigantyczny potencjał. Czysta krew wróciła do formy po słabszym, trzecim sezonie. To znowu wciągający, pełny tajemnic serial, dla którego warto poświęcać czas. Oby tak dalej!
Ocena finału: 9/10.