2 Broke Girls” kupiły mnie w tym tygodniu koszykiem kociaków, przez co jestem im w stanie wybaczyć fakt, że „And the Fat Cat” jest sztandarowym przykładem odcinka o niczym. Uczynienie kotki Nancy główną bohaterką jest tym dziwniejsze, że przecież w poprzednim epizodzie wydarzyło się wiele. Koszulkowy biznes dziewczyn przeżywa nagły i niespodziewany kryzys, a mimo to scenarzyści wolą poświęcać czas ciężarnej kotce, którą ostatni raz widzieliśmy chyba w poprzednim sezonie. Mniej uważni widzowie mogli już nawet zapomnieć, że dziewczyny tokowego zwierzaka w ogóle posiadają, ale mniejsza już o niego. To się staje sztandarowym rozwiązaniem scenarzystów w tym sezonie. Zawsze, kiedy wzbogacają fabułę o jakieś znaczące wydarzenie, to zamiast pociągnąć ten wątek dalej w kolejnych odcinkach, marnują czas i miejsce na historie niemające z nim najmniejszego związku. Pora chyba ostatecznie porzucić nadzieję, że „2 Broke Girls” staną się kiedyś serialem, przy którym będzie można mówić o jakiejkolwiek ciągłości między odcinkami. Nie zanosi się na to, na pewno nie w obecnym sezonie. Przynajmniej w tym tygodniu nie jest to czas i miejsce do końca zmarnowane. Pomijając brak ciągu przyczynowo-skutkowego między odcinkami, w „And the Fat Cat” jest zaskakująco dużo niezłego komediowego materiału. Potwierdza się tym samym fakt, że o ile w centrum odcinka nie stoją dziewczyny i ich problemy, to jest on śmieszny. Zabawne są zarówno wymówki Caroline, Olega i Erla, którzy próbują wytłumaczyć Hanowi, gdzie znów podziała się Max, jak i sam pomysł szantażowania Owena oraz próba wyłudzenia od niego kocich alimentów. Nie można też nie wspomnieć o odbierającej koci poród Sophie, która jest w równym stopniu żenująca i śmieszna, czyli jest stuprocentową sobą. [video-browser playlist="676061" suggest=""] Nie wiem już, który raz z kolei Caroline prezentuje nam swoje niezrozumiałe biznesowe zabiegi. Wiem, to sitcom i nikt tu nie przykłada wagi do wiarygodności postaci, ale z każdym jej kolejnym posunięciem coraz trudniej uwierzyć, że jest absolwentką Wharton. Próba nakłonienia nieznanego faceta, by zainwestował w ich biznes, tylko dlatego że ma dobry garnitur, wizytówki i pieniądze, jest tak samo przemyślana jak wszystkie poprzednie biznesowe posunięcia dziewczyn, czyli wcale. Przez to też nie można się oprzeć wrażeniu, że wątek ten został dodany tylko po to, by przynajmniej w małym stopniu połączyć odcinek z poprzednim i przypomnieć, w jakiej to fatalnej sytuacji są bohaterki. Nadal nie jestem też w stanie zrozumieć, gdzie giną ich pieniądze. Skoro dziewczyny przez większość odcinka zajmowały się finansowymi problemami kotki Nancy i jej nowo narodzonych dzieci, to gdzie i na co zdążyły wydać 500 dolarów? Nie wiem i prawdopodobnie się nie dowiem, bo scenarzyści jeszcze nie uraczyli mnie odpowiedzią. Czytaj również: „Doktor Who”: Maisie Williams z „Gry o tron” w gościnnej roli2 Broke Girls” powoli zbliżają się do końca sezonu. Parząc na ich obecną sytuację, podejrzewam, iż zamiarem twórców jest dosłowne spłukanie dziewczyn i zmuszenie ich do rozpoczęcia całego biznesu od zera w piątym sezonie. Czy jest to dobra metoda? Czas pokaże.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj