Szósty odcinek rozwija wątki zapoczątkowane tydzień temu, prezentując jednak trochę niższy poziom. Twórcy znów zwalniają tempa i serwują niewielką ilość nowych informacji, co nie wpływa korzystnie. Co prawda mamy kilka istotnych zdarzeń, ale to nie wystarcza.
Jak można było się spodziewać po sugestiach z poprzedniego odcinka, Burton postanawia uratować Kobietę w Czerwieni. Bardzo szybko wpada na pomysł, jak uzyskać jakiekolwiek informacje. Oczywiście jego plan nie do końca odnosi sukces. Bardzo dobrze ukazane jest jego nieobycie i niewiedza dotycząca snów. Bardzo szybko zostaje mu uświadomione, że nie posiada w nich żadnej kontroli, wbrew temu, co sądził. Wszyscy zdają się posiadać chociaż drobne informacje na temat sennych przygód poza trójką głównych bohaterów. W tym odcinku wspomniane zostają umiejętności bohatera związane ze snami. Jest to niezwykle frapujące urozmaicenie świata i istnieje spory potencjał na ciekawe rozwinięcie tego w dalszych epizodach.
Taka nadal jest niepewny decyzji, którą podjął i do wszystkiego podchodzi z ogromną dawką sceptycyzmu. Szybko traci cierpliwość i decyduje się znaleźć rozwiązanie na własną rękę, ale jego sukces jest wątpliwy. Nie potrafi też odnaleźć rozwiązania w sytuacji z Sabine. Jego wątek prowadzony jest poprawnie i ukazywany wiarygodnie, jednak nie potrafi wzbudzić takiego zainteresowania jak pozostałe. Historia tego bohatera nie wydaje się aż tak zajmująca jak historie Tess czy Burtona. Przyczyną może być brak charakteru i odpowiedniej głębi w bohaterze portretowanym przez Willa Yun Lee, jednakże ciężko stwierdzić, czy wina leży po stronie aktora, czy raczej scenariusza.
Tess po raz kolejny konfrontuje się ze swoją matką. Tym razem przybywa z zamiarem wydobycia z niej informacji dotyczących jej syna, aczkolwiek zamiast zwykłej rozmowy, przeprowadza inwazję na jej sny. To nie odnosi jednak zamierzonego efektu i nie udaje jej się zdobyć żadnych istotnych informacji. Podobnie jak pozostali bohaterowie, tak i ona znajduje się w sytuacji, w której nie wie, co dalej czynić. Nie posiada wskazówek dotyczących miejsca pobytu syna, a jak już wiemy, wszystko sprowadza się do niego. Zapewne Tess będzie musiała połączyć siły z pozostałymi bohaterami, by odnaleźć swoje dziecko.
Poza dalszym rozwojem historii poszczególnych bohaterów w serialu nie dzieje się nic. Fabułę śledzimy tylko z perspektywy któregoś z nich i to razem z nimi dowiadujemy się nowych informacji. Widz jest jakby czwartym bohaterem, który również ma niewielkie pojęcie o tym, co się dzieje i o co w tym chodzi. Do końca pozostały już tylko cztery odcinki, a pytań bez odpowiedzi nadal bardzo wiele, więc twórcy muszą odrobinę zwiększyć tempo i zagęścić akcję, bo ujmujący klimat, zabawy wizualne w sekwencjach sennych czy świetna ścieżka dźwiękowa oraz interesujący bohaterowie nie obronią serialu.
Falling Water ponownie serwuje wolniejszy odcinek, który nie dostarcza zbyt wielu informacji. Stawia na rozwój bohaterów i ich wątków, co jednak też ogląda się z zaciekawieniem. Najsłabiej wypada historia Taki, aczkolwiek da się ją oglądać bez całkowitego znudzenia. Pozostałe elementy są rozwijane bardzo powoli i twórcy nadal wszystko trzymają za kurtyną tajemnicy, lecz to już najwyższy czas wrzucić kolejny bieg i budować podwaliny pod finał.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h