Słowem wstępu – czym jest Football Manager 2023? Dla jednych to “upiększony Excel”, dla innych gra traktowana prawie jak religia. Menadżer piłkarski, w którym przejmujemy stery nad klubem lub reprezentacją, by poprowadzić ją na szczyt. To tak w telegraficznym skrócie. Cholernie rozbudowany, co roku dopieszczany przez Sports Interactive. W tym sezonie jest dokładnie tak samo. Twórcy stawiają na ewolucję, bez rewolucji. I znów wsiąknąłem przez to bez reszty na dziesiątki godzin, by najpierw przywrócić miejsce Wisły Kraków w Ekstraklasie, potem Rakowem zdobyłem podwójną koronę. A teraz walczę, by Cambridge United z trzeciego poziomu rozgrywkowego angielskiej ligi wstąpiło na tron Premier League. No dobra, ale jakie zmiany czekają na graczy w nowym FM-ie? Pierwsza, która rzuci się w oczy po wyborze klubu i spotkaniu z zarządem, to to, że już nie tylko wymagania góry będą kierowały naszymi poczynaniami. Teraz musimy też sprostać temu, czego chcą kibice naszego zespołu. Sam ich panel jest podzielony na VIP-ów, pikników czy ultrasów. To ciekawa nowość – co z tego, że będziemy sobie radzić na odpowiednim poziomie wg zarządu, skoro przyjdą kibice i za porażkę w derbach ze znienawidzonym rywalem sprawią, że będzie sobie trzeba szukać nowej roboty? Oczywiście to nie jest tak, że taka sytuacja nastąpi od razu i bezrobocie spadnie na nas niczym grom z jasnego nieba. Sprawdzając kartę za to odpowiedzialną, dowiemy się wszystkich potrzebnych informacji wcześniej. A spróbujcie sprzedać grajków, którego kochają. Spacerek z pochodniami pod siedzibą macie murowany. Drugą z istotnych zmian jest planer składu. To rozbudowana “głębia składu” z poprzedniej części. A co w niej mamy? Po pierwsze – widzimy naszą… no głębię składu, wiadomo. Po drugie – widzimy to, jak piłkarz może się rozwinąć na przełomie najbliższego roku czy dwóch. Dzięki temu mamy podaną na tacy informację, czy pozycja np. lewego wahadłowego jest zabezpieczona na dłużej, czy musimy się już zacząć rozglądać za kolejnym zawodnikiem na tej pozycji. Ba, nie ma przeciwwskazań, by pomyśleć od razu o wprowadzeniu do pierwszego zespołu zdolnego chłopaka, który nie dość, że może się podszkolić i złapać minuty, to jeszcze okaże się zbawienny po np. odejściu ważnego zawodnika z danej pozycji. Albo kiedy wiemy, że zawodnik podstawowy będzie kończył kariery. W planerze znajdziemy również zakładkę związaną z obecnym doświadczeniem naszych grajków. Podzielono to na kilka obszarów, w których są: zawodnicy, którzy się rozwijają, ci w szczytowym momencie swoich karier czy doświadczeni u jej schyłku. I tak dzięki temu wiemy, że może przyjść moment, w którym ci najstarsi zawieszą buty na kołku i okaże się, że połowę naszego składu trzeba od nowa budować. Bardzo dobra zmiana, która konkretnie wpływa na rozgrywkę i pozwala z wyprzedzeniem szukać nowych zawodników. A skoro jesteśmy przy szukaniu nowych piłkarzy – nowości dotknęły również naszego pionu skautingu. Do tej pory było tak, że zaznaczyłem wiek, pozycję, narodowość czy ligę i wsio. Skauci sprawdzali zawodników, przesyłali swoje rekomendacje i już dalej sam decydowałem, czy kupuję, czy nie. W nowej odsłonie Football Managera natomiast mam możliwość zdefiniowania np. ilości odbiorów czy wygranych pojedynków. Skauci sprawdzają wtedy dokładnie graczy, których poszukuję. A jak szukam środkowego obrońcy? No przecież wiadomo, że nie interesuje mnie liczba jego dośrodkowań, tylko właśnie wygrane główki czy przejęcia piłki. Kolejna zmiana na plus. Ostatnią zmianą (oczywiście z tych większych), o której chciałbym napisać, są licencje na puchary europejskie. Do tej pory, dzięki moderom wszelkiej maści, mogliśmy wgrywać setki rzeczy do Football Managera. Stroje, herby, podmiany nazw klubów na oryginalne, jeśli te akurat sprzedały swoje licencje dla innej gry (FIFA lub PES), skórki, bandy reklamowe, twarze czy właśnie loga różnych pucharów. Dzisiaj mamy jedną rzecz do wgrania mniej (wiem, co mówię, sam folder Sports Interactive w moich dokumentach miałem spuchnięty do 7-10 GB) – europejskie puchary. FM 2023 ma teraz u siebie pełną licencję dla Ligi Mistrzów, Ligi Europy, Ligi Konferencji Europy czy Superpucharu Europy. I nie polega to tylko na tym, że widzimy logo rozgrywek. Są bandy reklamowe, zegar podczas gry, cała otoczka. To jest coś fantastycznego, szczególnie kiedy odpalamy jakiś mało znany klub i po kilku sezonach trafiamy np. do Ligi Konferencji. Wielki plus dla twórców, że udało się to wprowadzić na pełnych licencjach!
fot. SEGA
+2 więcej
Zmiany, które również są widoczne (choć nie zawsze na pierwszy rzut oka), dotknęły corocznie ulepszanego silnika graficznego. Według mnie sama jakość grafiki nie poszła do góry, choć oczywiście wielu zawodników można rozpoznać po sylwetkach. Myślę, że bramkarze i ich animacje wyglądają lepiej niż dotychczas, ale to tyle. Sports Interactive może tu jeszcze sporo poprawić, ale nie oszukujmy się – czy wtedy gra chodziłaby na laptopach ze zintegrowanymi kartami graficznymi? No pewnie, że nie. A przecież chodzi o to, by jak najwięcej osób mogło grać w ten tytuł. Wiadomo, że powyższe zdanie to moje gdybanie w całej tej sytuacji. Muszę przyznać, że w ogóle mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Czy grałbym w niego tyle samo co rok, gdyby wyglądał jak FIFA lub Pro Evolution Socc… Przepraszam: Jak FIFA lub eFootball? Sam nie wiem. Kilka słów podsumowania: Football Manager po raz kolejny funduje nam ewolucję względem poprzedniej części. I jest to ewolucja bardzo udana. Puchary Europejskie, usprawniony skauting, planer składu, nieprzewidywalność, wpływ kibiców na naszą pracę – to wszystko sprawia, że po prostu uwielbiam go takim, jaki jest. Sports Interactive jak co roku wdrożyło swój plan i zrobiło to świetnie. A w najnowszą edycję zagrają nie tylko posiadacze komputerów i konsol Xbox, ale także ci, którzy posiadają w swoich domach PlayStation 5 (tu niestety nie mamy dokładnej daty premiery). I mógłbym się przyczepić, że graficznie jest bez żadnego szału i można stosunkowo szybko ogarnąć sobie taktykę, która pozwoli nam rywalizować z najlepszymi. Można tak robić. Tylko po co? Czy pójście na łatwiznę i rozpoczęcie od razu kimś z TOP10 klubów w Europie to jakieś wyzwanie? Raczej nie. Za to wygrajcie Ligę Mistrzów zadłużonym Boltonem, zaczynając na trzecim poziomie rozgrywkowym w Anglii. Albo weźcie klub z jeszcze niższej ligi i rok po roku powoli go rozwijajcie, aż dojdziecie na szczyt. A teraz wybaczcie, idę się ubrać w garnitur. Moje Cambridge United ma zaraz mecz o awans do Premier League. Przecież nie zagram tak ważnego spotkania w krótkich spodenkach z logo pewnej polskiej gry. Plusy: + puchary europejskie na licencji; + poprawa skautingu; + planer zespołu. Minusy: - czasami taktyki są zbyt mocne; - brak rewolucji w grafice*; - za bardzo wciąga i nie ma czasu na nic innego*. *musicie mi wierzyć, serio szukałem na siłę minusów, żeby tylko były ;)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj