Serial „Homeland” w ciągu kilku lat emisji miał swoje wzloty i upadki. Znakomity 1. sezon, nieco słabsza 2. i 3. seria oraz solidne odrodzenie w 4. sezonie, luźno powiązanym z wcześniejszymi wydarzeniami. W 5. serii scenarzyści poszli jeszcze krok dalej - postawili na fabularny reset, przeskakując o 2 lata do przodu, i zmienili miejsce akcji, przenosząc bohaterów do Berlina. Z kolei koncept fabularny osadzili w geopolitycznych realiach tak mocno, jak jeszcze nigdy dotąd. Premierowy odcinek udowadnia, że wszelkie te zabiegi okazały się trafione - „Homeland” odrodził się na nowo. To nadal ten sam serial w środku, ale w zupełnie innej oprawie na zewnątrz. Decyzja producentów i scenarzystów była ryzykowna, bowiem „Homeland” to pierwszy amerykański serial, którego cały sezon kręcony jest poza granicami USA. Berlin to miasto, do którego po wydarzeniach z 4. serii przeniosła się Carrie Mathison. Bohaterka odeszła z CIA i poszukała nowej pracy, starając się odnaleźć w swoim życiu choć trochę spokoju i normalności. Udało jej się to tylko pozornie, Mathison jest bowiem szefem ochrony znanego niemieckiego miliardera i filantropa, który za cel postawił sobie wycieczkę do Libanu, kraju graniczącego z Syrią, który kontrolowany jest przez Państwo Islamskie. I w tym miejscu „Homeland” bardzo odważnie wkracza w geopolityczne realia. Warto w tym miejscu zauważyć, że scenariusz pisany był przynajmniej pół roku przed emisją odcinka, a zdjęcia odbywały się w czerwcu-lipcu. Mimo to scenarzyści idealnie przewidzieli to, co wydarzy się w naszym świecie. ISIS rośnie w siłę, fala uchodźców zalewa Europę, a zagrożenie atakami terrorystycznymi jest większe niż kiedykolwiek wcześniej. Idealnie sytuację opisuje Quinn, zdając przed władzami CIA raport ze swojej misji w Syrii, która trwała ostatnie 2 lata (jest to jedna z lepszych scen całego odcinka).

[video-browser playlist="752335" suggest=""]

Homeland” z dużą łatwością wprowadza wątki, które – a jakże – są nam, zwykłym ludziom, bardzo bliskie. Hakerzy przypadkiem włamują się do siedziby CIA w Berlinie i kradną masę danych, które sugerują nielegalną współpracę na linii Niemcy-USA. Pojawiają się m.in. motywy placówek CIA w Polsce, przy których trudno nie uśmiechnąć się do ekranu. W końcu pojawia się Saul Berenson, przewodzący CIA, razem z Darem Adalem, który przylatuje do Berlina, by sprawdzić, jak poważne straty niesie za sobą wyciek. Scenarzyści starają się sugerować widzom, że interesy Carrie i Saula są zupełnie inne. Mimo to ich krótka wspólna obecność na ekranie w jednej scenie wypadła fantastycznie. I nawet jeśli bohaterowie są teraz od siebie bardzo daleko, to i tak prędzej czy później połączą siły. Inaczej być nie może. Wszak wyprawa do Libanu będzie mieć miejsce – prawdopodobnie – w kolejnym odcinku i coś czuję, że załapie się na nią nawet Quinn. Ulubieniec fanów w 5. sezonie jest jeszcze bardziej mroczny i przerażający niż przed rokiem. Z zimną krwią eliminuje kolejne cele narzucane przez Saula, a końcówka odcinka sugeruje, że jego wątek mocno rozkręci się w kolejnych tygodniach. Czytaj również: Alex Gansa o premierze 5. sezonu „Homeland”Homeland” w 5. sezonie odkrywać będziemy na nowo z tą samą, dobrze znaną trójką głównych bohaterów. Już bez wizji Nicholasa Brody’ego w głowie Carrie, bez problemów rodzinnych Saula, ale z tak samo bezwzględnym agentem CIA, jakim jest Quinn. Nadchodzi naprawdę udane 12 tygodni dla fanów „Homeland”. Czuć to już dziś.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj