Choć musieliśmy na to czekać naprawdę długo, w naszym kraju w końcu zadebiutował Nieśmiertelny Hulk. Tom 2, kolejna odsłona znakomitej serii ze scenariuszem Ala Ewinga i rysunkami Joego Bennetta. Mam dla Was wyłącznie dobre wiadomości: to rewelacyjny komiks z wielowymiarową, pęczniejącą od znakomitych rozwiązań fabułą, który ugruntowuje pozycję całego cyklu jako jednej z najlepszych historii, jakie wyszły w ostatnich latach na polskim rynku. Twórca stawia sobie za cel przeprowadzenie wiwisekcji demonicznej strony Zielonego Goliata; biorąc pod uwagę wykorzystaną przez niego konwencję (body) horroru, zasadniejsze nawet wydaje się użycie słowa "lobotomia". Tytułowy bohater tej opowieści nie jest przecież walczącym na śmierć i życie ze złem herosem – zdecydowanie bliżej mu do nieprzewidywalnego w zachowaniu potwora, który, odkrywając prawdę o sobie samym, musi jednocześnie zmagać się z drzemiącym w nim okrucieństwem. Psychologiczne tango w głowie bestii idzie tu ramię w ramię z zupełnie nieoczywistymi, niejednokrotnie upiornymi w wydźwięku zabiegami fabularnymi. Wszystko to sprawia, że Nieśmiertelny Hulk w swojej nowej odsłonie staje się dziełem, w którym można nie tylko przepaść, ale i wynieść z niego kilka uniwersalnych prawd o naturze człowieczeństwa.  Druga część cyklu to – w znaczeniu metaforycznym i rzeczywistym – powrót z piekła na ziemię. Po otwarciu Zielonych Wrót władca demonicznego wymiaru za pomocą różnych, niekiedy iście wysublimowanych metod sieje na naszej planecie spustoszenie. W życiu Hulka ponownie pojawiają się dwie istotne dla jego przeszłości postacie, te same, które wcześniej uznawano za zmarłe. Na pierwszy rzut oka wszystko wskazuje na to, że zdołają one pomóc bohaterowi w walce z nieustannie goniącymi za nim upiorami, lecz z biegiem czasu odkryjemy, iż ta potworna strona natury herosa może górować nad innymi. W nowym tomie odczytywanie mitologii Zielonego Goliata na nowo miesza się z konwencją grozy – i to do tego stopnia, że w wielu momentach ton opowieści nadają arcybrutalne pojedynki i fascynujące swoją złowrogością eksperymenty z promieniowaniem gamma. Hulk dopiero co wrócił z piekła, jednak jego cząstka mogła na zawsze zostać powiązana z "duszą" protagonisty. 
Źródło: Egmont
Ewing w starannie przemyślany sposób ustawia swoją historię na niemalże religijnych fundamentach: pytania o dobro i zło, życie i śmierć czy harmonię i chaos czerpią pełnymi garściami z różnorakich elementów wierzeń judeochrześcijańskich, zaratusztrianizmu czy nawet kabały. Najważniejsze z nich wydaje się dotyczyć dualizmu ludzkiej natury; gdzie zaczyna się Hulk, a kończy Bruce Banner? Czy odwieczna walka aniołów i demonów w naszym umyśle faktycznie zawsze musi prowadzić do zwycięstwa pierwszych z nich? Jaka jest różnica pomiędzy twardym kręgosłupem moralnym a użyciem wszelkich możliwych środków w celu przeciwdziałania złu? Odpowiedzi nie są znowu tak oczywiste – czasami w ogóle nie chcą nadejść. Scenarzysta doskonale zdaje sobie z tego sprawę, idąc nawet krok dalej. Ogromne znaczenie dla drugiego tomu serii ma więc warstwa psychologiczna, a niektóre z koncepcji jawią się jako namacalne, jak choćby zaklęta w cielesnej powłoce podświadomość protagonisty. Ewing nie byłby jednak sobą, gdyby tej wykładni nie połączył z monumentalnymi pojedynkami – i to takimi, w których trup ściele się gęsto, a deformacje ciała mogą przyprawić czytelników o zawrót głowy.  W tym zadaniu autorowi fenomenalnie sekundują odpowiedzialni za ilustracje Bennett i Kyle Hotz. Obaj w mistrzowski sposób ogrywają konwencję horroru, co widać najlepiej na przykładzie "diabelskiej" ekspozycji oblicza głównego bohatera i graficznym rozpisywaniu kolejnych sekwencji walk pod dyktando wylatujących w powietrze organów. Sfera wizualna recenzowanego komiksu to wyjątkowa lekcja z anatomii postaci Marvela; wszystkie mięśnie, tkanki czy żyły są tu tak dopracowane, że nie sposób się od nich uwolnić. Zwłaszcza wtedy, gdy rysownicy skupiają się na cielesnych wynaturzeniach, choćby tych napędzanych oddziaływaniem promieniowania gamma.  Nie mam żadnych wątpliwości, że Nieśmiertelny Hulk. Tom 2 to jeden z najinteligentniej napisanych i przez to najlepszych komiksów, które w tym roku mają okazję wziąć w swoje dłonie Polacy. To także znakomity dowód na to, że w zakonserwowanym w konkretnej konwencji świecie powieści graficznych wciąż jest miejsce na odważne eksperymenty artystyczne, które budzą podziw – nawet jeśli paradoksalnie robią to dzięki swoistej lekcji z mentalnej i cielesnej odrazy. Podróż Hulka w wizji Ala Ewinga jest wyjątkowa na tle innych dokonań superbohaterskich ostatnich lat. Wędrówka od piekła do nieba i z powrotem, od człowieka ku bestii, od obecnego w nas pierwiastka człowieczeństwa w stronę kompletnej dehumanizacji. Ta droga jest jeszcze długa; Wam i sobie życzę, aby w oczekiwaniu na przemierzanie jej kolejnych etapów akurat ten Hulk śnił się Wam po nocach... 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj