Dużą zaletą jest powrót do relacji, o której praktycznie mogliśmy już zapomnieć. Mowa o tym, że Corcoran, Morehouse i Freeman to przecież dawni kumple z wojska, a w tym sezonie dotychczas mieli bardzo niewiele wspólnych scen. Dzięki temu kubeł wody wystarczył, aby Corky otrząsnął się po śmierci żony. Tak drastyczna zmiana po kąpieli to coś niespotykanego. Od depresji do profesjonalisty po kropelce.

Cały odcinek skupia się na śledztwie w sprawie Ewy, która wbiła natrętowi nóż w oko. Historia w miarę interesująca, bo ma w sobie zalążki na dobrą polityczną intrygę, ale nie obywa się w niej bez dość wyraźnych zgrzytów. Sama scena z nożem pozostawia wiele do życzenia. Wydaje się wymuszona, zbyt drastyczna, zwłaszcza że Ewa nie jest głupią kobietą i mogła wbić go gdziekolwiek, ale nie w oko. Trudno mi przekonać się do tak impulsywnego zachowanie z jej strony. Równie dobrze mogła wbić nóż w rękę i uzyskałaby oczekiwany efekt nie mając przy tym problemów z prawem. 

Wyraźnie widzimy, że ktoś chce tę sprawę wykorzystać, by zdobyć punktu u wyborców. W końcu generał wspomina o tym i sam działa w kierunku osiągnięcia sukcesu. Donal Logue jest jedynym aktorem w drugim sezonie, który błyszczy. Tworzy postać nietypową, dwuznaczną i bezapelacyjnie kradnie każdą scenę, w której go widzimy. Nie sądzę jednak, że to on stoi za wrobieniem Ewy. Był zajęty odzyskiwaniem papierów, a poza tym myślę, że Ewa jest dla niego bardziej użyteczna na swoim miejscu niż na stryczku. Mam przeczucie, że może w tym maczać palce starszy Morehouse.

[video-browser playlist="635478" suggest=""]

Jeśli chodzi o wątek Morehouse'ów, to nie wiem, co twórcy chcą nam tak naprawdę pokazać. W pierwszym sezonie mieliśmy emocjonującą intrygę polityczną w związku z wojną secesyjną, a teraz - przeciętną obyczajówkę, która nie jest zaprezentowana w sposób smaczny i przemyślany. Uzależnienie pani Morehouse zaczyna bardziej irytować niż spełniać oczekiwany przez producentów cel, zwłaszcza że sceny jej szaleństw podczas narkotycznych uniesień są trochę sztuczne. Aktorka nie radzi sobie z nimi. Pewien potencjał ma wątek z pomocą Freemanowi, ale na razie nie zostaje on wykorzystany.

Takim sposobem rodzina Freemanów oferuje nam jedyny w tym serialu wątek obyczajowy, który jest ciekawy, przemyślany i porusza jakąś poważną oraz atrakcyjną tematykę. Problemy rasowe są, jak na razie, pozbawione męczących stereotypów, gdyż twórcy bardziej skupiają się na braku komunikacji z matką Sary. Kobieta nie może przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, a w grę wchodzi jeszcze utajnienie prawdy o śmierci jej synów. Ta frustracja narasta w Freemanie, aż w końcu wybucha. Jedyne postacie, którym udaje się wzbudzić sympatię.

Gdyby drugi sezon Stróża prawa poruszał wszystkie wątki obyczajowe w sposób ciekawy, emocjonujący i z jakimś większym przewodnim pomysłem, pewnie nie narzekałbym, ale w obecnej sytuacji nic innego mi nie pozostaje. Poziomem serial bardzo odstaje od świetnego pierwszego sezonu, który oferował dopracowaną historię, świetny i spójny świat akcji osadzony w tamtej epoce oraz bohaterów, z którymi można było sympatyzować. W drugim sezonie gdzieś to wszystko się ulotniło.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj