The Boys wrócili w świetnym stylu w drugim sezonie. Znowu dostarczają odpowiednią dawkę rozrywki, czarnego i absurdalnego humoru, makabry oraz akcji. Oceniam.
The Boys to jeden z najbardziej oryginalnych i specyficznych seriali na podstawie komiksu. Na szczęście produkcja zdążyła zakończyć prace na planie przed wybuchem pandemii COVID-19, więc teraz możemy się cieszyć nowym, dopieszczonym pod względem efektów specjalnych sezonem. Serial powrócił z mocnym, krwawym uderzeniem, tak jak na to liczyliśmy. A radość potrwa dłużej, ponieważ Amazon postanowił dla odmiany dawkować nam kolejne odcinki raz na tydzień.
Pierwszy sezon zakończył się wybuchowo i zaskakująco. Butcher dowiedział się, że jego żona żyje, a ojcem jej syna jest Homelander. To był całkiem udany cliffhanger, aby zwabić widzów na kolejną serię. Ale
The Boys to tak specyficzny serial. Zamiast pokazać nam dalszy ciąg tych wydarzeń to… fabuła ruszyła do przodu bez żadnych wyjaśnień. Losy Butchera poznamy w osobnym krótkometrażowym filmie, więc tajemnica zostanie rozwiązania. Mimo to w pierwszym odcinku brak tego bohatera był mocno odczuwalny. Bez doskonałego
Karla Urbana i jego postaci rzucającej kąśliwymi komentarzami i przekleństwami epizod skupił się na ustaleniu, co porabiają Hughie, Milk, Frenchie i Kimiko, a także na wprowadzeniu nowych superbohaterów. Ta część historii nie porywała, ale pałeczkę po Butcherze przejął z powodzeniem Homelander.
Antony Starr w roli Ojczyznosława jest kapitalny, a w drugim sezonie, jakby z jeszcze większą swobodą wciela się w tę postać. W mgnieniu oka potrafi przemienić się ze wzorowego, uprzejmego superbohatera w brutalnego złoczyńcę. Ta nieprzewidywalność sprawia, że również widzowie muszą zachowywać czujność. Dlatego cieszy też, że są osoby, które są w stanie mu się postawić, jak Stan Edgar.
Giancarlo Esposito w tej roli jest znakomity i wygląda na to, że z powodzeniem zastąpi Stillwell (
Elisabeth Shue), która w osobliwy sposób kontrolowała Homelandera, ale była dość mdłą postacią. Mimo to w drugim sezonie nie pozbędziemy się wątku rodzicielstwa, w którym ten niestabilny bohater stara się wyzwolić moce w swoim synu. Raczej wolelibyśmy zobaczyć go w akcji, jak lata i strzela z oczu laserem, a nie jak szuka w sobie ojcowskiego powołania. A to z tego względu, że ta sytuacja nie jest, aż tak humorystyczna czy pełna napięcia, jak można był się spodziewać. Miejmy nadzieję, że w dalszej części sezonu nabierze to wszystko kolorów.
Jak przystało na
The Boys w nowych odcinkach nie brakowało krwi i to w dużych ilościach. Zaskoczyła makabryczna śmierć Susan Raynor, ale większe wrażenie zrobiło zamordowanie brata Kimiko przez Stormfront. Poznaliśmy prawdziwą, brutalną twarz tej nowej superbohaterki, która dołączyła do Siódemki. Jest wygadana i pewna siebie, a do tego równie niebezpieczna co Homelander.
Aya Cash w tej roli jest bardzo naturalna i można tę postać za swoją szczerość znienawidzić albo pokochać. Do tego jej moce wyglądają bardzo widowiskowo, dzięki stojącym na wysokim poziomie efektom specjalnym. Nic nie jest tu zrobione na pół gwizdka.
Choć serial nazywa się
The Boys (po polsku chłopaki), to wątek kobiecy jest tutaj wyjątkowo silny i zaakcentowany. Stormfront potrafi dosadnie odnieść się do pozycji kobiet jako superbohaterek, nie owijając niczego w bawełnę. Z drugiej strony mamy Starlight, która gra swoją narzuconą rolę w Vought, dalej będąc marionetką korporacji, co najdobitniej obrazowała jej piosenka podczas pogrzebu Translucenta. Natomiast warto wspomnieć, że utwór wykonywała sama
Erin Moriarty, co imponowało, bo głos ma niesamowity. Oczywiście Annie pełni rolę podwójnej agentki, bo współpracuje z Hughiem. To ciekawy kierunek rozwoju tej bohaterki, bo nie drążymy już jej naiwności czy uległości w pracy, ale teraz może pokazać swój prawdziwy charakter. A to wpływa też na związek z Campbellem, co w tym sezonie może stanowić niezbyt atrakcyjny, melodramatyczny dodatek do fabuły, a nie wiodącą historię jak w poprzedniej serii. Ale to ocenimy po jego zakończeniu.
Z kobiecych wątków bardzo niemrawo prezentuje się ten z Queen Maeve. Jest on wartościowy, ponieważ wyjaśnił odtrącenie przez nią Eleny z powodu strachu przed Homelanderem. Ale na tle pozostałych jest on przeciętny. Z kolei wątek Kimiko i jej brata miał wszystko, co potrzeba. Nie brakowało w nim zaskoczeń, uczucia, akcji, supermocy i tragicznego zakończenia. A to prowadzi do konfliktu ze Stormfront, czyli tego,o co chodzi w
The Boys, a mianowicie powstrzymywaniu supków przed czynieniem zła. Wszystko w serialu jest na swoim miejscu, choć natłok wątków jest ogromny. Nawet wyjawienie prawdy o Związku V nieco straciło na ważności. A do tego nie wszyscy mają szansę się w pełni wykazać, tak jak A-Train, który zszedł na drugi plan, czy całkiem interesująca postać Gecko.
Na pewno z tych makabrycznych momentów najbardziej w pamięć zapadło bliskie „spotkanie” łodzi motorowej z wielorybem. Bez wyjątku wszyscy bohaterowie umazali się krwią i wnętrznościami ssaka, co wyglądało obrzydliwie, a jednocześnie prześmiesznie. Natomiast na uwagę zasługuje fakt, że wieloryb nie był efektem komputerowym, lecz twórcy postanowili zbudować prawdziwej wielkości, realistycznie wyglądającą makietę zwierzęcia. Do tego aktorzy mieli okazję kręcić wydarzenia na wodzie, co też rzadko się zdarza w obecnych czasach, gdy korzysta się z dublerów. Mając tego świadomość, te sceny nie tylko śmieszą, ale też robią duże wrażenie, bo nie wszystko, co widzimy na ekranie jest efektem CGI, tylko autentycznej pracy i poświecenia twórców oraz aktorów.
Sytuacja z wielorybem była jednym z najzabawniejszych i zwariowanych momentów tych trzech odcinków, ale nie oglądalibyśmy ich, gdyby nie Deep. Z pomocą nowych przyjaciół dalej pracuje nad sobą, odnajdując tożsamość, tak jak w poprzednim sezonie. W rezultacie otrzymaliśmy przekomiczną scenę, gdzie Deep śpiewa ze swoimi skrzelami (fantastyczny
Patton Oswalt) piosenkę
You Are So Beautiful. Niestety sam wątek jest trochę oderwany od pozostałych, a do tego Eagle the Archer i Carol nie są zbyt wyraziści w swoich rolach. Ale ważne, że historia dostarcza sporo humoru.
The Boys powrócili w znakomitej formie. Pierwsze trzy odcinki drugiej serii są prowadzone w szybkim tempie podobnie, jak to było na początku pierwszego sezonu. Trzymajmy kciuki, żeby to się utrzymało do końca. Dostarczyły one dużo akcji, czarnego humoru, makabry i supermocy. Wciąż na korzyści gra fakt, że serial jest przeznaczony dla dorosłych widzów, bo może pozwolić sobie na naprawdę wiele. Szkoda tylko, że trochę mniejszą rolę, jak na razie odgrywa Butcher, który jest jakby zduszony nawałem wątków, ale może to się zmieni w kolejnych epizodach. I tak serial jest niezwykle rozrywkowy. Co tu dużo mówić – Daddy is home!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h