W nowym odcinku nie brakowało akcji w stylu Yellowstone, a także emocji. Fabuła nabrała kolorów, do czego przyczyniła się dawno niewidziana postać. Oceniam.
Na początku najnowszego odcinka
Yellowstone najbardziej interesował los Teeter i Colby’ego, którzy zostali stratowani w poprzednim tygodniu. Szybko rozwiano wątpliwości. Przeżyli, ale zostali mocno poturbowani, w szczególności dziewczyna. Roztrzęsionej i nieco rozemocjonowanej Teeter jeszcze nie oglądaliśmy, co było dość wstrząsającym widokiem. W każdym razie doprowadziło to do podjęcia odpowiednich kroków przez kowbojów z Yellowstone wobec Wade’a i jego syna.
Można powiedzieć, że ekipa z rancza załatwiła sprawę w swoim stylu, czyli morderczo. Najpierw obejrzeliśmy widowiskowy pościg za Wadem. Ponadto emocji dodawał fakt, że wyraźnie było widać, że sporą jego część wykonywali sami aktorzy jadący bardzo szybko na koniach. Zdecydowanie zdynamizowało to akcję odcinka. W końcu też dowiedzieliśmy się, na czym polegał konflikt Johna z Wadem. Zaskakiwało to, że chodzi o znamię rancza, które chce odzyskać. W tej sytuacji pomocny okazał się Walker, ponieważ mógł udowodnić swoją przydatność, żeby nie pojechać na „stację”. Ta postać rozruszała ten epizod, jego powrót to strzał w dziesiątkę.
Wade został okaleczony i powieszony, co nie pierwszy raz zdarzyło się w tym serialu, w którym sprawiedliwość wymierza się przemocą i morderstwem. Kowboje wykorzystali swoją liczbową przewagę, aby dopaść dwóch prowokatorów. To oraz wydarzenia z poprzednich odcinków pozostają bez konsekwencji dla bohaterów. Warto sobie zadać pytanie, czy twórcy trochę się nie zapominają w tej kwestii, próbując usprawiedliwiać to zachowanie, które jest kultywowane przez lata. Czy w przypadku Roarkego, który nasłał Wade’a na ranczo, także brutalnie go nastraszą, jak to już kiedyś zrobili z Danem Jenkinsem? Miejmy nadzieję, że twórcy mają lepsze pomysły, które nie ograniczają się tylko do przemocy. Choć z drugiej strony takie rozwiązania podnoszą poziom emocji w serialu.
fot. materiały prasowe/Paramount Network
Osobny wątek poświęcono Jamiemu, który odnalazł swojego biologicznego ojca. To były emocjonalne sceny, w których bohater poznał prawdę o śmierci matki. Jego prawdziwych rodziców wyniszczyły narkotyki, co dodaje tragiczności tym wydarzeniom z przeszłości tak jak samemu Jamiemu. Twórcy przyłożyli się do scenariusza w tym wątku, pisząc go z uwagą, wyczuciem i bardzo starannie. Teraz ciekawi, jak to spotkanie z ojcem odbije się na postaci Jamiego, który odbywa podróż wgłąb siebie, szukając swojej tożsamości.
W najnowszym odcinku Beth pozostała na dalszym planie. Jedynie skonfrontowała się z Willą Hayes, która przejęła jej biuro i doprowadziła do jej zwolnienia z firmy. Jednak ta konfrontacja obyła się bez fajerwerków, ale i tak fascynowało to starcie dwóch silnych kobiet. Tkwi w nim jeszcze niewykorzystany potencjał.
Odcinek
Meaner Than Evil był solidny i pełen akcji, jak za najlepszych czasów. Powróciło wiele znajomych motywów, jak stacja, brutalne wymierzanie sprawiedliwości, wypalanie znamienia czy Beth odchodząca od stołu. Zupełnie, jakby się nic w serialu nie zmieniło, bo również Kayce niby zarządza ranczem, ale to John podejmuje najważniejsze decyzje. Do tego wrócił Walker, który odegrał ważną rolę w epizodzie. Jego powrót był znakomitym pomysłem ze strony twórców. Oby został na dłużej.
Pozostał już tylko finał sezonu, w którym powinniśmy się spodziewać kumulacji walki o ziemie. Roarke i Hayes nadepnęli na odcisk Duttonom, więc sprawy między nimi są napięte. A lepszy poziom ostatnich odcinków daje nadzieję, że twórcy podtrzymają tę dobrą passę i przyszykowali nam coś niezwykłego na końcówkę trzeciej serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h