Patrząc od początku na styl obrany w "Żelaznej damie", można wyjść z założenia, że Phillida Lloyd ("Mamma Mia") wzięła się za temat, który ją przerasta. Poznajemy Margaret Thatcher jako starszą kobietę cierpiącą na demencję, która wspomina najważniejsze etapy swojego życia. Wszystkie znane historyczne wydarzenia są ukazane z tylko jednej perspektywy, a ich dokładność nie przekracza poziomu Wikipedii. Przeważnie filmy biograficzne znanych, jeszcze żyjących ludzi, mają ukazać ich wielkość, ich kluczowe, często kontrowersyjne dla historii decyzje - tutaj tego nie ma. Ciężko dowiedzieć się czegokolwiek o Margaret Thatcher, co zaciekawiło by do dalszego zgłębiania jej życia.
[image-browser playlist="604926" suggest=""]©Best Film 2012
Poniekąd jest to historia małżeństwa Margaret Roberts z Dennisem Thatcherem, w której polityka, jej kariera są tylko pustym tłem. Scenariusz tej produkcji nasycony jest wieloma wadami - nieciekawe dialogi, jednowymiarowe postacie i usypiająca narracja. Trudno orzec, dlaczego pani reżyser wybrała dla tej produkcji ton sentymentalny, nostalgiczny, ale jest to decyzja nietrafiona.
Jedyną zaletą jest tytułowa bohaterka, oszałamiająco zagrana przez Meryl Streep. Naprawdę jest to jedyny element filmu, dla którego warto poświęcić czas. Streep udowadnia, że jest jedną z najlepszych żyjących aktorek, w perfekcyjny sposób wcielając się w osobę, którą większość widzów zna jeszcze z czasów bycia premierem Wielkiej Brytanii. Jej kreacja jest prawdziwą ucztą, która potrafi zabić niesmak po niedopieczonych dodatkach w postaci fabuły czy pozostałych aktorów.
Problemem "Żelaznej damy" jest też to, że nikt poza Streep nie prezentuje dobrego poziomu aktorstwa. Nawet Jim Broadbent w roli starszej wersji jej męża nie gra w swoim dobrym stylu. Przez to podziwiamy spektakl jednego aktora, który dla wielu odbiorców może być niewystarczający. Szwankowały także zdjęcia i montaż, w których panował chaos, a niektóre kadry prezentowały przeciętny poziom telewizyjny. Można znaleźć momenty, w których nieudolna praca kamery strasznie irytuje.
[image-browser playlist="604927" suggest=""]©Best Film 2012
Filmy biograficzne powinny przedstawiać daną postać w sposób prawdziwy i zapadający w pamięć. "Żelazna dama" jest produkcją przeciętną na nudny wieczór w kinie, o której niedługo zapomnimy, nawet pomimo znakomitej Streep. Ukazanie historii w sposób poprawny politycznie może być dobry dla filmów telewizyjnych Hallmarku, a nie kinowej produkcji, która miała potencjał, by zostać klasykiem gatunku. Może kiedyś jeszcze Thatcher doczeka filmu, który pokaże tę wielką i kontrowersyjną postać w rzetelny sposób?
Ocena: 5/10