Zawsze warto to serial obyczajowy opowiadający o trzech różnych kobietach – prawniczce, gospodyni domowej i dziewczynie do towarzystwa – które poznały się w dramatycznych okolicznościach.
Najnowsza recenzja redakcji
Zawsze warto to jedna z najgorętszych nowości Polsatu tej jesieni, która miała rozpalić widzów do czerwoności takimi nazwiskami jak Rosati, Wieniawa czy Zielińska. Na razie jednak serial ani ziębi, ani grzeje.
Bohaterkami serialu Zawsze warto są trzy skrajnie różne od siebie kobiety: prawniczka Marta (Weronika Rosati), gospodyni domowa Dorota (Katarzyna Zielinska) i Ada (Julia Wieniawa-Narkiewicz), którą los zmusił do zostania dziewczyną do towarzystwa. Choć każda z nich wydaje się być z innego świata, ich ścieżki niespodziewanie splotą się w dramatycznych okolicznościach.
Oprócz tragicznych okoliczności, w których się znajdą, kobiety łączy jeszcze jedno – wszystkie trzy stoją właśnie na rozstaju dróg. O czym twórcy serialu komunikują nam w pierwszych minutach serialu non stop, z subtelnością godną oper mydlanych z lat 60. A to jedna z pań nostalgicznie patrzy w przestrzeń, a to inna wojowniczo wykrzykuje: “Mam dość”, a to trzecia patetycznie oznajmia: “Masz dla kogo żyć”. Pierwsze kilkanaście minut serialu to bowiem owoc desperackiej walki o to, by publiczność zgromadzona przed ekranem nie stwierdziła, że jednak woli obejrzeć teleturniej, który akurat leci na innym kanale. Efekt jest taki, że w tej otwierającej sekwencji znajdziemy i napad na sklep, i strzelaninę, i koszulę zbryzganą krwią. Nie zabraknie także urwanych w połowie rozmów telefonicznych, łez i hasełek “Boże, przecież ty wyglądasz jak ja po czterdziestu godzinach na dyżurze w szpitalu” (w kierunku pani Rosati, która wygląda w serialu jak okaz zdrowia). Dzieje się, i to trzeba przyznać. Całość jednak wygląda tak tandetnie i tanio, że widz w duchu tylko woła: “Nie idźcie tą drogą!”.
Na szczęście nasze rozpaczliwe prośby zostają jednak wysłuchane i im dalej w las, tym w serialu coraz mniej tej ckliwo-sensacyjnej stylistyki. Następuje znacznie bardziej spokojna ekspozycja bohaterów, w trakcie której dowiadujemy się, z czym zmagają się nasze bohaterki. I tak mamy Dorotę (Katarzyna Zielińska), gospodynię domową, która marzy o tym, by wyrwać się z pieluch i rozpocząć pracę w banku. Kobieta jest świeżo po amputacji piersi i próbuje na nowo odbudować utracone poczucie kobiecości. Nie pomaga jej w tym jednak mąż, który podczas intymnej sceny powstrzymuje swoją partnerkę przed ściągnięciem górnej części bielizny. Myślę, że wątek ten ma duży potencjał i jest bardzo potrzebny ze względu na poruszany problem. Równie interesująco zapowiadała się postać grana przez Julię Wieniawę, która, wbrew opiniom krążącym po internecie, wcale nie wydaje mi się najsłabszym ogniwem tego serialu. Wręcz przeciwnie – uważam, że w momentach, kiedy nie musi wypowiadać idiotycznych kwestii, jakimi naszpikowane są dialogi z jej udziałem, aktorka radzi sobie całkiem nieźle (mimo pewnego zmanierowania, które oczywiście może być dla wielu drażniące). Ale później Wieniawa uśmiecha się kokieteryjnie, z jej ust pada skrót “pdk” ( “pozdro dla kumatych”), a cała postać staje się nagle do bólu przerysowana. Trzeba jednak przyznać, że sam pomysł na tę bohaterkę, czyli młodą prostytutkę, która, choć bardzo chce, nie potrafi porzucić swojego "fachu", może bardzo ciekawie rozwinąć się w przyszłości. Postać ta wprowadza też do serialu dużo życia i energii, czego nie można z kolei powiedzieć o Marcie, granej przez Weronikę Rosati. Wątek młodej, ambitnej prawniczki, która próbuje na nowo poukładać sobie życie po rozstaniu z partnerem, wydaje się do tej pory najbardziej nudny i oklepany. Tym bardziej, że pod koniec odcinka cierpiąca pani adwokat wpada na pewnego przystojnego młodzieńca i wszystko zdaje się zmierzać w wiadomym kierunku. Nie pomaga też wcielająca się w tę rolę Weronika Rosati, której zdecydowanie brakuje naturalności podczas grania.
Pierwszy odcinek serialu Zawsze warto nie zapowiada ani tragedii, ani rewelacji. Ot, zwykła telewizyjna obyczajówka. Niektóre z wątków mają jednak potencjał i całkiem możliwe, że w przyszłości zaowocują ciekawymi historiami.