[image-browser playlist="588117" suggest=""]
Rozpoczął się nowy sezon. mam nadzieję ze ten będzie wyjątkowy; będzie to pierwszy, na którego nie będę czekał do finałowego odcinka, żeby oglądnąć serial. To trochę zasługa/wina tego bloga. Na początek premierowy odcinek Castle'a. Spojlery.
Przyznam, że wyczekiwałem na ten odcinek, choć chyba od początku każdy z nas widział że Kate powie: yes. Miałem mieszane uczucia. Bałem się trochę że będą chcieli to pokazać jak najbardziej romantycznie, co nie byłoby dobre dla tego serialu. Całe szczęście że poszli w całkiem innym kierunku. Pokazali to dosyć żartobliwie, z dużą lekkością i dystansem. Ta dyskusja czy podwójne no równa się yes wyszła świetnie.
Następnie mija 6 tygodni, Castle wraca z tournee, a Beckett mieszka w stolicy. Co znacznie komplikuje sprawy. Nie chcę tutaj streszczać fabuły, gdyż warto samemu odkryć nową przygodę pisarza i pani detektyw/ agent FBI.
Przede wszystkim widać w tym odcinku świeżość Ricka. Jego czar i charyzma dają serialowi nowy początek. Rozwinięcie całkiem nowych wątków było bardzo dobrym pomysłem, gdyż widoczny był brak dalszych perspektyw na komisariacie. Nowa miłość Alexis też wydaje się obiecująca, mimo tego że aktor wcielający się w postać Pi nie zachwyca, jednak wierzę że będzie w stanie działać na nerwy "teściowi". Kolejny wątek poboczny to nowa partnerka Kate. Nie powiem że Lisa Edelstein pasuje mi na policjantkę(dla mnie zawsze będzie to Lisa Cuddy), aczkolwiek rozwinięcie jej historii może być bardzo ciekawe. Oczywiście Castle musiał być szybszy niż FBI w rozwiązywaniu sprawy, Beckett była podekscytowana możliwością choć cząstkowej współpracy nad sprawą z narzeczonym, choć wiedziała że to zabronione. Same sprawy już są większe, często chodzi o bezpieczeństwo narodowe.
Teraz minusy: za mało Espo i Ryana(pokazani tylko w dwóch scenach)- liczę że scenarzyści o nich nie zapomną i rozwiną jakoś ich wątki, choć to będzie trudne, za mało też rodziny pisarza- urokliwej córki i dziarskiej matki, brakuje mi nawet pani kapitan. Poza tym twórcy nie popracowali nad detalami. Brakuje mi jeszcze jednej jakże istotnej rzeczy- tablicy Beckett.
Podsumowując zakończenie było świetne, dla mnie totalnie niespodziewane, Nathan Fillion dalej w formie, a sezon ma naprawdę duży potencjał. Oczywiście pierwszy odcinek tylko rozpoczął wątki, najtrudniejsze będzie ich rozwinięcie, ale o to martwić będziemy się dopiero w kolejnych odcinkach.
A wam jak podobał się premierowy odcinek? Komentujcie i udostępniajcie.
moja ocena: 9/10
skala hataka 4,5/5
Dejw
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1992, kończy 32 lat