Harvey Weinstein mierzy się z oskarżeniami o molestowanie seksualne od października minionego roku. To właśnie wokół niego wybuchł skandal w Hollywood, którego echem jest między innymi ruch #MeToo i kampania #Time'sUp promowane przez wiele aktorek i aktorów. Na przełomie miesięcy, producenta oskarżyło ponad 80 kobiet, przy czym niektóre zarzucają mu także gwałt.
Jednym z najnowszych głosów w sprawie jest głos Sandeep Rehal, która przez dwa lata pracowała jako najbliższa asystentka Weinsteina. Kobieta złożyła pozew do sądu, oświadczając, że była poniżana i gnębiona psychicznie, a producent wykorzystywał ją jak służącą. Jak czytamy w pozwie:
Pozew w szczegółowy sposób mówi o specyficznym języku, jakiego używał Weinstein, o wysyłaniu nagich e-maili oraz przekraczaniu prywatnej granicy kobiety przez nieustanne poklepywanie i dotyk. Rehal utrzymuje, że była również wykorzystywana jako sprzątaczka - producent żądał, by czyściła sofy ze śladów nasienia po jego spotkaniach towarzyskich oraz wyrzucała jego zużyte prezerwatywy. Producent miał demonstrować swoją wyższość i władzę, upokarzając swoich podwładnych.
Weinstein miał również wymagać od kobiety, aby aranżowała kolejne jego randki i pilnowała, żeby wszystko było jak należy. Rehal miała odpowiadać za zakup specjalnych zastrzyków na zaburzenia erekcji i musiała dostarczać je producentowi za każdym razem, gdy spotykał się w hotelu z kobietą - a jej zdaniem miało to miejsce średnio trzy razy w tygodniu.
Prawnicy Weinsteina skomentowali doniesienia słowem "nieprawdziwe". Sprawa jest w toku.
Źródło: deadline.com / zdjęcie główne: materiały prasowe