Bumblebee zbiera bardzo pozytywne oceny krytyków, o czym pisaliśmy wczoraj. Reżyser Travis Knight w rozmowie z portalem Screenrant wyjawił, że chciałby stworzyć prequel osadzony w całości na Cybertronie, czyli bez udziału ludzi.

Wszystko z uwagi na początkowe sceny Bumblebee, które według niego są w pełni animowanym pokazaniem wojny o Cybertron i upadku planety transformerów. Reżyser przyznaje, że nakręcenie tych sekwencji niezwykle go ekscytowało, bo chciał zacząć Bumblebee w takim samym stylu, jak zaczynał się serial animowany z lat 80. Była to dla niego forma oddania hołdu i pokazanie tego, co jako fan Transformers od zawsze chciał zobaczyć na kinowym ekranie.

Z tego też powodu chciałby stworzyć animowany prequel osadzony na Cybertronie. Jednak podkreśla, że nie byłaby to kreskówka, ale animacja w stylu aktorskim - tak jak w Bumblebee, czyli wszelkie oświetlenie, tekstury i tym podobne rzeczy miałyby być utrzymane w stylu kina aktorskiego.

Źródło: materiały prasowe

Wiele osób nazywa Bumblebee rebootem lub tzw. soft rebootem. Widać zmianę podejścia, ale czy jest to reboot? Lorenzo Di Bonaventura, producent całej serii Transformers, w jednym z wywiadów dla portalu Slashfilm twierdzi, że nie chce, by Bumblebee był nazywany rebootem. Jego zdaniem to po prostu korekcja rozwoju serii i wyznaczenie nowego kierunku na przyszłość. Nie zaczynają nic od nowa i chcą respektować to, co powstało wcześniej.

Przyznaje, że Bumblebee wiele ich nauczył i wiedzą, w jakim klimacie i tonie chcą tworzyć kolejne odsłony serii Transformers.

Bumblebee - premiera w USA już 21 grudnia. W Polsce na początku stycznia.