Dzieci zapomniane przez Boga: przeczytajcie początek horroru Mastertona
Dzieci zapomniane przez Boga to najnowsza powieść Grahama Mastertona. Przeczytajcie jej początek.
Dzieci zapomniane przez Boga to najnowsza powieść Grahama Mastertona. Przeczytajcie jej początek.
– Ach, więc obudziła się pani. Jak się czujesz, kochana?
– Czuję się bardzo… bardzo dziwnie. Gdzie ja jestem?
– W Centrum Medycznym Warren BirthWell w King’s College Hospital na Denmark Hill. Przeniesiono panią tutaj z oddziału ratunkowego.
– Nie rozumiem. Ośrodek BirthWell… co to takiego?
– Nie słyszała pani o nas? Zajmujemy się medycyną matczyno-płodową. Opieką prenatalną i neonatalną. Jesteśmy w tym najlepsi w kraju.
– Ale co ja tutaj robię?
– Lepiej ode mnie wyjaśni to pani doktor Macleod. Za chwilę przyjdzie. Właśnie rozmawia z technikami w pracowni USG. Tymczasem… nadal czuje pani ból?
– Jestem tylko trochę obolała. Co z moją córką? Kiedy źle się poczułam, jechałam, żeby odebrać ją ze szkoły.
– O ile wiem, policja skontaktowała się z pani kuzynką i to kuzynka po nią pojechała. Kiedy tylko zrobimy wszystkie badania, zadzwonimy do niej i będzie mogła panią odwiedzić.
– Badania? Jakie badania? Co się ze mną dzieje?
– Na razie pobraliśmy krew do wstępnych analiz. Doktor Macleod otrzymał już wyniki z laboratorium i na tej podstawie postanowił zlecić USG. On sam wszystko pani wyjaśni.
Chiasoka znowu usiadła i opuściła nogi na podłogę. Kiedy jednak spróbowała wstać, podłoga zakołysała się pod nią niczym fala przypływowa, więc musiała przytrzymać się dłonią parapetu, żeby nie upaść.
– Kochana, pani musi leżeć – powiedziała pielęgniarka. Jedną ręką chwyciła ją za ramię i przycisnęła palce drugiej ręki do jej szyi, żeby sprawdzić tętno. – Dostała pani bardzo silne środki przeciwbólowe, które nadal działają, stąd te kłopoty…
– Ma pani moją komórkę? Muszę zadzwonić do kuzynki i upewnić się, że z moją córką wszystko jest w porządku.
– Sprawdzę, gdzie jest pani telefon, i go przyniosę. Och, właśnie idzie doktor Macleod.
Do izolatki wszedł wysoki mężczyzna w szarym trzyczęściowym garni turze. Siwiejące włosy czesał z przedziałkiem na środku i nosił okulary w grubej rogowej oprawie, które sprawiały wrażenie, że w każdej chwili mogą mu spaść z czubka nosa. Towarzyszyło mu dwoje młodszych lekarzy, mężczyzna pochodzenia azjatyckiego ze starannie przystrzyżoną brodą oraz biała kobieta o mocno zarumienionej twarzy. Mężczyzna się uśmiechał, ale kobieta wydawała się zaniepokojona.
– Dzień dobry, pani… – zaczął doktor Macleod, po czym ze zmarszczonym czołem zerknął na podkładkę z klipsem, którą trzymał – pani Oddywolly. Mam nadzieję, że poprawnie wymówiłem nazwisko.
Chiasoka milczała. Nie obchodziło jej, jak lekarz wypowiada nazwisko. Chciała jedynie, żeby powiedział, co się z nią dzieje, i zapewnił ją, że nie dolega jej nic poważnego.
– Nazywam się Macleod i jestem specjalistą medycyny matczyno-płodowej. To jest doktor Bhaduri, a to doktor Symonds. Przywieziono panią do ośrodka z powodu ostrego bólu brzucha, a badania krwi wyka zały podwyższone stężenie hCG.
– Co to znaczy? – zapytała Chiasoka.
– HCG to ludzka gonadotropina kosmówkowa. To hormon, który wskazuje, że jest pani w ciąży.
– W ciąży? Ale ja nie mogę być w ciąży! To niemożliwe!
– Cóż, dlatego właśnie musimy zrobić ultrasonografię i się upewnić. Oprócz wyso kiego stężenia hCG stwierdziliśmy u pani także gwałtowne zmiany w obrębie macicy, i to właśnie jest przyczyną tego ogromnego bólu. Twierdzi pani, że nie może być w ciąży, ale wszystkie objawy na nią wskazują. Ponadto płód z jakiegoś powodu jest niezwykle aktywny.
Chiasoka z trudem oddychała.
– Nie mogę być w ciąży. Cokolwiek to jest, cokolwiek doprowadziło mnie do tego stanu, to nie jest dziecko. Przecież od dawna nie byłam z nikim. Mąż mnie zostawił i wrócił do Nigerii. Mieszkam z kuzynką. Nie byłam z żadnym mężczyzną.
– Cóż, wkrótce się o tym przekonamy, jeżeli zgodzi się pani na USG. Usilnie zalecam, aby wyraziła pani na to badanie zgodę, ponieważ koniecznie musimy się dowiedzieć, co się dzieje w pani brzuchu, pani Oddywolly. Ale chcę być z panią całkowicie szczery: według mnie przyczyną tych dolegliwości jest ciąża.
Chiasoka popatrzyła na młodą lekarkę. Na jej twarzy malował się taki niepokój, że do oczu Chiasoki napłynęły łzy.
– Nie mogę być w ciąży – załkała. – Jak to możliwe?
– Proszę mi wierzyć, nie ma powodów do obaw. Badanie nie trwa długo i nie niesie ze sobą żadnego dyskomfortu. Nasi technicy wyjaśnią pani krok po kroku, co będą robić.
– Byłam w ciąży, owszem. Ale w kwietniu.
– Była pani w ciąży? – zapytał doktor Macleod i zdjął okulary. – Co się stało?
– Przerwałam ją. Miałam aborcję.
– Rozumiem, że uzgodniła to pani z lekarzem? Chiasoka pokiwała głową.
– Pani doktor podała mi pierwszą pigułkę, a pozostałe zażyłam w domu.
– Zakładam, że była to najpierw jedna tabletka mifepristonu, a po czterdziestu ośmiu godzinach zażyła pani jeszcze cztery tabletki mizoprostolu.
– Nie pamiętam nazw. Miałam po tych tabletkach okropne mdłości.
– W którym tygodniu ciąży to się działo?
– W dziesiątym.
– I skutecznie przerwała pani ciążę? Jest pani tego pewna?
– Tak. Widziałam to…
– I jest pani przekonana, że potem nie mogła ponownie zajść w ciążę?
– Tę ciążę zafundował mi mąż kuzynki. Nie powiedziałam jej, co się stało, ponieważ moja córka i ja możemy mieszkać tylko u niej. O ciąży nie powiedziałam też jej mężowi. Ostrzegłam go jednak, że jeśli jeszcze kiedykolwiek mnie dotknie, wezmę z kuchni nóż i kiedy będzie spał, odetnę mu kòfe..
– Ojej. Jasne. Chyba wiem, o co chodzi. A jednak bez względu na to, czy jest pani w ciąży czy nie, koniecznie musimy zrobić USG. W gruncie rzeczy, jeżeli nie jest pani w ciąży, wydaje mi się to wręcz bardzo pilne.
Chiasoka zamknęła na chwilę oczy. Wciąż nie wierzyła w to, co się dzieje. Wydawało się to nierealne, tak samo jak wtedy, kiedy wróciła z dniówki na kasie w Sainsbury’s w Peckham i zobaczyła, że Enilo spakował swoje rzeczy. Tylko po to czekał, aż wróci do ich mieszkania, żeby jej powiedzieć, że się wyprowadza i wraca do Lagos. O ironio, w języku joruba imię „Enilo” oznacza „tego, który odjechał”.
– A co będzie ze mną i z Darają? – zapytała go.
– Masz pracę. Możesz zatrzymać samochód.
– Ale nie opłacę czynszu z jednej pensji.
– Nie obchodzi mnie to, Chi. Po prostu mnie to nie obchodzi. Nie chcę dłużej tak żyć. Czuję się w tym kraju jak gówno. Nikt mnie tutaj nie szanuje, a w naszej ojczyźnie jest jednak inaczej. Wcześniej ci o tym nie mówiłem, ale w sobotę zatrzymali mnie dwaj policjanci i dokładnie prze szukali, bo myśleli, że mam nóż.
– Nie powiedziałeś im, że jesteś księgowym?
– Powiedziałem. Ale odburknęli, że to nie ma żadnego znaczenia. Inaczej mówiąc, skoro jestem czarny, to muszę być przestępcą.
– Już nas nie kochasz, Daraji i mnie?
Enilo odwrócił głowę, tak jakby chciał patrzeć już tylko w przyszłość. – Jak mogę kogoś kochać, skoro nie kocham samego siebie?
Do izolatki wróciła pielęgniarka. Towarzyszył jej sanitariusz, który pchał wózek inwalidzki.
– Wszyscy gotowi? – zapytała wesoło pielęgniarka.
Doktor Macleod popatrzył na Chiasokę ze współczuciem, niemal po ojcowsku.
– Niezależnie od tego, jaki będzie wynik badania, dobrze się panią zaopiekujemy, pani Oddywolly.
Była godzina piąta po południu i na dworze już szarzało, kiedy doktor Mac leod i jego dwoje asystentów wrócili do pokoju szpitalnego Chiasoki z wynikami badania ultrasonograficznego.
Wcześniej pielęgniarka odnalazła jej telefon i Chiasoka porozmawiała z Darają. Powiedziała jej, że znalazła się w szpitalu z powodu bólu brzuszka, ale wkrótce wróci do niej i do cioci Abebi. Odebrała także wiadomość od policji z Peckham: jej zniszczony samochód odholowano na Lugard Road i pozostawiono na parkingu na tyłach bloku mieszkalnego kuzynki.
Wciąż kręciło jej się w głowie i bezustannie miała wrażenie, jakby w brzuchu coś się przemieszczało. Jakieś dwadzieścia minut wcześniej podano jej kubek herbaty z mlekiem, ale kiedy tylko upiła pierwszy łyk, zwymiotowała na podłogę.
Doktor Macleod usiadł na krześle przy łóżku, a dwoje asy stentów stanęło za jego plecami. Ich spojrzenia wprawiały Chiasokę w konsternację. Wydawało jej się, że patrzą na nią niemal jak na żywy eksponat w jakimś gabinecie osobliwości.
– Mam już wyniki – odezwał się doktor Macleod. – I muszę powiedzieć, że jest pani w ciąży. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
– Jak to możliwe? – zaprotestowała Chiasoka. – Jak to jest możliwe? Usunęłam to dziecko. Na własne oczy widziałam w toalecie, co ze mnie wyszło. I przysięgam na Boga, że od tego czasu nie byłam z żadnym mężczyzną.
Doktor Macleod trzymał zieloną kopertę, ale jej nie otworzył ani nie podał Chiasoce.
– Przykro mi, pani Oddywolly, ale badanie USG potwierdziło, że w pani macicy znajduje się żywy płód. Muszę jednak dodać, że ten płód jest cokolwiek niezwykły. W rzeczy samej, nie wchodząc w szczegóły, jest nieprawidłowy. Do tego stopnia, że prawie na pewno będziemy musieli zrobić cesarskie cięcie, żeby go usunąć.
Chiasoka patrzyła na lekarza z przerażeniem.
– Co to znaczy „nieprawidłowy”? – wyszeptała. – Co złego się z nim dzieje?
– Nigdy dotąd nie zadawałem ciężarnej kobiecie takiego pytania, ale czy na pewno chce go pani zobaczyć? Zapewniam panią, że ze względu na deformację płodu nie ma najmniejszej szansy na uratowanie go, i dlatego zachęcam panią do bezzwłocznego przerwania ciąży. Ujmę to w ten sposób: dzięki temu będzie pani mogła w ogóle go nigdy nie zobaczyć.
– Czy to możliwe, że jest aż tak źle? Przecież nawet nie wiem, skąd on się we mnie wziął.
– Kiedy przerwiemy ciążę, przeprowadzimy badania DNA, które pozwolą ustalić, kto jest ojcem.
– Nie ma ojca.
– Czy wolno mi zatem przyjąć, że możemy czym prędzej przystąpić do zabiegu?
– Dlaczego spodziewa się pan, że natychmiast wyrażę zgodę na aborcję, skoro nawet nie wiem, skąd się on wziął i co właściwie się z nim dzieje? Muszę chociaż go zobaczyć. Nie dbam o to, jak wygląda. Jakkolwiek się począł, w połowie zrodził się ze mnie.
– Jest pani całkowicie pewna? – zapytał doktor Macleod.
– Niech pan mi go pokaże.
Doktor Macleod odwrócił się i popatrzył na asystentów. Następnie otworzył zieloną kopertę i wyciągnął z niej zdjęcie USG, które ukazywało płód w łonie Chiasoki w trzech wymiarach i w kolorze.
Chiasoka wzięła zdjęcie do ręki i uniosła na wysokość oczu. Po chwili bardzo powoli opuściła dłoń na brzuch, jednocześnie szeroko otwierając usta. Następnie z absolutnym niedowierzaniem popatrzyła na doktora Macleoda, po czym zakrztusiła się i zwymiotowała na kołdrę resztki herbaty.
Źródło: Rebis
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat