Na samym początku gali zamknięcia 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni ogłoszono, że po gali Jacek Kurski wręczy nagrodę prezesa TVP (100 tys. złotych) w kuluarach teatru muzycznego. Nikt wówczas nie wiedział, kto ma być wyróżniony i dlaczego ta nagroda ma zostać przyznana po gali, a nie w jej trakcie. Okazało się, że Jacek Kurski nagrodził film Wołyń. Wojciech Smarzowski nie przyjął tej nagrody.
– Jeszcze nie otrzymałem żadnej nagrody i żadnej nagrody nie przyjąłem. Prezes telewizji pan Jacek Kurski chciał mi ją przekazać, ale nie chciał tego zrobić – co mnie zaskoczyło – na scenie, tylko po całej ceremonii. Co wydaje mi się dość kłopotliwe i dziwne - mówi Wojciech Smarzowski w rozmowie z Patrycją Wanat z TOK FM.
Reżyser filmu Wołyń podkreślił w rozmowie, że wzbrania się przed wszelkimi próbami upolitycznienia jego film. Boi się, że może tak być z tą nagrodą, która rozgrywa się w dziwnym pośpiechu. Nie chce, by jego film był używany w jakichkolwiek rozgrywkach politycznych. Czytaj także: Nasza recenzja filmu Wołyń Przyznaje, że jeśliby ta nagroda została wręczona na gali, przyjąłby ją i przekazałby pieniądze na jakąś fundację wołyńską.
- Słyszałem o tym, że mam nagrodę odebrać we wtorek. Nie wiem, ile jest w tym prawdy. Ale ponieważ wszyscy mnie o to pytają, chciałem powiedzieć, że na razie sprawa nagrody jest absolutnie zawieszona - tłumaczy reżyser w rozmowie z Patrycją Wanat z TOK FM.
TVP i Jacek Kurski nie komentują słów Smarzowskiego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj