Gwiezdne Wojny: Andor to House of Cards w kosmosie? Fani mogą mieć problem z jedną rzeczą
Do sieci trafiła pierwsza opinia o pierwszych odcinkach serialu Gwiezdne Wojny: Andor. Traktujemy ją jako plotkę.
Do sieci trafiła pierwsza opinia o pierwszych odcinkach serialu Gwiezdne Wojny: Andor. Traktujemy ją jako plotkę.
Jak donosi Bespin Bulletin, na portalu ResetEra pojawiła się krótka opinia o pierwszych czterech odcinkach serialu Gwiezdne Wojny: Andor. Użytkownik podpisany jako Ramala wcześniej publikował informacje o Sandmanie i Ms. Marvel, które potwierdzały się po premierze tych seriali, więc zakłada się, że Ramala mógł oglądać Andora, tak jak twierdzi. Pomimo tego, traktujemy to jako plotkę. Besping Bulletin dodaje, że te informacje pokrywają się z tym, co sami słyszeli o seriali w swoich źródłach.
Gwiezdne Wojny; Andor jak House of Cards
Pierwsze cztery odcinki pokazują, że to najpoważniejsza i najbardziej realistyczna rzecz, jaką Gwiezdne Wojny kiedykolwiek zrobiły. Porównuje historię do tego, jako konstruowane są brytyjskie seriale szpiegowskie. To nie jest space opera, jak inne Gwiezdne Wojny, bo jego zdaniem to kosmiczny dramat na serio. Historia świadomie rozwija się powoli ze skupieniem na złożonej i rozbudowanej fabule, postaciach i opowieści, która wymaga od widza zaangażowania, myślenia i uwagi. Niektórzy fani będą mieć problem z jedną rzeczą: w odróżnieniu od każdego innego serialu Star Wars twórcy Andora nie są zainteresowani wprowadzaniem fanserwisu. A wiemy, że fani kochali to w The Mandalorian. Twórcy wolą skupić się na tym, by pokazać jak bohaterowie żyją w rzeczywistości opanowanej przez Imperium. Zdaniem Ramalego niektórzy fani będą niezadowoleni z serialu przez te aspekty.
Co więcej, jest to historia dojrzała i skierowana do widzów dorosłych, która wiele zmienia w postrzeganiu Gwiezdnych Wojen. Nadaje ludzkiego, złożonego wymiaru rolom, które w Star Wars przeważnie były ukazywane płytko i banalnie jak w kreskówce. Dodaje, że scenariusze zostały napisane świetnie. Pokazują ważną rzecz na temat szarości świata Gwiezdnych Wojen. Bohaterowie bowiem zachowują się jak złoczyńcy, a czarne charaktery mają momenty, w których mogą zachować się jak bohaterowie. Nic nie jest tutaj proste i czarnobiałe. Dodaje też, że najbardziej fascynującą rzeczą jest pokazanie perspektywy ludzi z Imperium, więc na ekranie nie będziemy śledzić tylko opowieści Rebelii. Wcześniej sam twórca zapowiadał, że agentka Imperialnego Biura Bezpieczeństwa (takie imperialne gestapo) będzie tą osobą, która tę perspektywę pokaże.
Czuć w każdym odcinku, że to twór Tony'ego Gilroya, bo ma to jego charakter, kinowy styl i klimat zbliżony do przygód Jasona Bourne'a. Co ciekawe, dodał, że najmniej interesującą postać w tych odcinkach jest sam Andor, ale to dlatego, że postacie Mon Mothmy (Genevieve O'Reilly) i Luthena Raila (Stellan Skarsgard) wypadają tak kapitalnie na ekranie. Są świetnymi politycznymi graczami.
Według niego Disney+ zdecydował się na 3-odcinkową premierę, bo jest to jeden wątek historii, która przypomina film fabularny.
Gwiezdne Wojny: Andor - premiera 21 września w Disney+.
Źródło: Bespin Bulletin
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat