

Kolejne nazwisko znalazło się na celowniku ruchu #BoycottMulan, zaraz obok Liu Yifei. Donnie Yen, który wciela się w filmie Disneya w dowódcę Tunga, wywołał spore kontrowersje. Urodzony w Chinach aktor i artysta sztuk walki opublikował ostatnio post na Facebooku, w którym uroczyście celebrował 1 lipca, czyli rocznicę przekazania Hongkongu Chinom. Napisał: dziś jest dzień obchodów powrotu Hongkongu do ojczyzny. Następnie wspomniał występ dla sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin, Xi Jinpinga, nazywając go "pamiętną nocą".
Na mocy umowy chińsko-brytyjskiej, zawartej w 1984, ustalono warunki, na których Hongkong powrócił do Chin po upływie okresu dzierżawy w 1997. Chiny zobowiązały się pozostawić władzom Hongkongu do 2047 roku dużą autonomię we wszystkich sprawach, z wyjątkiem polityki zagranicznej i sił zbrojnych. Zobowiązań, jak wiadomo, nie dotrzymują, czego przykładem jest choćby nowe prawo o bezpieczeństwie narodowym, ograniczające demokrację, sprzeczne ze specjalną mini-konstytucją tego regionu, łamiące obietnice deklaracyjne.
Ruch #BoycottMulan rozpoczął się po tym, jak okazało się, że wcielająca się w Mulan Liu Yifei wyraziła poparcie dla policji w Hongkongu i często brutalne działania wymierzone w pokojowo protestujących dziennikarzy, lekarzy i niewinnych obserwatorów.
Hashtag #BoycottMulan zyskuje też popularność na Twitterze w Tajlandii. Obywatele tego państwa również sprzeciwiają się nowej ustawie o bezpieczeństwie narodowym.
Źródło: cbr.com

