Jedno o producentach Revolution wiemy na pewno - mają bujną wyobraźnię i wręcz nie wypada wierzyć w każde ich słowo. Revolution ma jednak stać się większym i w konsekwencji lepszym serialem. A wszystko przez wyjaśnienie w jaki sposób został wyłączony prąd. Teraz scenarzyści już w pełni mogą skupić się na walce rebeliantów z republiką Monroe, a także pokazać to, co dzieje się w pozostałej części Stanów Zjednoczonych, która musi radzić sobie z brakiem elektryczności. Tak według Paula Grellonga i Davida Rambo - producentów wykonawczych Revolution będzie wyglądała druga część pierwszego sezonu serialu stacji NBC.
- W ciągu najbliższych odcinków całkowitej zmianie ulegnie cały krajobraz i pole walki. Postrzeganie całej fabuły zmieni się w porównaniu z tym, co mogliście oglądać dotychczas. W ostatnim odcinku mogliście zobaczyć inną część Ameryki, która różni się od republiki Monroe. Będzie to więcej. Obiecujemy sporo niespodzianek, jeszcze więcej akcji i mnóstwo emocji. Najważniejszą misją bohaterów cały czas będzie powstrzymanie Monroe, który odpowiedzialny jest za rewolucję. A jak to bywa podczas rewolucji - ludzie będą ginąć. Nikt nie jest bezpieczny, o czym przekonał się już Danny i Maggie - twierdzą producenci Revolution.
Przypominamy, że niedawno stacja NBC zamówiła drugi sezon Revolution. Z kolei pierwsza seria składająca się łącznie z dwudziestu odcinków zakończy się 3 czerwca.