Twórcy filmu The Cobbler walczą w sądzie w Oregonie ze zwykłym Amerykaninem, który nielegalnie ściągnął film. Santos Cerritos po długiej batalii zgodził się zapłacić minimalną kwotę zadośćuczynienia w postaci 750 dolarów i pokryje też rozsądne koszty prawnika w wysokości 525 dolarów. Jest to oczywiście dla niego lepszy wynik niż 150 tysięcy dolarów, w który celowali oskarżyciele.

Potem filmowcy oskarżający Cerritosa zażądali od niego zapłacenia kosztów sądowych w wysokości 17 tysięcy 348 dolarów, czyli ogromną kwotę dla zwykłego mieszkańca Stanów Zjednoczonych. I tutaj mamy niespodziankę, bo sąd zdecydowanie postawił granicę wykorzystania przez oskarżycieli swoich praw. Cerritos oficjalnie na piśmie zaprotestował przeciwko takiej kwocie, a sąd odrzucił żądanie o zapłacenie tych pieniędzy. Twierdzi, że oczekiwanie filmowców jest nieracjonalne, a pirat dostał już wystarczającą karę. Czytamy, że według sądu oskarżony nie powinien finansować prawnych działań filmowców.

- Zdaniem sądu nakazanie powodowi zapłacenie tej kwoty jedynie wpłynęłoby na kontynuacje przesadnie agresywnych twierdzeń i działań oskarżających ludzi o łamanie praw autorskich – czytamy w oświadczeniu sądu.

Sąd twierdzi, że poprzez godzenie się na takie żądania przez wiele lat władze pozwalały filmowcom i ich prawnikom na wyzyskiwanie prawa autorskiego. Zarzuca także filmowcom stojącym za dramatem The Cobbler, że nie chcieli na początku sprawy pójść na ugodę z powodów finansowych, czyli chcieli wyciągnąć więcej pieniędzy. Zgadzając się na takie żądanie Cerritos i jego rodzina zdaniem sądu wpadliby w długi na lata.

- Piractwo internetowe to poważny problemu, który wymaga rozwiązania. Powód ma możliwość egzekwowania prawa autorskiego, ale nie może żądać od indywidualnych konsumentów, którzy ściągnęli jeden film, zapłacenia więcej niż uczciwą cenę za ten problem – czytamy w oświadczeniu sędziego Beckermana.