Już kilka lat temu ujawniono, że twórcy filmów o Conanie szykowali kontynuację produkcji Conan the Barbarian - choć de facto miała ona zadebiutować w kinach już po premierze Conan the Destroyer, jedynym punktem odniesienia byłaby dla niej pierwsza część całej franczyzy. Projekt miał nawet roboczy tytuł, The Legend of Conan, a rozwijano go z myślą o odtwórcy tytułowej roli, którym był Arnold Schwarzenegger. Co ciekawe, scenarzysta Chris Morgan nigdy nie porzucił pomysłu stworzenia tego filmu. W wywiadzie z portalem Collider przekonuje on:
Historia Conana zawsze będzie miała w sobie życie, jednak niestety chyba nie dla nas. Napisaliśmy naprawdę, naprawdę wielką historię. Zawsze byłem fanem pierwszego filmu; choć wielu ludzi się z niego śmiało, to ja jednak widziałem jego doskonały scenariusz, wspaniałe aktorstwo - pokochałem tę opowieść. Gdzieś na najgłębszym poziomie to rozprawa o tym, jak zostaje się człowiekiem i wojownikiem, o co warto walczyć, a o co nie. Dla mnie zawsze istniała tylko jedna produkcja z tej serii, Conan the Barbarian, i nic innego nie brałem pod uwagę.
Morgan kontynuuje:
Naszym pomysłem było więc dosłownie podnieść historię z pierwszej części. Po przeszło 30 latach muszę stwierdzić, że miała ona przypominać Unforgiven: coś się wydarzyło, Conan nie jest już najsilniejszy, nie jest już legendą - właściwie jest starym, zniszczonym człowiekiem. Wszystko sprowadzało się do tego, by odnalazł on powód do wyrwania się z tego stanu i inną drogę walki niż tę za pomocą brutalnej siły.
Scenarzysta wyjawia również główne powody anulowania projektu:
To było takie wspaniałe, Arnold od razu pokochał cały koncept. Koniec końców okazało się jednak, że projekt jest za drogi, właściwie za wielki na to, by dało sobie z nim radę borykające się wówczas z kłopotami studio. Teraz pomysłu nie ma już na stole; myślę, że oni ciągle szukają innej drogi realizacji - choćby w formie serialu telewizyjnego.
Zobacz także: The Legend of Conan nie powstanie. Znamy powody Morgan dodał na koniec, że nigdy nie wyobrażał sobie, by film doszedł do skutku bez udziału Arnolda Schwarzeneggera. Jak przyznał, cała historia została wymyślona właśnie z myślą o tym aktorze i nikt inny nie byłby w stanie udźwignąć ciężaru produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj