Wilkołak to nowa powieść Wojciecha Chmielarza - wielokrotnie nominowanego i nagradzanego autora kryminałów, thrillerów i sensacji. To także wielki powrót detektywa Dawida Wolskiego, którego losy czytelnicy znają z tomów Wampir Zombie. Powieść ukazała się dzisiaj nakładem wydawnictwa Marginesy. Oto opis Wilkołaka:
Prywatny detektyw Dawid Wolski nie spocznie. Na cmentarzu, na pogrzebie swojego ojca, mecenasa Wolskiego, który doprowadził do uwolnienia mordercy Igi, kobiety jego życia – widzi ją z daleka i już wie, że przeszłość wróciła i niemożliwe stało się możliwe. Dziewczyna jest dziesięć lat starsza, zmieniona, ale to Iga. Tylko on ją zobaczył, tylko on ją rozpoznał. Nikt mu nie wierzy, lecz on jest pewien – Iga żyje. Żyje i z jakiegoś powodu znowu znika. Od chwili jej śmierci Wolski wie, że coś jest nie tak i teraz ma pretekst, żeby to sprawdzić. Dopuszcza się profanacji i w niebezpieczną grę wciąga jedynego przyjaznego mu człowieka – prokuratora Adama Górnika. Prawda okaże się jednak zbyt trudna do przyjęcia, ale dla Wolskiego nie ma ratunku… Nowa powieść wielokrotnie nominowanego i nagradzanego autora kryminałów, thrillerów i sensacji. To także wielki powrót detektywa Dawida Wolskiego, którego losy czytelnicy znają z tomów Wampir i Zombie. Świetna historia, wartka akcja, nieprzewidziane zakończenie, które dosłownie wbija w fotel.
Wydawnictwo Marginesy udostępniło fragment Wilkołaka. Miłej lektury!

FRAGMENT POWIEŚCI WILKOŁAK WOJCIECHA CHMIELARZA

Kalęcki okazał się około czterdziestoletnim łysym mężczyzną o sprężystym kroku i wysportowanej sylwetce, którą zapewne zawdzięczał niezliczonym godzinom spędzanym na korcie tenisowym, grze w squasha i bieganiu. Na jego przegubie Wolski dostrzegł smartwatcha. Raczej jeden z tych droższych modeli, mierzących dosłownie wszystko, łącznie z długością penisa. Adwokatka wstała na jego widok, obeszła biurko i powitała Kalęckiego uściskiem dłoni. Równocześnie chwyciła go za łokieć i lekko przyciągnęła do siebie. Była to sztuczka, którą podpatrzyła u ojca. Niewerbalny sposób pokazania, kto tu jest ważniejszy. Wskazała na Wolskiego. – Mój brat i równocześnie jeden z najlepszych prywatnych detektywów na Śląsku – skłamała bez mrugnięcia okiem. Kolejna rzecz, której nauczyła się od ojca. – Dawid Wolski. Poprosiłam, żeby pomógł nam przy naszej sprawie. Mężczyzna podał rękę Wolskiemu, a potem długo mu się przyglądał. Detektyw zdał sobie sprawę, że nie wygląda zbyt reprezentacyjnie. Brudne spodnie i zwykła czarna koszulka. Nie golił się od kilku dni i już nawet nie pamiętał, kiedy po raz ostatni odwiedził fryzjera. Ale nie czuł z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Jeśli siostrze zależało na tym, żeby się odstawił, to po- winna go wcześniej ostrzec.
Źródło: Marginesy
– Nie oceniaj książki po okładce, co? – rzucił Kalęcki i puścił Wolskiego, po czym zajął miejsce na wolnym krześle. Wolski tak- że usiadł i spojrzał pytająco na Annę. – Pan Kalęcki przyszedł do nas z pewnym problemem. Problemem delikatnej natury – zaczęła mówić – i z pewnych powodów pomyślałam, że mógłbyś nas tutaj wesprzeć. Wolski się skrzywił. Mógł się domyślić, że siostra nie zaprosiła go do kancelarii tylko po to, żeby porozmawiać o sprawach spadkowych i jego życiu osobistym. Zawsze musiało być coś więcej. Zawsze musiał być jakiś konkretny powód, który dało się przeliczyć na złotówki. Tylko że on nie miał teraz do tego głowy. Zależa- ło mu jedynie na tym, by dowiedzieć się, co spotkało Igę. – Chodzi o Ewelinę Baliczkę – dodała po chwili Ania. Dawid uniósł wysoko brwi, zaskoczony. Najpierw stary Baliczka ze swoją leśniczówką, teraz jego synowa. – No cóż... – powiedział, wstając. – Niestety obawiam się, że nie będę mógł panu pomóc. Mój kalendarz jest bardzo napięty, a siostra nie konsultowała ze mną wcześniej tego spotkania. Tak więc... Ciao! Uśmiechnął się na pożegnanie do siostry i wyszedł z gabinetu. Minął sekretarkę. Zgodnie ze swoimi przeczuciami ledwo pamiętał, jak wyglądała. Pomachał jej wesoło i opuścił kancelarię. Ania dogoniła go na klatce. Usłyszał najpierw otwierane drzwi, a potem, zanim zdążył zareagować, chwyciła go za ramię i szarpnęła. – Aua! – krzyknął. – Nie w szczepionkę. Jej wściekła mina świadczyła o tym, że nie doceniła dowcipu. – Ty tępy gnojku – warknęła. – Masz tam wrócić, być miły i wysłuchać tego, co mój klient ma do powiedzenia. – Nie, nie muszę – odpowiedział. – Nie przyszedłem tu po to, żeby robić za twojego chłopca na posyłki. Macie problem z tą suką? Radźcie sobie sami. Krzyżyk na drogę i powodzenia. Uwolnił się z uścisku siostry i ruszył po schodach na dół. – Sto tysięcy złotych – usłyszał za sobą jej głos.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj