Cezary Łukaszewicz: Chciałbym robić rzeczy, które mają znaczenie [WYWIAD]
Podczas BellaTofifest 2025 w lipcu 2025 roku spotkałam się z Cezarym Łukaszewiczem, by porozmawiać o jego karierze i nowym filmie. Prześwit, czyli najnowsza rola aktora, trafi na ekrany kin w październiku 2025 roku.


Małgorzata Szymikowska: Film Prześwit pozostawił mnie z poczuciem niedosytu, zwłaszcza jeśli chodzi o zakończenie historii. Czy sam stworzyłeś własne zakończenie dla tej postaci?
Cezary Łukaszewicz: Rozmawiałem z wieloma osobami i wszyscy zgodnie mówili, że dla każdej z tych postaci dzieje się coś wyjątkowego – że to szansa na odbicie się i nowy start. Ale kiedy myślałem o Andrzeju, to nie dostrzegłem u niego zbyt wiele nadziei na zmianę losu. Myślałem o tym, ale nie znalazłem rozwiązanie. Nawet nakręciliśmy jedną dodatkową scenę, kiedy wraca, a jasnowidz odprowadza go pijanego do pustego domu. I siedzi w tym pustym domu niczym gasnący płomień znicza. Są dwie możliwości. Albo się pozbiera i zacznie nowe życie. Albo będzie obwiniał wszystko i wszystkich wokół za błędy, które sam popełnił.
Co ciebie skłoniło do tego, by ponownie przyjąć rolę policjanta i wziąć ją na swoje barki?
Wydawało mi się, że to jest szansa na zamknięcie pewnego etapu. Ta rola jest pełna i przesiąknięta czymś niedobrym. Bohater nosi w sobie ogromny ból. Nie zamierzam go usprawiedliwiać, ale wyraźnie widać, że przenosi go na innych. Wydaje się, że nie potrafi poradzić sobie z tym wszystkim. Miałem wtedy wrażenie – w czasie zdjęć, czyli rok temu – że ta rola może być dla mnie pewnym zamknięciem etapu grania policjantów. Takim momentem, w którym będę miał szansę pokazać coś więcej.
W jaki sposób przygotowujesz się do tak wymagających ról? Zwłaszcza do tych trudnych, głęboko emocjonalnych postaci, które zmagają się z wewnętrznymi rozterkami?
Może nie robię tego w sposób zaplanowany, ale kiedy czytam scenariusz, zaczynam się zastanawiać: kim mogła być jego żona, jak ją traktował, dlaczego się rozstali, gdzie są dzieci, czy tęskni za nimi, czy sięga po alkohol, czy też nie. Kiedy zagłębiam się w te myśli – czasem czerpiąc też z własnych życiowych doświadczeń – próbuję połączyć to wszystko, by zrozumieć, kim on właściwie jest i w jakim momencie życia się znajduje. Jeżeli zaczynam o tym myśleć, to już się nastrajam na tego typu...
Depresyjny klimat...
Dosyć depresyjny klimat, tak. I to gdzieś we mnie zostaje. Oczywiście, często przy takich smutnych, ciężkich tematach pracuje się w radości, ale uśmiech jest trochę na pokaz, bo głęboko w środku – w sercu, w duszy – trudniejsze emocje zostają. I nie znikają tak łatwo. Film kręciliśmy dwa i pół tygodnia. Niewiele, ale długo się do niego przygotowywaliśmy.
Później trzeba się ugłaskać. Całe życie bardzo mocno się oszukiwałem, że mnie to nic nie kosztuje. A to nieprawda. Takie przyznanie się przed sobą samym, a nie zgrywanie chojraka, dużo mi dało.

Która z ról została z tobą najdłużej – nawet po zakończeniu pracy na planie filmowym?
Rola w filmie Prześwit chyba zostałaby we mnie na bardzo długo, gdyby nie to, że dwa dni po skończeniu zdjęć poleciałem do Stanów Zjednoczonych. Tam promowałem ukraiński film Bucza. Klimat był zupełnie inny niż na planie. I wtedy odkryłem, jak bardzo potrzebne jest takie oderwanie się od tego, co się robi. Wycieczka całkowicie mnie pochłonęła – po raz pierwszy byłem w Stanach Zjednoczonych!
Jest kilka ról teatralnych czy filmowych, które mocno rezonowały we mnie jeszcze długo po skończonej pracy i na różne sposoby próbowałem sobie z tym radzić. Wydaje mi się, że teraz – w tym momencie życia, kiedy trochę dojrzałem – pogodziłem się z tym, że tak właśnie jest. Że to dotyka, że to kosztuje i że nie ma co się oszukiwać – to naprawdę zostawia ślady.
Pozostawiają po sobie pewne ubytki. Czy nazwałbyś je ubytkami, czy raczej dodatkiem do życia?
Ładne pytanie, bo to są i ubytki, i dodatki. Ja to traktuję jako szersze zrozumienie czegoś takiego jak człowieczeństwo. Dzięki temu, że staram się jak najuczciwiej oddać emocje – nawet te, których sam w życiu prywatnym nie doświadczyłem, ale potrafię sobie wyobrazić, że ktoś je przeżywa. W pewnym sensie poszerzam swoją paletę doświadczeń, których realnie nie dotykam, a jednak dotykam ich bardzo mocno. Dlatego nazwałbym to takim ogólnym dodatkiem – czymś, co sprawia, że mam poczucie, iż trochę więcej rozumiem.
Potrafię lepiej empatyzować z różnymi sytuacjami, nie oceniając ich od razu jednoznacznie, nie przypisując od razu etykiety: dobre, złe czy jakiekolwiek inne. Są to także ubytki pod tym względem, że często człowiek nie wie, jak sobie z takimi rzeczami radzić. Często towarzyszyła mi ucieczka od emocji – nieumiejętność ich nazwania, zrozumienia, poradzenia sobie z nimi i ruszenia dalej. Teraz jest o wiele lepiej i spokojniej. Życiowo spokojniej.
Czyli uważasz, że jeżeli czegoś nie doświadczyliśmy, to jesteśmy w stanie dobrze to zagrać?
Tak mi się wydaje. Ale to nie jest takie jednostronne. Jestem bardziej naturszczykowy w podejściu do tego. Nie do końca jestem fanem tworzenia postaci przez formy.
Im więcej aktor doświadczy w życiu – smutnych, radosnych czy po prostu różnych rzeczy – tym więcej rozumie i jest w stanie więcej opowiedzieć. Tak uważam. Jednak nie trzeba zabić, żeby zagrać mordercę. To byłoby chore.
Ale z jednej strony zgadzam się z twoją tezą. Od tego właśnie jest coś tak wspaniałego jak wyobraźnia. Ważne jednak, żeby być w niej uczciwym – żeby aktorstwo, czyli postawienie siebie w wyimaginowanej sytuacji, miało głębię i prawdę. Kiedy gram, powiedzmy, Rodiona Raskolnikowa – to ja symbolicznie zabiłem człowieka. To ja mam te rozterki, wyrzuty sumienia, tę wręcz chorobliwą świadomość winy. I jeśli pozwolę sobie naprawdę pójść za wyobraźnią, mogę dotknąć czegoś bardzo głębokiego. To jest w tym zawodzie piękne – że człowiek ma w sobie zdolność do tworzenia wewnętrznej prawdy poprzez wyobraźnię.
I może poszukać gdzieś tych wewnętrznych emocji.
Myślę, że jest to pewny rodzaj połączenia z naszą wyobraźnią. A jednak to też jest ważne – czasem, oglądając aktorów, widzę, że niektórzy pewnych rzeczy, jakby nie przeżywają naprawdę, nie wchodzą w to głębiej. I wtedy ja też tego nie przeżywam.
Zastanawiam się jeszcze nad jedną rzeczą – wspominałeś dzisiaj, że chciałbyś dojrzalej podchodzić do aktorstwa. Co chciałbyś po sobie pozostawić? Z czego chciałbyś być najbardziej zapamiętany?
To jest moment, w którym myślę o takich rzeczach. Nie mam na to łatwej odpowiedzi, bo zawodowo prawdopodobnie jeszcze nie zagrałem roli, którą naprawdę chciałbym zagrać. Ale myślę, że chciałbym być zapamiętany jako ktoś, kto wierzy w to, co robi. Chciałbym być postrzegany jako wiarygodny aktor. Z takimi pytaniami zacząłem wychodzić poza granice samego aktorstwa – szczególnie w ostatnich latach.
Stało się tak między innymi dlatego, że dwa lata temu wyjechałem na Ukrainę, żeby zrobić film z ukraińską ekipą. Byłem tam jedynym Polakiem. Pisałem już o tym, ale z perspektywy czasu coraz mocniej czuję, jak duży wpływ na mnie miało to doświadczenie. Nie chodzi nawet o sam film czy jego realizację, tylko o całą sytuację – wojnę, schrony, atmosferę zagrożenia.
Robiliśmy coś wspólnie w bardzo trudnym czasie. Temat był ważny. Dziś patrzymy na tę wojnę inaczej niż dwa lata temu. Czułem, że to wszystko ma ogromne znaczenie. Okazało się, że dobrze się czuję w sytuacjach, które niosą ze sobą pewną adrenalinę, niebezpieczeństwo – ale przede wszystkim poczucie, że robi się coś naprawdę ważnego, że porusza się istotny temat.
I właśnie dlatego chciałbym robić rzeczy, które mają znaczenie. Czy to jest związane z aktorstwem? Chciałbym, ale to często się nie zdarza, więc to taki moment w życiu też mężczyzny, który się zastanawia nad tym, co jest ważne i z czego chcę być zapamiętany. Tęsknię za takimi projektami, w których naprawdę chcę się wypowiadać. U Magdy miałem taką możliwość. Chciałem zabrać głos w sprawie pewnego rodzaju męskości – trochę zgniłej, szeroko pojętej, zdegenerowanej w swojej formie.




naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1964, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1954, kończy 71 lat

Lekkie TOP 10
