Magda Śniecińska: Twoja nowa książka traktuje w dużej mierze o relacjach między najbliższymi – przede wszystkim między rodzicami i dziećmi… Pokazujesz, jak trudne potrafią być to związki, jak nie potrafimy się porozumieć… Wojciech Chmielarz: Największa trudność w komunikacji pomiędzy dziećmi i dorosłymi polega na tym, że dorośli nie potrafią mówić o swoich emocjach. A w związku z tym o swoich emocjach nie umieją opowiadać również dzieci, bo one nie mają od kogo się tego nauczyć. Bardzo często żyjemy w takim ciągłym nieporozumieniu. Najczęściej dublujemy metody naszych rodziców. I wzajemnie się ranimy… To prawda. Tytułu Rana nie należy traktować w sensie dosłownym. Rzecz w tym, że przemoc fizyczna ma też wymiar duchowy. Każdy akt przemocy fizycznej, nawet gdy obrażenia się zagoją, pozostawia pewien ślad w psychice. I ten ślad w psychice może być mocniejszy i bardziej znaczący niż obrażenia fizyczne. O tym jest również ta książka. Szkoła i rodzina: dwie instytucje odpowiedzialne za rozwój młodego człowieka. Ale po każdej stronie są ludzie – często omylni, błądzący, nieumiejący sobie poradzić ze swoimi emocjami. Co się dzieje, gdy dzieci nie mogą liczyć na dorosłych? Próbują znaleźć odpowiedzi na własną rękę. Czasami im to wychodzi lepiej, czasami gorzej. Czasami prowadzi do tragedii. Dzieciństwo i okres nastoletni to taki czas, kiedy człowiek jest bardzo plastyczny, podatny na wpływy. Są fascynujące badania pokazujące, że mózgi nastolatków różnią się od mózgów dorosłych. Młodzi ludzie mają problemy ze zrozumieniem konsekwencji swoich czynów, brakuje im empatii, łatwiej ulegają impulsom. I to nie jest ich wina, ale naturalny etap rozwoju. Łatwo wtedy popełniać błąd, wejść na tę osławioną złą drogę. Dlatego dzieciaki nie powinny być pozostawiane z tym wszystkim same. 
Źródło: Marginesy
Dobrze znasz środowisko nauczycieli – Twoja żona uczy w liceum, mama pracuje w szkole… Na ile obraz stworzony w Ranie to także ich obserwacje? Czy – jak piszesz­ – „praca nauczyciela jest najważniejszą z prac w tym kraju”? Akurat bliskie mi osoby pracują w szkołach państwowych, a akcja Rany dzieje się w szkole prywatnej. Takie placówki mają trochę inną specyfikę. Ta powieść to owoc rozmów o polskim systemie edukacji z wieloma nauczycielami, ale także rodzicami. O tym, co się udało, a co nie. Jakie są problemy, z czym muszą się zmagać pedagodzy, rodzice i uczniowie. I tak, nauczyciel to jeden z najważniejszych zawodów w tym kraju. I to jest dramat, że ci ludzie zarabiają tak mało, a prestiż zawodu jest tak niski. I to ma swoje skutki. Mało kto garnie się do tej pracy, wiele osób ucieka ze szkoły. Jestem głęboko przekonany, że jeśli nic się nie zmieni, to czeka nas edukacyjna katastrofa. To ważne, żeby pisarz lubił swoich bohaterów? Niespecjalnie. Czasami nawet lepiej ich nie lubić. Dobra historia wymaga tego, żeby krzywdzić występujące tam postacie. Rzucać im kolejne kłody pod nogi. Stawiać przed trudnymi wyborami. Łatwiej to zrobić w stosunku do kogoś, do kogo ma się dystans. To chyba najmroczniejsza z twoich książek – dowodem na to jest nie tylko zimowa ponura scenografia. Bohaterowie doświadczają trudnych emocji, nie są rozumiani, często są samotni. Kusi cię napisanie komedii? A może zgłębianie mrocznej strony natury człowieka jest bardziej interesujące? Napisanie komedii rzeczywiście kusi, ale chyba bym po prostu nie potrafił. To bardzo trudny gatunek literacki, używa się w nim innych narzędzi niż te, którymi ja się posługuję. Boję się, że zrobiłbym sobie i czytelnikom krzywdę. Nie wiem natomiast, czy faktycznie mrok jest bardziej interesujący. Ale w tę stronę prowadzą mnie moje literackie poszukiwania. Czekamy już na serialową ekranizację Żmijowiska, jesteś autorem scenariusza. Jak odnalazłeś się w roli scenarzysty? To było trudne. Język filmu jest zupełnie inny od języka powieści. Nie wszystko da się przełożyć jeden do jednego. Natomiast mogłem liczyć na pomoc Dany Łukasińskiej, współautorki scenariusza, która miała dość cierpliwości i wyrozumiałości, żeby kilku rzeczy mnie nauczyć. Byłeś nawet na planie serialu na podstawie twoje powieści Żmijowisko – jak to jest znaleźć się w świecie, który do niedawna istniał jedynie w twojej głowie? To było po prostu niesamowite uczucie. W ogóle realność całej tej filmowej przygody dopiero do mnie dociera. Przede wszystkim wspaniałe jest to, że ta powieść żyje. Że mogę zobaczyć, jak moje słowa wyglądają przefiltrowane przez wrażliwość innych – reżysera, aktorów. Nie mogę się doczekać efektu końcowego. __________________________________ Wojciech Chmielarz (ur. 1984) – autor kryminałów, dziennikarz, laureat Nagrody Wielkiego Kalibru (2015 – za powieść Przejęcie) i Wielkiego Kalibru Czytelników (2019 – Żmijowisko), sześciokrotnie nominowany do tej nagrody. Publikował m.in. w Pulsie Biznesu, Pressie, Nowej Fantastyce, Pocisku i Polityce. Uznawany za jednego z najważniejszych pisarzy kryminalnych młodszego pokolenia. Autor cyklu powieści o komisarzu Jakubie Mortce: Podpalacz (2012), Farma lalek (2013), Przejęcie (2014), Osiedle marzeń (2016), Cienie (2018) i cyklu gliwickiego: Wampir (2015) i Zombie (2017), postapokaliptycznej powieści Królowa głodu (2014) oraz najnowszego thrillera psychologicznego - Żmijowisko (2018), wyróżnionego tytułem bestsellera Lubimyczytać.pl. Powieść ta przyniosła mu także nagrodę Złotego Pocisku i Grand Prix Warszawskiego Festiwalu Kryminalnego. Obecnie trwają prace nad ekranizacją książki dla Canal Plus. Mieszka z rodziną w Warszawie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj