Captain Tsubasa najpierw powstał w formie mangi, czyli japońskiego komiksu. Była to końcówka lat 70., kiedy w Japonii piłka nożna nie była szerzej znaną dyscypliną. Popularny był amerykański baseball oraz sumo, które traktowano jako narodowy sport. Nikt praktycznie nie interesował się piłką nożną, można by rzec, że dla Japończyków w tamtych czasach była ona tym samym, czym dla nas jest amerykański football. Zmienił to Yōichi Takahashi, czyli twórca Kapitana Tsubasy, który oglądając na żywo transmisję z mundialu w Argentynie w 1978 roku, podjął decyzję, że jego historia będzie osadzona w piłkarskim świecie. Takahashi w swojej skromności zaprzecza, ale w Japonii jest wiele głosów mówiących, że piłka nożna w tym kraju nie byłaby tak ważnym i popularnym sportem, gdyby nie Tsubasa. To najpierw manga, potem serial anime z 1983 roku wpłynęły na prawdziwy piłkarski bum w tym kraju. To rozpoczęło w Japonii prawdziwą miłość do futbolu, która rozkwita do dziś. Każdy chciał być jak Tsubasa Oozora. Jedną z takich osób był znany piłkarz - Hidetoshi Nakata.
- W Japonii 20, 30 lat temu baseball był bardzo popularny, a piłka nożna dopiero raczkowała, więc nie miałem żadnych bohaterów ani wymarzonych drużyn. Była jednak manga pod tytułem Captain Tsubasa. Kiedy zacząłem ją czytać, pokochałem piłkę nożną. Wcześniej myślałem, że będę grać albo w baseball, albo w piłkę nożną. Wybrałem futbol – mówił Hidetoshi Nakata swego czasu w wywiadzie dla strony oficjalnej FIFA.
To też doprowadziło do tego, że w 1992 roku w Japonii powstała oficjalna piłkarska liga, w której dziś gra sporo niegdyś znanych piłkarzy (ostatnio przeniósł się tam Iniesta). W 2002 roku natomiast Japonia była współgospodarzem mundialu. Możemy powiedzieć otwarcie, że do tego nigdy by nie doszło, gdyby nie przygody animowanego bohatera z japońskiego komiksu i serialu, który porwał miliony. Dla japońskiej reprezentacji było to jednocześnie problematyczne... nieprzypadkowo najlepsi piłkarze w historii Japonii są pomocnikami. Chcieli być jak Tsubasa czy jego kolega z boiska Misaki. Na świecie popularność Kapitana Tsubasy także była fenomenem na niespotykaną skalę. W wielu krajach młodzi ludzie, oglądając mecze, emocjonowali się i zaczynali grać w piłkę nożną. Ta popularność była tak gigantyczna, że swego czasu nawet legendarna rywalizacja Barcelony z Realem Madryt weszła na te fikcyjne rejony. Otóż w późniejszych historiach w mandze, Tsubasa zostaje kupiony przez... Barcelonę, której włodarze byli wniebowzięci, że to w opowieści właśnie do ich klubu trafia ten piłkarz. Władzom Realu Madryt tak bardzo się to nie spodobało, że złożyli na ręce Takashiego oficjalny protest. To szło jednak dalej, bo gdyby nie Kapitan Tsubasa wielu znanych piłkarzy ostatnich dekad nie grałoby w piłkę, a mówimy tutaj między innymi o największych postaciach w historii. Otwarcie o swoich inspiracjach japońskim serialem anime i mangą mówili Zinedine Zidane, Fernando Torres, Alessandro Del Piero, Lukas Podolski, Thierry Henry, Alexis Sanchez, Gennaro Gattuso, Francesco Totti, Andres Iniesta, Ronaldinho i jeden z obecnie najpopularniejszych grających piłkarzy - Leo Messi. To tylko kilka najbardziej znanych nazwisk, których są tak naprawę setki, jeśli nie tysiące. W 2014 roku po jednym z meczów Luis Enrique nawet porównał Messiego do Tsubasy, twierdząc, że Argentyńczyk robi rzeczy, jakich w serialu nikt nie widział. Swoje zamiłowanie do przygód Tsubasy piłkarze podkreślali w wywiadach i w mediach społecznościowych. Wszyscy mówili jednym głosem, że albo zostali piłkarzami dzięki fascynacji Tsubasą, albo jest to dla nich jedna z najważniejszych przyczyn, dla których zaczęli grać w piłkę. Niektórzy nawet idą krok dalej... Iniesta robił sobie zdjęcia w stroju piłkarza Nankatsu, a Alessandro Del Piero z uśmiechem od ucha do ucha pozuje do zdjęcia z podpisanym szkicem Takashiego, gdzie widnieje jego oblicze obok Tsubasy.
fot. twitter.com/FCBarcelona
+2 więcej
- W Hiszpanii mieliśmy serial Oliver y Benji, który w Japonii nosił tytuł Captain Tsubasa. Zacząłem grać w piłkę właśnie dzięki temu oraz dzięki bratu, który mnie zmuszał. Uwielbiałem tę kreskówkę. Chciałem być jak Oliver, ponieważ grał w polu, a Benji był bramkarzem - mówił w 2012 roku Fernando Torres.
Oliver to oczywiście Tsubasa Oozora, a Benji to Wakabayashi. Taką kulminacją popularności tej postaci w Hiszpanii była sytuacja z Euro 2008. Wówczas w finale grała Hiszpania z Niemcami. W Madrycie można było oglądać ten mecz na stadionie, a przed nim był muzyczny występ zespołu El Hombre Linterna. Nam nic nie mówi ta nazwa, ale... oni śpiewali piosenkę z czołówki w hiszpańskiej wersji serialu Captain Tsubasa i to właśnie z okazji finału zaśpiewali ją dla kilkudziesięciu tysięcy rozentuzjazmowanych fanów. Piłkarze nie tylko inspirowali się, by wybrać taką drogę życiową. Tsubasa rozbudzał w nich prawdziwą miłość do sportu. Wszyscy zaczęli w pewnym sensie naśladować piłkarskiego idola, który bardziej działał na emocje niż prawdziwi zawodnicy. Często próbowali kopiować jego triki, strzały i zagrania. Kilku japońskich piłkarzy przygotowało też serię filmików pokazujących te triki.
- Kiedy Alexis Sanchez grał w Barcelonie, miał całą kolekcję Kapitana Tsubasy. Wszystkie sezony. Myślę, że Alexis zawsze wiązał swoją karierę z tym fikcyjnym światem. Sam postrzega siebie jako bohatera z kreskówki, który cały czas biega po nigdy nie kończącym się boisku, by zdobyć ostatecznego gola - mówił swego czasu Nicolas Olea, oficjalny biograf piłkarza.
Nie ma określonych danych, czy i jacy dokładnie polscy piłkarze inspirowali się Tsubasą, gdy byli młodymi ludźmi w latach 90. To wówczas serial „leciał” na kanale Polonia 1, a w telewizji nie było dużego wyboru dla fanów piłki nożnej w każdym wieku. Wtedy był to czas Tsubasy. Pamiętam, że oglądało się ten serial całą rodziną, znał go praktycznie każdy. Miał on wielki wpływ na poziom zainteresowania sportem. To po prostu czuło się w tamtych czasach, bo wszyscy wokół się tym emocjonowali. Być może ktoś kiedyś spyta Roberta Lewandowskiego, czy chciał być jak kapitan Nankatsu. Dziś sytuacja jest zgoła inna, mamy dużo więcej możliwości oglądania niż jeszcze kilkanaście lat temu. Samą Ligę Mistrzów i Ligę Europy UEFA, do której prawa w ubiegłym roku na kolejne 3 sezony nabyła Grupa Polsat, można oglądać na żywo, na wielu różnych urządzeniach, a do pokazywania rozgrywek wykorzystywane są nie tylko dwa dedykowane kanały Polsat Sport Premium 1 i 2, ale także cztery dodatkowe serwisy Polsat Sport Premium PPV (https://sklep.cyfrowypolsat.pl/uefa). Bez problemu można więc śledzić poczynania wirtuozów sportu na bardzo szeroką skalę, a oni sami podobnie jak kiedyś Tsubasa stają się inspiracją do gry w piłkę nożną, a nawet wyboru drogi życiowej skoncentrowanej na sporcie. Nigdy nie było innego fikcyjnego bohatera, który miałby taki wpływ na ukształtowanie się zawodników jednego z najpopularniejszych sportów w historii. Tsubasa Oozora to piłkarz kompletny, który przez swoje znaczenie w popkulturze i rolę, jaką odegrał, zarażając miłością do piłki miliony ludzi na całym świecie, powinien tak naprawdę wejść do historii samego sportu. Bez niego bowiem piłka nożna nie byłaby taka sama.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj