Kiefer Sutherland przyszedł na rozmowę wprost z planu zdjęciowego. Kilkanaście minut wcześniej wyprowadzał prezydenta Hellera (William Devane) z hotelowych apartamentów tak, by nie zauważyli tego agenci Secret Service, a teraz znalazł chwilę na rozmowę o powrocie do roli Jacka Bauera.
KAMIL ŚMIAŁKOWSKI: I jak na planie? Długi, "jeszcze jeden dzień"?
KIEFER SUTHERLAND: Tak, to był długi dzień. Dziś kończyliśmy zdjęcia do siódmego i ósmego odcinka i trochę się przeciągnęło. W różnych odcinkach są różne proporcje – czasem jest więcej akcji, ale dziś mieliśmy naprawdę sporo dialogów.
Czemu kręcicie po dwa odcinki naraz?
Tak jest tworzony scenariusz. Mamy sporo lokacji, do których później nie wracamy. Takich właśnie na dwa odcinki. Jack się z kimś spotyka w jednym odcinku, potem drugi raz pod jego koniec, w następnym to miejsce wybucha i jedziemy dalej. To ekonomiczne, praktyczne podejście. Nauczyliśmy się tego przez te osiem wcześniejszych sezonów.
Lubisz seriale dziejące się tak szybko, bez przerw fabularnych?
To znacznie lepsza robota dla aktora. Cały czas wiem, w którym miejscu jest moja postać, kręcenie po kolei i bez przeskoków ułatwia pracę. Ułatwia aktorom, bo reżyserzy czasem mają przez to trudniej.
24 były serialem epokowym, zmieniły oblicze telewizji i miały idealne zakończenie. Nie obawiałeś się, że ten powrót może to trochę zepsuć?
Myślałem o tym. I decyzja zajęła mi dziesięć minut. Tyle właśnie rozmawialiśmy, gdy przyszli do mnie z propozycją zrobienia kolejnej – tym razem dwunastogodzinnej – przygody Jacka Bauera. To oni powiedzieli, że jeśli się za to bierzemy, musi to być najmocniejsza i najlepsza opowieść z cyklu. Odpowiedziałem: "Jeśli w to wierzycie, to jestem do dyspozycji". Uwielbiam tę postać, a do pracy wracała stara, najlepsza ekipa. Więc się zgodziłem. Po dziesięciu minutach. A potem przez pół roku chodziłem i mamrotałem: "Cholera. Co z tego będzie? Czy to się uda? Czy faktycznie będzie tak dobre?".
I tak aż do początku zdjęć. Zaczęliśmy kręcić i po kilku dniach poczułem się już zupełnie normalnie. Jestem na swoim miejscu i robię to, co trzeba.
Nie zrozum mnie źle, uwielbiam zakończenie ósmego sezonu. Jestem z niego dumny. Zresztą byłem dumny z każdego sezonu w trakcie pracy nad nimi. I teraz też mam nadzieję, że będzie świetnie.
Dlaczego dwanaście odcinków, a nie film kinowy, o którym mówiło się przez lata?
Nie wiem. Nie potrafię na to odpowiedzieć. Wytwórnia filmowa FOX to inna firma niż FOX telewizyjny. Inni ludzie, inne metody pracy. Coś słyszałem, że zmieniała się tam ekipa na najwyższych stołkach, coś chcieli zmieniać, robić od nowa. Nie potrafię odpowiedzieć. Wiem tyle, że telewizyjny FOX zaproponował nam nowy serial i robimy.
Czy na wasz powrót miało wpływ to, jak zmienia się świat? Sytuacja geopolityczna, konflikty, polityka wewnętrzna?
Niespecjalnie. Nie zajmujemy się tak bardzo polityką jak chociażby House of Cards. To bardziej opowieść o reakcji. O tym, jak reagują bohaterowie na to, co się dzieje dookoła. Choć z drugiej strony przez te lata widzieliśmy, jak prawdziwi ludzie polityki musieli stawać przez wyzwaniami, przed problemami analogicznymi do tych, które wcześniej wymyślaliśmy w fabułach naszego serialu.
Jak zmieniał się Bauer przez te lata?
To ciekawe pytanie. Jeszcze niedawno byłem pewien, że gram postać wręcz posągową, która w ogóle nie ewoluuje, robi swoje i idzie dalej. A niedawno puściłem sobie pierwszy odcinek pierwszego sezonu i zobaczyłem, jaki tam byłem liryczny. Tam są tak lekkie sceny Jacka z jego żoną... Już w ogóle o tym zapomniałem. Jak oni się kochali, jakie to było liryczne – kocyk, kawa. To był zupełnie inny Bauer, pełen nadziei na przyszłość. A teraz spotykamy tego samego gościa, wiele lat później, który stracił wszystko. I tę, i następne miłości swego życia, jest daleko od córki, nie może zobaczyć swoich wnuków. Jest przegrany, zmęczony, wściekły, zdradzony, nie może wrócić do kraju, dla którego poświęcił wszystko. Musi ukrywać się i przed swoim rządem, i przed innymi, które też na niego polują. No i teraz zobaczcie, co stanie się przez te dwanaście godzin.
Bauer wróci do służby?
To nie jest tak, że on lubi prezydenta Hellera – przypomnij sobie ich ostatnie spotkanie. Heller też nie lubi Jacka. Ale Bauer wie, co się stanie, jeśli nie powstrzyma zamachu na prezydenta USA w Londynie. Więc reaguje. Bo zabicie prezydenta podczas wizyty u sojusznika może zniszczyć równowagę na całym świecie.
Znalazłem informację, że dotąd Jack Bauer zabił 277 ludzi...
We wszystkich sezonach?
Tak ktoś policzył. W ośmiu sezonach.
Teraz kręcimy tylko dwanaście odcinków. Niełatwo będzie to pobić.
Jak będzie tym razem?
No jak dotąd na pewno przekroczyłem już dychę. Ale jeszcze nie skończyłem.
[image-browser playlist="578676" suggest=""]
Premierowe odcinki serialu House of Cards w każdą sobotę o godz. 22:00.