Kino własne Luca Bessona
Kina Luca Bessona można nie lubić – za ostentacyjny kicz, za intelektualną pustkę, za powielanie własnych schematów, za to, że podryfowało w kierunku mainstreamu, a zapowiadało się dość ambitnie. Najwięcej przeciwników ma ono, jak to często bywa, we własnym kraju, gdzie kolejne filmy zbierają ciosy za brak oryginalności, psucie widzom gustu i ten największy we Francji grzech – kopiowanie amerykańskich wzorców. Nie można jednak zlekceważyć faktu, że od trzydziestu lat Besson prezentuje spójną artystycznie wizję, konsekwentnie tworząc własne kino.
Kina Luca Bessona można nie lubić – za ostentacyjny kicz, za intelektualną pustkę, za powielanie własnych schematów, za to, że podryfowało w kierunku mainstreamu, a zapowiadało się dość ambitnie. Najwięcej przeciwników ma ono, jak to często bywa, we własnym kraju, gdzie kolejne filmy zbierają ciosy za brak oryginalności, psucie widzom gustu i ten największy we Francji grzech – kopiowanie amerykańskich wzorców. Nie można jednak zlekceważyć faktu, że od trzydziestu lat Besson prezentuje spójną artystycznie wizję, konsekwentnie tworząc własne kino.
Nawet jeśli jest tak, jak dowodził autor artykułu "Besson zabił moje kino", że działalność reżyserska i producencka Francuza "funkcjonuje jako czysty produkt marketingu", i nawet jeśli oskarżenia twórcy filmu produkowanego przez Bessona, że zamienia ambitne projekty w sztampę, są słuszne, to i tak jest on reżyserem wyraźnie rozpoznawalnym estetycznie, tematycznie i światopoglądowo. Wyraziste, pełne sprzeczności postacie, które wymyśla i rozpisuje w scenariuszach, ekscentryczne nawyki i zaskakujące gadżety, w które je wyposaża, i przerysowany, pełen przemocy świat, w którym je osadza, tworzą bessonowskie uniwersum na wzór tarantinowskiego czy burtonowskiego. A oto kilka jego charakterystycznych elementów.
Mikroświaty
Wszystkie filmy Francuza są w mniejszym lub większym stopniu portretem pewnych mikrospołeczności, subkultur lub po prostu grup ludzi w wyraźny sposób powiązanych, np. profesją. W debiutanckiej "Ostatniej walce" jest to tylko grupka ocalałych po nuklearnej katastrofie, uwięziona na niewielkiej przestrzeni i skazana na swoje towarzystwo, ale od kolejnego filmu w centrum jego zainteresowań są już bardziej skonsolidowane i trwałe wspólnoty: żyjący w podziemiach paryskiego metra drobni przestępcy w "Subway", chuligani i tajni agenci w Nikicie, nurkowie głębinowi w Wielkim błękicie oraz różne sfery kryminalne (skorumpowani policjanci i płatni zabójcy w Leonie zawodowcu, środowisko mafijne w "Porachunkach", siły zła w Piątym elemencie). Bessona interesują przede wszystkim zbiorowości przestępcze, funkcjonujące na marginesie społeczeństwa, dlatego przedstawiciele zdrowej części ludzkości przewijają się najczęściej jedynie w tle, jako tłum na ulicach czy sprzedawcy w sklepach.
Samotnicy
Uniwersum Bessona zaludniają oryginałowie zwracający uwagę już samym wyglądem i takie też postacie wybiera na głównych bohaterów swoich opowieści. Wszyscy posiadają wyrazisty styl bycia (nerwowość Nikity), oryginalny wygląd (wąsy Doktora z "Ostatniej walki"), charakterystyczny sposób mówienia (ucząca się ludzkiej mowy Leeloo) czy też dziwaczne przedmioty osobiste (okulary i czapeczka Leona). Wszyscy są wyalienowani w równym stopniu ze względu na swoją profesję lub pochodzenie (Leon, Nikita, Leeloo, rodzina w "Porachunkach"), co nieumiejętność zbliżenia się do innych. To wpędza ich w bolesne poczucie odrzucenia i samotności, skutkując niemal autystycznym sposobem zachowania w relacjach z innymi ludźmi. Wszyscy bohaterowie Bessona są wewnętrznie okaleczeni i przyjmują postawę obronną wobec rzeczywistości; wszyscy cierpią w swoich prywatnych więzieniach. Bohater Wielkiego błękitu nie potrafi werbalizować swoich przeżyć, czym rani swoją ukochaną i to wpędza go w przygnębienie. Leon żyjący w całkowitej wewnętrznej izolacji od świata w relacji z Matyldą zachowuje się jak dziecko, bo na takim etapie jest jego mentalność. Rodzina z "Porachunków" reaguje agresją w każdej sytuacji, w której coś jej nie odpowiada, a bohaterowie "Ostatniej walki" milczą przez cały film.
Dobro i zło
W protagonistach filmów francuskiego twórcy te dwie sprzeczności współistnieją cały czas i być może temu właśnie bohaterowie zawdzięczają sympatię widzów. Wszyscy robią rzeczy złe (Nikita okłamująca partnera), bardzo złe (Fred z "Subway" wysadzający sejfy) lub potworne (liczne pobicia, zmasakrowania lub morderstwa), ale są wciąż sympatycznymi, godnymi współczucia ludźmi, którym łatwo kibicować i z którymi – o dziwo – dość łatwo się utożsamić. Dzieje się tak dlatego, że jest w nich (najbardziej może w Leonie) mnóstwo wzruszającej delikatności, rozbrajającej nieporadności i dziecięcej niewinności, bo bohaterowie Bessona to po prostu duże dzieci, którymi ktoś powinien się zaopiekować. Robią to, co robią, bo zmusza ich do tego okrutny świat (lub nawet wszechświat, jak w Piątym elemencie), zaludniony przez złych ludzi, którzy urządzili go według złych zasad. Poza tym mają swój kodeks postępowania – zabijają na zlecenie, ale tylko mężczyzn (Leon), kradną, ale są szczerzy w miłości (Fred), wysadzają supermarkety w powietrze, ale dbają o ognisko domowe (matka z "Porachunków"). W bessonowskich protagonistach jest dobro i jest bardzo ludzka ambiwalencja moralna, dlatego nawet kiedy krew ofiar bryzga im na twarze, nie lubimy ich mniej. A może nawet bardziej.
Estetyka komiksu
Nie da się traktować bohaterów Bessona i ich historii w pełni poważnie – i nie taki raczej jest zamysł reżysera, skoro z takim upodobaniem ukazuje ich w stylistyce komiksu, posługując się dynamiką wideoklipu oraz pozwalając sobie na liczne przerysowania. Przerysowane są relacje między bohaterami, w których dominuje albo skrajna agresja, albo lukrowana czułostkowość. Przerysowani są sami bohaterowie, którzy przypominają bardziej postacie z komiksów właśnie niż prawdziwych ludzi i wypowiadają kwestie niepasujące do ich wieku, wykształcenia czy nawet danej sytuacji (najlepszy przykład to Matylda z Leona zawodowca). Przerysowany jest wreszcie świat, w którym żyją – pełen intensywnych kolorów, gwałtownych emocji, nieprzewidywalnych zachowań i spektakularnej przemocy, która ma w nim dziwny status. Jak w filmach Tarantino staje się spektaklem, jest estetyzowana i nie traktowana serio. Zachwyca choreografia ruchów Leona, kiedy w ostatnich scenach zabija tuziny policjantów, i rytm wystrzałów z pistoletu Nikity, kiedy wypełnia zadanie w restauracji. Bardzo malownicze są rozbryzgi krwi i flaków w Piątym elemencie, a komiczna – scena w "Porachunkach" ze zdejmowaniem odcisku odciętego palca. Świat jest przejaskrawiony, postacie mają niesamowite zdolności, przemoc bywa piękna, a wszystko jest wzięte w wielki nawias ironii, żartu i dystansu – jak w komiksie. Bo to tylko opowiadanie, to nie dzieje się naprawdę.
[image-browser playlist="583238" suggest=""] Wielki błękit od 8 sierpnia znajdziecie w kinach studyjnych.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat