KONWENT ŻYCIA: Musimy porozmawiać o Kevinie
Fani fantastyki, gier, filmów i seriali od lat spotykają się kilka razy w roku na rozmaitych konwentach, w tym na największym z nich wszystkim Comic-Conie w San Diego. Swoje początki z wielkimi fanowskimi spotkaniami z twórcami wspomina nasz amerykański korespondent, weteren konwentowy, Kevin Whitelock.
Fani fantastyki, gier, filmów i seriali od lat spotykają się kilka razy w roku na rozmaitych konwentach, w tym na największym z nich wszystkim Comic-Conie w San Diego. Swoje początki z wielkimi fanowskimi spotkaniami z twórcami wspomina nasz amerykański korespondent, weteren konwentowy, Kevin Whitelock.
Pozwólcie, że przedstawię – oto mój przyjaciel Kevin. Kevin Whitelock.
Porozmawiajmy o Kevinie. Jeszcze go nie znacie, ale zaraz sam się Wam przedstawi dzięki garści swych przemyśleń na temat konwentowania w USA. Mieszka w Kalifornii, niecałe trzydzieści kilometrów od San Diego i w ubiegłym roku był (wraz z cudowną Anelią) moim przewodnikiem po najważniejszym konwencie świata. W tym roku, z moją skromną pomocą, będzie Waszym korespondentem na tej imprezie, a kto wie, jeśli przyjmiecie go ciepło, może i na innych konwentach, na które – z oczywistych powodów – tak trudno nam wszystkim dotrzeć. Na razie, w trzech krótkich odsłonach jego przemyśleń – będących swego rodzaju wspomnieniami konwentowicza – poznajcie człowieka, dzięki któremu poznałem Yvonne Strahovski, piłem z Batmanem i... przeżyłem w Kalifornii trzy tygodnie. Mam nadzieję, że będzie to początek pięknej współpracy.
Kevin... oddaję Ci głos.
Jakub Ćwiek
[image-browser playlist="592117" suggest=""]
Wspomnienia konwentowicza, cz. I
Zawsze lubiłem komiksy. Wiele osób tak mówi. To żadne wstrząsające odkrycie. Wszystko zaczęło się jakoś tak w 1978 roku, kiedy mój kuzyn, Andy Nunez, pokazał mi egzemplarz magazynu "Starlog", a następnie "Fangorię", "Heavy Metal", "Epic Illustrated", "Qustar", ad nauseum. A mnie się to nigdy nie przejadło! Żarłocznie pochłaniałem wszystko, co tylko mogłem znaleźć na temat filmów sci-fi czy fantasy, efektów specjalnych, seriali telewizyjnych, komiksów, ilustracji – absolutnie wszystko! Zostałem także zagorzałym graczem. RPG, strategiczne gry wojenne oraz, naturalnie, gry wideo. Także w tę dziedzinę wprowadził mnie kuzyn. Andy jest dziesięć lat starszy ode mnie i wspominam o nim, gdyż razem z moim bratem Keithem (dwanaście lat starszym) są oni odpowiedzialni za to, kim jestem. To od nich się zaczęło. Keith i Andy, jak wielu przed nimi i wielu, którzy przyjdą po nich, tworzyli własne komiksy, w których główne roli grali oni i ich znajomi, zwykle przyjmując superbohaterskie alter ego lub odtwarzające historie z prozy Edgara Rice'a Burroughsa. Ponieważ byli ode mnie starsi, stali się moimi idolami. To wszystko ich wina. Obecnie mój brat jest świetnym artystą, a Andy opublikował kilka książek na temat lokalnych zdarzeń nadnaturalnych.
Pochodzę z rejonu Stanów Zjednoczonych, którego określenie mianem "wiejski" byłoby niedopowiedzeniem. Wschodnie wybrzeże Maryland. Bagna, lasy i puste pola były tłem mojego dorastania. Zupełnie jak w książce Stephena Kinga, łatwo było uwierzyć, że jakieś straszydło czaiło się tuż za linią drzew, za starą stodołą... lub nawet na ciemnym strychu, razem z tobą! Z pewnością było to bardzo stymulujące dla wyobraźni. Podejrzewam, że właśnie ze względu na kreatywne ćwiczenia, którym poddano mój młody, podatny na bodźce mózg, w tych najbardziej wpływających na rozwój latach, stałem się tak otwarty na fikcję we wszystkich formach – książki, filmy, telewizję, komiksy oraz gry. Oraz pisma o nich! Tutaj właśnie granica zaczęła się zacierać. To wszystko dzięki nim. Widzicie, w magazynach dokładnie opisywano bardzo realne procesy, dzięki którym powstawały te wszystkie piękne książki, filmy i seriale. Sam fakt, że byłem częścią tego, chociażby jako odbiorca, sprawiał, że czułem się częścią czegoś wyjątkowego. Zamiast tylko zastanawiać się "jak oni to zrobili", dzięki magazynom doskonale wiedziałem, jak!
[image-browser playlist="592118" suggest=""]
Pierwszy konwent, który odwiedziłem, to Origins w 1982 roku. Origins jest ogromnym konwentem gier. Odbywał się w Baltimore w stanie Maryland i uważałem, że był wspaniały! Ludzie chodzili tam w kostiumach! Grali w różne gry! Sprzedawali różne gry! Kupowali i sprzedawali najróżniejsze przedmioty! Kupiłem nawet miecz! Było niesamowicie. To zabawne, ale gdy teraz patrzę wstecz i porównuję go z tym, czym stał się Comic-Con International, Origins wydaję się uroczą drobnostką.
Kiedyś mój kuzyn Andy pojechał do Nowego Jorku na wielki konwent komiksów i poznał tam Stana Lee. Gdy przywiózł z powrotem zdjęcie siebie, Spider-Mana, Kapitana Ameryki, Stana Lee i gwiazdy Star Treka Jamesa "Scotty’ego" Doorana, pomyślałem sobie, że konwenty to najbardziej niesamowita rzecz na świecie. Wiele lat później zamieszkałem w Południowej Pasadenie, w Kalifornii. Teren Pasadeny (gdzie rozgrywają się losy bohaterów serialu Teorii wielkiego podrywu) od piętnastu lat jest moim podwórkiem. Swego czasu w okolicach Los Angeles odbywały się zjazdy fanów Star Trek i konwenty fantasy/sci-fi (a przynajmniej tak mi się zdawało). L.A. to w rzeczywistości WIELE miast znajdujących się koło siebie, bez oczywistych granic, tworzących coś w rodzaju efektu Coruscant. Tak więc w ciągu roku może się odbywać wiele konwentów – w Burbank, Pasadenie, samym Los Angeles – sprawiając tym samym wrażenie, że co kilka miesięcy ma tam miejsce jakieś fanowskie spotkanie. Brałem udział w wielu takich zjazdach i myślałem, że jestem już konwentowym weteranem. Jednak nic nie przygotowało mnie na widowisko, jakiego miałem doświadczyć kilka lat później w San Diego.
(tłum. Anna "Mysza" Piotrowska)
[image-browser playlist="589720" suggest=""]Kevin Whitelock (Santee, Kalifornia) – człowiek wielu talentów: pilot śmigłowca, turniejowy rycerz, członek Southern California Browncoats (miłośnicy serialu Firefly), zapalony konwentowicz, od lat stały uczestnik San Diego Comic-Con. W 2012 roku wraz z żoną Anelią przyjął pod swój dach Jakuba Ćwieka i Macieja Wanickiego, którzy wybrali się na najważniejszy konwent świata. Od tego roku nasz amerykański korespondent.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat