5. Niekończąca się amunicja

Filmy akcji potrafią bawić nas wieloma klasycznymi motywami, które nigdy się nie nudzą, jak malownicze wybuchy, szaleńcze pościgi czy krwawe pojedynki. Jednak tolerancja się kończy w momencie, gdy bohater uzbrojony w jeden karabin posyła w kierunku wrogów niekończącą się serię bez przeładowania. Takich momentów nie szczędzi sobie CommandoRambo czy nawet The Terminator w słynnej scenie w komisariacie policyjnym. Oczywiście filmy wojenne przywiązują dużo większą wagę do szczegółów dotyczących broni palnej, ale warto też wspomnieć tegorocznego Deadpool, w którym w scenie na autostradzie główny bohater posiada jedynie 12 kul i musi pokonać całą zgraję przeciwników z karabinami maszynowymi. Jego odliczanie i ostrożne planowanie kolejnych strzałów jest nie tylko oryginalne, ale i w zabawny sposób wyśmiewa ten nagminny błąd. No url

4. Bomba rozbrojona w ostatniej chwili

Zbliżamy się do ścisłej czołówki, nie może więc zabraknąć motywu, który oryginalnie miał budować napięcie i trzymać nas na krawędzi naszych siedzeń, obecnie zaś wywołuje tylko znużenie. Rozbrajanie bomby. Nic tak nie sprawia, że scenarzystom zaświecają się oczy, jak stary numer z tykającą bombą (najlepiej atomową) i samotnym bohaterem, który musi narażać życie dla dobra reszty. W Mission: Impossible - Ghost Protocol głowica nuklearna szybująca nad Nowym Jorkiem zostaje unieszkodliwiona dosłownie w ostatniej sekundzie, a w praktycznie co drugim odcinku MacGyver rozbrajanie bomby jest gwoździem programu. W filmie The Dark Knight Rises ładunek nuklearny przynajmniej wybucha, ale Batmanowi oczywiście udaje się w ostatniej chwili przetransportować go poza granice Gotham. Na koniec nikt nie ucierpiał, nawet sam wybawiciel. A przecież rozbrajanie bomb może być zrealizowane nie tylko na zasadzie taniej sensacji, ale prawdziwego zagrożenia czyhającego na bohaterów, którzy nie zawsze wygrywają walkę z czasem. Wokół tej idei zbudowany The Hurt Locker, w którym już w pierwszej scenie amerykańskim żołnierzom w Iraku nie udaje się rozbroić kamizelki przytwierdzonej przez terrorystów do niewinnego człowieka. Od samego początku film daje nam do zrozumienia, że bohaterowie nie są niezniszczalnymi bogami kina akcji, a bomby mogą jednak wybuchnąć na ekranie. No url

3. Złoczyńca wyjaśnia swój plan

Wielką trójkę otwiera filmowa klisza, która nie tylko bawi swoim idiotyzmem, ale i dostarcza nam banalnego rozwiązania sytuacji niebezpiecznej dla bohatera. Czy Wy też macie dość filmów, w których związany bądź inaczej uwięziony protagonista wysłuchuje długiego wywodu swojego wroga i dzięki temu zyskuje czas, aby się uwolnić oraz powstrzymać dopiero co poznany plan? Dodatkowe punkty banału zdobywa film za użycie zwrotu „Powiem ci, co planuję, bo i tak za chwilę umrzesz”. Szczególnie jest to transparentne w starych filmach o przygodach Jamesa Bonda. Główny bohater zawsze poznaje niecny plan, zawsze udaje mu się go udaremnić i zawsze pokonuje swojego wroga. Oczywiście w ostatniej chwili. Czy da się odwrócić ten niewyobrażalny stereotyp na korzyść filmu? Ano da się. Przypomnijmy sobie punkt kulminacyjny genialnego Se7en, w którym schwytany John Doe powoli objaśnia swój plan i dzięki temu przechyla szalę na swoją korzyść, a dwójka bohaterów pozostaje bezradna wobec jego intrygi. Złoczyńca ginie i jednocześnie zwycięża. W bardziej humorystyczny sposób stereotyp ten wyśmiewa film Kingsman: The Secret Service, w którym Valentine daruje sobie tłumaczenie swojego niecnego planu kwestią: „To nie jest jeden z tych filmów” i zabija głównego bohatera. Na szczęście też Hollywood coraz rzadziej porywa się na ten tani chwyt. No url

2. Happy End

Nie ma nic złego w starym, dobrym szczęśliwym zakończeniu, ale gdy taka opcja finału historii jest jedyną, jaką serwują nam kolejne hollywoodzkie blockbustery, to zaczyna powiewać nudą. Przestajemy martwić się o los głównego bohatera, bo i tak przeżyje, drugoplanowa towarzyszka zostanie jego ukochaną, a cały świat jednak nie ulegnie zagładzie. Takich filmów jest tak wiele, że nawet nie trzeba ich wymieniać – wszystkie komedie, większość adaptacji komiksów, kino akcji. Jaka szkoda. Gdyby tak bardziej zbalansować tworzone fabuły i pozwolić na więcej realizmu, to może filmy te pozostawałyby nam w pamięci na trochę dłużej. The Dark Knight uważany jest za najlepszy film komiksowy nie tylko ze względu na świetnych aktorów, ale i dlatego, że na koniec Batman jest największym przegranym i tym, który musi uciekać przed stróżami prawa. Z kolei filmy Tima Burtona bawią ekscentryczną estetyką i czarnym humorem oraz często fascynują gorzkim i nie do końca szczęśliwym zakończeniem, jak Edward Scissorhands, Corpse Bride czy Sweeney Todd: The Demon Barber of Fleet Street. Nie wszystko musi być sielanką, aby się podobać. No url

1. Deus Ex Machina

Termin ten wywodzi się jeszcze ze starożytnej Grecji i oznacza dźwig wprowadzający dane bóstwo na scenę w ostatnim akcie sztuki w celu szybkiego rozstrzygnięcia zaistniałego konfliktu. Dziś taki „bóg z maszyny” przetrwał jako synonim nieoczekiwanego i nieuzasadnionego do końca rozwiązania trudnej bądź niebezpiecznej sytuacji. Motyw ten może nie zawsze rujnuje film bezpowrotnie, ale jest tak często obecny w kinie hollywoodzkim i perfekcyjnie uosabia lenistwo scenarzystów, że zasługuje na miejsce pierwsze. Wielkie Orły w trylogii Władcy Pierścieni wydają się pojawiać zawsze w strategicznych momentach i ratować głównych bohaterów; Indiana Jones i przyjaciele zostają na końcu uratowani od nazistów przez nic innego, jak boską ingerencję w Raiders of the Lost Ark, a w finale Jurassic Park protagoniści osaczeni przez welociraptory nie zostają przez nie rozszarpani dzięki nagłej interwencji tyranozaura. Ze świecą szukać scen, w których bohater jednak nie zostaje uratowany w ostatniej chwili. Z najnowszych premier chyba tylko w Captain America: Civil War mamy sytuację, w której lecący na pomoc bohaterowie nie zdążają i ich kompan, Rhodey, z hukiem uderza o ziemię. No url To już wszystkie stereotypy, które według mnie są najbardziej drażniące w filmach hollywoodzkich. Bez względu na ich liczbę dalej wszyscy będziemy kochać i oglądać kino amerykańskie, ale czasami naprawdę warto zwrócić uwagę na powtarzające się banały i nie traktować ich jak zło konieczne. Wszakże Hollywood nadal potrafi być oryginalne. A Wy jakich stereotypów nie cierpicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzach.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj