Wierzę, że udaje nam się wyciągać wnioski z przeszłości - rozmowa z Heather Morris o Tatuażyście z Auschwitz
O ekranizacji Tatuażysty z Auschwitz i samej książce prezentujemy rozmowę z jej autorką, Heather Morris.
O ekranizacji Tatuażysty z Auschwitz i samej książce prezentujemy rozmowę z jej autorką, Heather Morris.
Z okazji serialowej ekranizacji powieści Tatuażysta z Auschwitz prezentujemy rozmowę z autorką książki, Heather Morris, która zaprezentowała światu burzliwą historię Lalego Sokolova i Gity.
W Polsce debiutuje serial na podstawie pani powieści Tatuażysta z Auschwitz. Widziała już pani tę ekranizację – jak się pani podobała i jak ją przyjęto w Europie?
Heather Morris: Cieszę się, że historia Lalego została przeniesiona na mały ekran w formie serialu. Gdy jeszcze żył, rozmawialiśmy o nakręceniu filmu fabularnego. Teraz spełnia się nasze wspólne marzenie. Jestem niesamowicie dumna z tej produkcji. Zarówno w obsadzie, jak i ekipie technicznej znaleźli się niesamowici ludzie: utalentowani, zaangażowani i pełni pasji. O ile wiem, serial jest dobrze przyjmowany i chętnie oglądany. Docierają do mnie recenzje krytyków i widzów - są wzruszające i pozytywne.
W przeciwieństwie do książki, serial nie tylko opowiada historię Lalego Sokolova i Gity w obozie koncentracyjnym, ale także pokazuje ich dalsze życie oraz moment, kiedy spotkaliście się z Lalem i pracowaliście nad książką. Co pani myśli o wprowadzeniu swojej osoby jako postaci do serialu? Czy Melanie Lynskey, która wcieliła się w tę rolę, prosiła panią o konsultację?
Początkowo pomysł dołączenia mojej postaci do serialu nie wydał mi się ciekawy - w końcu to nie jest moja historia, ale Lalego. Gdy uświadomiłam sobie, że w tej sytuacji Lale będzie pokazany jako człowiek, którego poznałam i pokochałam, stwierdziłam, że może to wzbogacić produkcję i się zgodziłam. Spotkałam się z Melanie przed rozpoczęciem zdjęć i rozmawiałyśmy o tej roli. Oprócz tego, że jesteśmy Nowozelandkami, wszystko nas różni. Ona jest dość nieśmiała i mówi cicho, ja niekoniecznie. Po raz pierwszy grała kogoś, kto nadal żyje, więc czuła ogromną presję, żeby zrobić to dobrze. Przekonałam ją, że wszystko się uda, i zachęcałam, żeby zagrała swoją wersję mnie. Uważam, że jej występ był świetny i z tego, co słyszałam i czytałam, zdobywa pochlebne recenzje.
Czy w filmie pojawiły się sceny szczególnie dla pani ważne? Takie, podczas których można pomyśleć: „tak, dokładnie tak to sobie wyobrażałam”?
To moment, w którym Lale wraca do domu i spotyka swoją siostrę Goldie – chyba była dla mnie najważniejsza. Wciąż widzę Lalego, jak opowiada mi o tym ze łzami w oczach i z drżącym głosem, co to dla niego znaczyło, kiedy znalazł ją w ich rodzinnym mieście Krompachy. Wzruszyłam się, oglądając tę scenę po raz pierwszy na ekranie.
Powiedziała pani kiedyś, że na początku chciała napisać scenariusz filmowy oparty na historii Lalego, ale potem zdecydowała się przerobić go na powieść. Teraz, gdy mamy zarówno książkę, jak i serial (była pani konsultantką przy produkcji), czy może pani określić różnice w języku książki i filmu?
Główna różnica między książką a serialem to włączenie historii Lalego w starszym wieku oraz mnie. Dzięki temu aktorzy i reżyser mieli szansę zagłębić się w temat pamięci i jej zawodności. Pamięć bywa zwodnicza. Były też drobne zmiany językowe, ale przesłanie pozostaje niezmienne.
Nie byłoby tych książek bez historii, które usłyszała pani od swoich bohaterów. Powierzyli pani swoje sekrety i życie, a pani ich wysłuchała. Jakie były najważniejsze wytyczne, którymi się pani kierowała, zapisując ich historie w swojej książce? Jak mogłaby pani zdefiniować swoją rolę w opowiadaniu ich historii?
Jako małe dziecko spędzałam niezliczone godziny z moim pradziadkiem. Wpoił mi sztukę słuchania, powtarzał: „jeśli chcesz się czegoś nauczyć na tym świecie, dziewczyno, musisz się zamknąć i słuchać”. Podczas pracy na oddziale pomocy społecznej w dużym szpitalu, szkolono mnie, że słuchanie, obserwowanie mowy ciała i mimiki pozwala zrozumieć pacjentów i pomóc im samym, a także ich rodzinom i przyjaciołom. Moim zadaniem jest przekazanie dalej ich doświadczeń. Ufam, że ich pamięć o przeszłości jest ich pamięcią, ich interpretacją tego, co przeżyli i czego byli świadkami.
Powieść Tatuażysta z Auschwitz stała się międzynarodowym fenomenem. Skąd ten sukces?
Napisałam ją prostym językiem, używając słów, które wypowiedział Lale. Opowiadając losy jednego człowieka, a nie historię całego Holokaustu, dałam czytelnikom indywidualną opowieść, z którą mogą się identyfikować. Ludzie dowiadują się, jak Lale przetrwał w obozie w Auschwitz-Birkenau.
Czy ma pani dalsze plany pisarskie? Czy są kolejne historie, które chciałaby pani opisać?
Mam dużo szczęścia, ponieważ czytelnicy z całego świata chcą teraz dzielić się ze mną historiami zwykłych ludzi, którym przyszło żyć w niezwykłych czasach. Niedawno ukazała się powieść Siostry pod wschodzącym słońcem, teraz na ekrany wchodzi serial – w pierwszej połowie tego roku zdecydowałam się skoncentrować na wspieraniu tych projektów. Mam już na oku dwie kolejne historie. Być może zdecyduję się, by opowiedzieć je światu.
Czy przypominanie historii z przeszłości może pomóc nam uniknąć popełniania błędów w przyszłości?
Chciałabym, żeby tak było. Lale uważał, że jego historia powinna zostać opowiedziana również po to, aby zło, które przeżył i przetrwał, nigdy się nie powtórzyło. Wierzę, że udaje nam się wyciągać wnioski z przeszłości, ale wciąż możemy dowiadywać się więcej, by uniknąć tych samych strasznych błędów.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat