Tom Felton nie próżnował po Harrym Potterze. Czy odtwórca Malfoya nadal gra złoczyńców?
Toma Feltona pamiętamy jako Draco Malfoya z serii filmów o Harrym Potterze. Czasem warto odczarować wizerunki młodocianych gwiazd, bo po latach zapracowali sobie na to, by wyjść z pewnych łatek. Czy tutaj też mamy taki przypadek?
Tom Felton do dziś utożsamiany jest z postacią Draco Malfoya z serii filmów o Harrym Potterze, ale nie ma w tym nic dziwnego – dziecięcym gwiazdom bardzo trudno pozbyć się łatek, które przylgnęły od nich już na początku kariery. Widzimy to nawet po Danielu Radcliffie, który stara się rozwijać swoją karierę w wielu bardzo ciekawych kierunkach, ale przez niektórych wciąż kojarzony jest wyłącznie z chłopakiem w okularach i z błyskawicą na czole. Nie wiem, czy można wartościować, który z tych aktorów miał trudniej. Faktem jest, że Tom Felton wcielił się bardzo dobrze w rolę wroga tytułowej postaci: rywala, złośliwego dzieciaka czekającego na potknięcie protagonisty. Przez to twórcy widzą w nim czarny charakter. Na jakie role może liczyć obecnie?
Warto przypomnieć, że Tom Felton swoje pierwsze kroki w aktorstwie stawiał jeszcze przed ekranizacją książek o Harrym Potterze. W filmie Pożyczalscy z 1997 roku wcielił się w Peagreena Clocka, a dwa lata później zagrał Louisa Leonowensa w filmie Anna i król. Miał więc doświadczenie zebrane na planach zarówno luźniejszej, jak i dramatycznej produkcji. W końcu otrzymał rolę Malfoya! J.K. Rowling na początku uczyniła go totalnym przeciwieństwem Harry'ego. Następnie mogliśmy dostrzec w nim biedaka, który został źle wychowany i dorastał wśród ludzi wierzących w bardzo niebezpieczne idee. Aż w końcu stał się bohaterem, który nie chciał czynić zła, ale jednak wplątany został w bardzo trudną sytuację. Dzięki temu Felton mógł wyjść poza rolę typowego łobuza. Postać się rozwijała, a to też dawało aktorowi okazje do zaprezentowania czegoś więcej niż tylko złowieszczego uśmiechu.
Felton tak prowadził swoją rolę, że widzowie w pewnym momencie zaczęli mu współczuć. Jego bohater ukazywał przeróżne odcienie szarości, co wymagało od artysty nie tylko charyzmy, ale też subtelności. Aktor miał też niebywałe szczęście, bo między kolejnymi zdjęciami do Harry'ego Pottera, grywał w innych produkcjach. W jego filmografii znajdziemy: Zniknięcie z 2008 roku, White Other i Nocną bestię z 2010 roku, a także Genezę planety małp z 2011 roku. W ostatniej z wymienionych produkcji przypadła mu rola typowego złego faceta, który znęcał się nad małpami – co nie było żadną niespodzianką. Pomyślałem wówczas, że to aktor podobny do Eda Harrisa. Nawet jeśli na początku filmu gra kogoś dobrego, to ostatecznie wyjdzie z niego czarny charakter. Felton jednak nie dawał sobie wmówić, że nadaje się wyłącznie do odgrywania typów spod ciemnej gwiazdy. Od premiery filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: część 2 pojawił się w 25 produkcjach.
Zaskoczyła mnie tak długa lista produkcji w jego filmografii – zwłaszcza że wcielał się również w protagonistów. Zdarzały się oczywiście takie role jak Wielki Guignol z filmu Poradnik łowczyni potworów z 2020 roku. Często grywał jedną z potencjalnych ofiar w horrorach, np. u Todda Lincolna w Zjawie z 2012 roku. W międzyczasie przytrafiły się też kostiumowe dramaty – Belle z 2013 roku i dramat Zjednoczone Królestwo z 2016 roku. Zauważyłem, że... Felton lubi kostiumy, a kostiumy lubią Feltona. Na uwagę zasługuje rola Lucjusza (u boku Josepha Fiennesa) w Zmartwychwstałym z 2016 roku. Dwa lata później pojawił się w Ofelii, reinterpretacji Szekspirowskiego Hamleta.
Felton przyodział zbroję także w miniserialu Labirynt, w którym wcielił się w wicehrabiego Trencavela. A jedną z jego głośniejszych ról na małym ekranie był Julian Albert z produkcji Flash od The CW. Moglibyście powiedzieć, że to raczej regres w karierze, ale pamiętajcie, że w 3. sezonie naprawdę wielu widzów oglądało i doceniało ten serial.
Tom Felton ma doświadczenie w graniu w filmach widowiskowych, dramatycznych i horrorach, co może – i powinno! – zaprocentować. Myślę, że ma szansę zagrać w czymś, co stanie się kultowe. Oby poszedł tropem wspomnianego Daniela Radcliffe'a i Roberta Pattinsona, który był w podobnej sytuacji. Pytanie: czy aktor ma takie aspiracje? Zwróćcie uwagę na to, że jeszcze koncertuje i prowadzi z powodzeniem social media. Na pytania o spełnienie przyjdzie jeszcze czas. Na pewno ma na koncie kilka nieudanych castingów, bo sprawdzany był do roli samego Harry'ego Pottera lub Hana Solo w filmowym prequelu. Producenci będą o nim pamiętać. Kto wie, czym jeszcze nas zaskoczy.