„V”, czyli kosmici podbijają lata 80.
Wielu tytuł "V" kojarzy się tylko i wyłącznie z nowym serialem sci-fi stacji ABC, który notabene zbierał raczej dość umiarkowane recenzje. Nie wszyscy wiedzą, że był to remake popularnej serii z lat 80., na którą składały się dwa miniseriale i serial telewizyjny. Przed Wami oryginalni "Goście".
Wielu tytuł "V" kojarzy się tylko i wyłącznie z nowym serialem sci-fi stacji ABC, który notabene zbierał raczej dość umiarkowane recenzje. Nie wszyscy wiedzą, że był to remake popularnej serii z lat 80., na którą składały się dwa miniseriale i serial telewizyjny. Przed Wami oryginalni "Goście".
Twórcą pomysłu był scenarzysta, producent i reżyser, Kenneth Johnson. Za inspirację posłużyła mu powieść antyfaszystowska z 1935 roku pt. "It Can't Happen Here" (w wolnym tłumaczeniu "To nie może się zdarzyć tutaj"). Pierwsza wersja "V" była jej adaptacją i wówczas nosiła tytuł "Storm Warning". W 1982 roku przedstawił scenariusz stacji NBC, która odrzuciła jego pierwszą wersję, twierdząc, że była zbyt mądra dla przeciętnego amerykańskiego widza. Aby scenariusz był bardziej przystępny, twórca zamienił amerykańskich faszystów na kosmitów i osadził historię w realiach science fiction, aby osiągnąć sukces na fali popularności "Gwiezdnych wojen". To spodobało się stacji i zamówiono pierwszy miniserial, który miał premierę 1 maja 1983 roku.
John: Przybywamy w pokoju, wobec całej ludzkości. Nasza planeta jest czwartą od gwiazdy zwaną przez was Syriuszem, 8,7 lat świetlnych od Ziemi. Jesteście pierwszą inteligentną formą życia, jaką napotkaliśmy odkąd opuściliśmy nasz system. Cieszymy się, mogąc was poznać.
Cała historia od początku posiadała dużo alegorii nazistowskich począwszy od symboli przypominających swastyki, czy mundurów podobnych do SS, aż po ruch młodych zwanych "Przyjacielami Gości", który przypominał ruchy hitlerowskiej młodzieży. Nie zapomniano także o propagandzie, którą obcy prowadzili, aby ukryć swoją prawdziwą tożsamość.
[image-browser playlist="611320" suggest=""]
Sam miniserial został uznany za jedną z najlepszych i najbardziej inteligentnych produkcji science fiction w historii telewizji, która do dziś jest poniekąd (niedoścignionym) wzorem dla współczesnych twórców.
Kontynuacją był kolejny miniserial, który pojawił się na ekranach w 1984 roku i nosił tytuł "Decydująca bitwa". Akcja rozgrywała się kilka miesięcy po wydarzeniach z poprzedniej produkcji. Po przygotowaniu zarysu fabuły miniserialu, twórca, Kenneth Johnson został jednak zwolniony. Włodarze NBC nie byli przygotowani na tak duży budżet efektów specjalnych i nie pozwoli Johnsonowi dokonywać zmian, zatrudniając do tego kogoś innego. Sam producent w napisach figuruje tylko jako jeden ze scenarzystów pod pseudonimem Lillian Weezer. Takie traktowanie go przez NBC trudno logicznie wytłumaczyć, nie da się jednak zaprzeczyć, że było ono oznaką kompletnego braku szacunku dla twórcy. Wszystko na szczęście zakończyło się satysfakcjonującym zamknięciem wątków w serialu, więc incydent ten przeszedł bez większego echa.
Napisy początkowe "Decydującej bitwy" z klimatycznym motywem przewodnim
Jednak to nie wystarczyło stacji NBC i jeszcze w tym samym roku przygotowałą ona serial telewizyjny, który kontynuuje bezpośrednio wątki z "Decydującej bitwy". I choć Johnson nie brał w ogóle udziału przy pracach nad tą produkcją, to i jego praca jest tam widoczna. Przy scenach akcji często bowiem korzystano z ujęć z efektami specjalnymi wykonanych na potrzeby miniserialu.
W obsadzie było parę interesujących aktorów jak m.in. Faye Grant, Jennifer Cook, Michael Ironside, Mickey Jones czy Robert Englund. Tak naprawdę po latach najbardziej widzom utkwiły w pamięci dwie główne postacie - Marci Singer ze strony ludzi oraz Jane Badler ze strony Gości.
Czołówka serialu z 1984 roku
Finałowy odcinek serialu zakończył się tzw. cliffhangerem, gdzie widz został pozostawiony w napięciu i oczekiwaniu na rozwiązanie akcji. Niestety, te w postaci kolejnych odcinków nie nadeszło. Produkcja stopniowo traciła swoich fanów i ostatecznie nie zdecydowano się na drugi sezon. Scenarzyści o tym fakcie nie zostali poinformowani wystarczająco wcześnie, decyzja zapadła już w trakcie zdjęć do finału i wiele wątków nie zostało zakończonych. Sytuację uratował wydawany równolegle do serialu komiks, w którego ostatnim numerze scenarzyści zakończyli wątki komiksowe i serialowe.
Wszystkie serie "V" stanowią jedną spójną całość, do której widzowie wracają latami. Teraz, gdy telewizje nie rozpieszczają wielbicieli dobrych i inteligentnych historii science fiction, oryginalne "V" wciąż pozostaje jedną z niewielu pozycji godnych polecenia.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat