
Serial:
AmbassadorsSezon:
1Premiera (Świat):
30 października 2013Gatunek:
Komedia
Najnowsza recenzja redakcji
Pilotażowy epizod udowodnił, że twórcy potrafią znaleźć złoty środek, jeśli chodzi o formę komediodramatu. Niestety tym razem zupełnie im się to nie udaje - zamiast spójnej historii, dostajemy zbiór mniej lub bardziej śmiesznych skeczy składających się na całość odcinka. Mamy więc satyrę - bezlitośnie wyśmiewającą styl bycia zarówno monarchów, jak i tak zwanych VIP-ów - oraz parodię thrillerów szpiegowskich (scena porwania Neila), ale to wszystko za mało, by odpowiednio rozbawić widza i odciągnąć go od dużo poważniejszych tematów poruszanych w serii.
Nasi bohaterowie po raz kolejny muszą zdecydować, co jest ważniejsze – interesy kraju czy może życie zbiega walczącego z tyranią w Tazbekistanie. Jest to subtelna aluzja do obecnej sytuacji politycznej w krajach Bliskiego Wschodu, niemniej jednak obnaża również hipokryzję tych, które są aż do bólu demokratyczne; bardziej troszczą się o wielomilionowe kontrakty aniżeli o obronę podstawowych praw człowieka. Koniec końców to prezydent Tazbekistanu okazuję się być człowiekiem o demokratycznych zapędach, który toczy swoistego rodzaju grę z krajami zachodnimi. Cała sytuacja ma bardzo gorzki wydźwięk i niejednokrotnej zmusza do refleksji, mimo że całość jest podana w jak najbardziej lekki i przystępny sposób.
Twórcy rozbudowują także wątek Neila, uwikłanego w aferę korupcyjno-szpiegowską. Jest to iście kafkowska sytuacja, w której tak naprawdę do końca nie wiadomo, o co chodzi. Serial zbacza w tym momencie z wcześniej obranego kursu; zaczyna robić się coraz mroczniejszy i klaustrofobiczny, a poczucie zagrożenia, jakie towarzyszy bohaterowi, zaczyna się udzielać również widzom. Na pewno dzięki temu serial nabiera dynamiki, ale ten wątek zupełnie nie pasuje mi do pierwotnego zamysłu twórców.
Jak już wspominałam, drugi odcinek w genialny sposób wyśmiewa współczesnych monarchów i ich zachowania (w tym wypadku Księcia Andrzeja i jego rolę w promocji Wielkiej Brytanii). Serialowy Książę Mark jest typowym rozkapryszonym egocentrykiem, dla którego liczy się tylko dobra zabawa, alkohol i kobiety. Nie potrafi przyjąć do wiadomości, że w Tazbekistanie nie ma sieci hoteli Four Seasons, a nocne wizyty w ambasadzie są zupełnie nie na miejscu. Jest to niewątpliwie osoba cierpiąca na tak zwaną życiową bezradność; gdy Mark zdaje sobie sprawę, że jego ochroniarz zniknął, reaguje na całą sytuację płaczem i totalnym zagubieniem. Potwierdza on również tezę, że wszyscy bogacze porozumiewają się we wspólnym języku – przywilejów. Idealnie całą sytuację komentuje Keith w trakcie pożegnania na lotnisku. Książę jest jaki jest, ale dzięki swojej pozycji potrafi być bardzo efektywny.
Obsada to na pewno najmocniejsza strona odcinka, choć Mitchell i Webb ogrywają po raz kolejny postacie z sitcomu "Peep Show", zamiast stworzyć coś oryginalnego. Nie znaczy to jednak, że nie ogląda się ich z dużym zainteresowaniem. Również Tom Hollander w roli księcia spisuje się znakomicie. Z jednej strony jest arogancki i zarozumiały, a z drugiej nie można mu odmówić uroku osobistego.
Wydawać by się mogło, że Ambassadors da nam interesujące spojrzenie na brytyjską politykę zagraniczną, ale niestety tak się nie dzieje. Odnoszę wrażenie, że twórcom po prostu zabrakło odwagi i bali się podjąć ryzyka związanego ze zgryźliwą satyrą na wyżej wymieniony temat, dlatego w serii wszystko jest "poprawne" aż do bólu. Miks komedii i dyplomacji na razie sprawdza się średnio, niemniej jednak jest to pozycja warta zobaczenia. Mam nadzieję, że w finałowym odcinku twórcy pójdą na całość i zaskoczą nas w pozytywny sposób.
Pokaż pełną recenzję
Sezony
Sezon 1
- The Rabbit Never Escapes (23 października 2013)
- The Prince’s Trousers (30 października 2013)
- The Tazbek Spring (6 listopada 2013)

