Najnowsza recenzja redakcji
Można odnieść wrażenie, że cały serial Legends of Tomorrow będzie oparty na jednym, trochę nudnym schemacie: co odcinek bohaterowie będą szukać sposobu, by znaleźć Vandala i go dorwać. Tylko teraz trudno się patrzy na ten motyw po dziwacznym absurdzie z wcześniejszego odcinka, który jest jak na razie największym błędem twórców, szczególnie że piąty w najbardziej absurdalny sposób powtarza błąd z trzeciego - bohaterowie znów zostawili Savage'a, gdy mogli go nieprzytomnego zabrać i ubić. Czy naprawdę scenarzyści tego nie widzą? Sam pomysł, by na takim schemacie oprzeć ten serial, jest nietrafiony. Wiemy, że postacie nie mogą dorwać i zabić Savage'a od razu, więc naturalnie wszystkie ich próby będą kończyć się niepowodzeniem. Problem w tym, że nie ma tutaj rozsądnego pomysłu, który mógłby rozwinąć koncept i usprawiedliwić perypetie bohaterów. Można by pomyśleć, że to problem wynikający z oparcia historii na grupie superbohaterów, ale ten odcinek pokazuje, że nie o to chodzi. Lepszym rozwiązaniem byłoby poszukiwanie czegoś, co może zabić Savage'a - to przynajmniej miałoby sens.
Czwarty odcinek jest lepszy, bo twórcy trochę bawią się konwencją. W pewnym momencie wpadli na pomysł, by nawiązać do kina szpiegowskiego w stylu Mission: Impossible, jednak efekt jest średni. Z jednej strony po raz kolejny marnują postać Raya, który z naprawdę fajnej, wyluzowanej, geekowskiej postaci staje się w tym serialu irytującym, podejmującym absurdalne decyzje i nadzwyczajnie nudnym piątym kołem u wozu. Wszystkie zalety tego bohatera, który lśniły w Arrow, tutaj są nieobecne. Z drugiej strony mamy Snarta, który świetnie napędza ten odcinek, pokazując Rayowi, jak to się robi. Jego dwuznaczność, brak irytujących cech superbohatera i dystans sprawiają, że ogląda się go znakomicie. Nigdy nie pomyślałbym, że stawiając go obok Raya, powiem, że jest to o wiele ciekawsza i lepiej pokazana postać.
Młodzieżowa konwencja tych seriali jest klarowna, bo doskonale wiemy z Arrow i Flasha, jakie schematy tutaj się pojawiają i odgrywają ważne role. Po raz kolejny twórcy sięgają po motyw konfliktu, poważnych rozmów i dojrzewania. Kłopot w tym, że o ile we wspomnianych tytułach to przeważnie miało jakiś kształt i w większości przekonywało wiarygodnością (pomijając to, co ostatnio dzieje się w Arrow, gdzie jest podobnie jak tu), to w Legends of Tomorrow ten element kompletnie nie działa. Cały wątek Steina i Jacksona jest mdły, sztampowy i boleśnie nieciekawy. Jego schematyczność, wypranie z emocji i brak interesującego czynnika to wady, które rzucają się w oczy.
Najgorzej jednak jest podczas misji w laboratorium. To na pewno interesujące, gdy widzimy, jaki wpływ na Savage'a mają działania tej amatorskiej grupy bohaterów, tylko że gdy dochodzimy do sytuacji w tym laboratorium/fabryce, jest po prostu źle. To, jakiego głupca twórcy robią z Raya, aż boli. Scenarzyści nie powinni dopuszczać do takich sytuacji, gdzie mamy przewidywalną i irytującą decyzję bohatera, która doprowadza do naciąganej dramaturgi i niesprawnej komplikacji wydarzeń. Trudno to zaakceptować, gdy wszystkie postacie poza braćmi coraz częściej zachowują się tak idiotycznie. Nie ma w tym wiarygodności, zwrotu akcji ani niespodzianki - kolejny motyw, który nie działa tak, jak można oczekiwać.
Zaskakująco nieźle działa relacja Sary z Kendrą, które w tym odcinku zmagają się z własnymi demonami. Pomysł na to, by wzajemnie nauczyły się kontrolować swoje mroczne strony, nie jest szczególnie odkrywczy, ale sprawdza się i pozwala wykorzystać te bohaterki do czegoś, co ma jakiś potencjał. To chyba pierwszy odcinek, w którym Kendra aż tak nie irytuje, a choć jej zachowanie i zgrywanie morderczej jest momentami sztuczne, tym razem nic aż tak bardzo nie raziło jak w poprzednich odcinkach.
Kwestia naiwności Ripa Huntera jest oszałamiająca. Wykorzystanie Władców Czasu jest manewrem potrzebnym, więc bardzo dobrze, że podjęto tę decyzję, szkoda tylko, że każdy etap tego wątku rozwijany jest po linii najmniejszego oporu. Przewidywalność jest wręcz bolesna, a robienie z Ripa kogoś tak nierozgarniętego staje się męczące. Nawet w tym wątku Heat Wave czytający w przeciwniku jak w otwartej księdze jest ciekawszy i wyrazistszy niż ktoś, kto powinien być centralnym punktem serialu.
Piąty odcinek pod wieloma względami oferuje to samo. Nadal podkreślane są te same błędy, ogrywane są te same schematy i wciąż rażą te same niedopracowania. Weźmy za przykład to, co scenarzyści nieustannie robią z Rayem. Z naprawdę fajnej, zabawnej i charyzmatycznej postaci zrobili "klasowego głupka", który zachowuje się idiotycznie i nawet stracił swój geekowski urok. Rozumiem założenie twórców w tym odcinku, ale każda decyzja Raya w więzieniu jest absurdem sprzecznym z jego charakterem. Gdzie podział się dawny Palmer?
Po raz kolejny najjaśniejszymi punktami są Rory i Snart. Ich dwuznaczność, podejście do tematu, luz i przede wszystkim dystans potrafią momentalnie przekonać. Nie mogę im nic zarzucić, bo z ich strony nie mamy idiotycznych zachowań czy absurdalnych decyzji, które oni sami często dostrzegają u innych postaci. I to jest w sumie najgorsze - to, co wygląda słabo w tym serialu na tle Arrow czy Flasha, wynika z umyślnych decyzji scenarzystów, które są błędne i nie działają. Trudno tak naprawdę czerpać przyjemność, gdy po raz kolejny dostajemy łopatologicznie przedstawione przemiany bohaterów i zacieśnianie ich relacji. Przez to też pod tym względem Legends of Tomorrow bardziej przypomina Arrow niż Flasha. Tutaj jednak należy się plus dla scenarzystów za przemycenie żarciku dla fanów Wentwortha Millera. Gdy Snart mówi "This isn't my first prison break", trudno się nie uśmiechnąć. Najgorsze jednak jest to, że w tym wszystkim drzemał jeszcze większy potencjał na ciekawszą zabawę, który nie został wykorzystany. Za mało luzu i dystansu.
Kendra została zepchnięta na dalszy plan i od jakiegoś czasu nie irytuje, ale jej rolę przejmuje Rip Hunter. Jego zachowanie jest dziwaczne, często niezrozumiałe i nieraz strasznie denerwujące w tym, jak zostaje ukazane. Jego ciągłe przemyślenia na temat Savage'a, Kendry, Sary czy Steina w tym odcinku nie działają. Obserwujemy po raz kolejny amatora, który gada, co mu ślina na język przyniesie, i ostatecznie udowadnia, że nie ma zielonego pojęcia, co on tutaj robi. Każda z tych postaci ma więcej oleju w głowie niż Rip. Dylemat Sary z zabiciem Steina jest OK - nic tutaj szczególnie nie razi i nie zaskakuje.
Legends of Tomorrow nie ogląda się źle, bo jest to mimo wszystko rozrywka na przyzwoitym poziomie, tylko że nie jest to poziom Flasha ani nawet Arrow. Twórcy nadal nie mogą wyjść z chaosu, miszmaszu motywów z poprzednich seriali czy braku pomysłu na sensowne scementowanie tego w spójną całość, co nie przekłada się na dobrą jakość. Najgorsze w tym jest to, że po pięciu odcinkach nie widać potencjału na rozwój w dobrą stronę, bo wszelkie wady nadal są obecne i rozczarowanie jedynie się pogłębia.
Pokaż pełną recenzję
Sezony
Sezon 1
- Pilot, Part 1 (21 stycznia 2016)
- Pilot, Part 2 (28 stycznia 2016)
- Blood Ties (4 lutego 2016)
- White Knights (11 lutego 2016)
- Fail-Safe (18 lutego 2016)
- Star City 2046 (25 lutego 2016)
- Marooned (3 marca 2016)
- Night of the Hawk (10 marca 2016)
- Left Behind (31 marca 2016)
- Progeny (7 kwietnia 2016)
- The Magnificent Eight (14 kwietnia 2016)
- Last Refuge (21 kwietnia 2016)
- Leviathan (28 kwietnia 2016)
- River of Time (5 maja 2016)
- Destiny (12 maja 2016)
- Legendary (19 maja 2016)
Sezon 2
- Out of Time (13 października 2016)
- The Justice Society of America (20 października 2016)
- Shogun (27 października 2016)
- Abominations (3 listopada 2016)
- Compromised (10 listopada 2016)
- Outlaw Country (17 listopada 2016)
- Invasion! (1 grudnia 2016)
- The Chicago Way (8 grudnia 2016)
- Raiders of the Lost Art (24 stycznia 2017)
- The Legion of Doom (31 stycznia 2017)
- Turncoat (7 lutego 2017)
- Camelot/3000 (21 lutego 2017)
- Land of the Lost (7 marca 2017)
- Moonshot (14 marca 2017)
- Fellowship of the Spear (21 marca 2017)
- Doomworld (28 marca 2017)
- Aruba (4 kwietnia 2017)
Sezon 3
- Aruba-Con (10 października 2017)
- Freakshow (17 października 2017)
- Zari (24 października 2017)
- Phone Home (31 października 2017)
- Return of the Mack (7 listopada 2017)
- Helen Hunt (14 listopada 2017)
- Welcome to the Jungle (21 listopada 2017)
- Crisis on Earth-X, Part 4 (28 listopada 2017)
- Beebo the God of War (5 grudnia 2017)
- Daddy Darhkest (12 lutego 2018)
- Here I Go Again (19 lutego 2018)
- The Curse of the Earth Totem (26 lutego 2018)
- No Country for Old Dads (5 marca 2018)
- Amazing Grace (12 marca 2018)
- Necromancing the Stone (19 marca 2018)
- I, Ava (26 marca 2018)
- Guest Starring John Noble (2 kwietnia 2018)
- The Good, the Bad and the Cuddly (9 kwietnia 2018)
Sezon 4
- The Virgin Gary (22 października 2018)
- Witch Hunt (29 października 2018)
- Dancing Queen (5 listopada 2018)
- Wet Hot American Bummer (12 listopada 2018)
- Tagumo Attacks!!! (19 listopada 2018)
- Tender is the Nate (26 listopada 2018)
- Hell No, Dolly! (3 grudnia 2018)
- Legends of To-Meow-Meow (10 grudnia 2018)
- Lucha De Apuestas (1 kwietnia 2019)
- The Getaway (8 kwietnia 2019)
- Séance and Sensibility (15 kwietnia 2019)
- The Eggplant, The Witch & The Wardrobe (22 kwietnia 2019)
- Egg MacGuffin (29 kwietnia 2019)
- Nip | Stuck (6 maja 2019)
- Terms of Service (13 maja 2019)
- Hey, World! (20 maja 2019)
Sezon 5
- Meet the Legends (14 stycznia 2020)
- Miss Her, Kiss Her, Love Her (21 stycznia 2020)
- Slay Anything (4 lutego 2020)
- A Head of Her Time (11 lutego 2020)
- Mortal Khanbat (18 lutego 2020)
- Mortal Khanbat (25 lutego 2020)
- Mr. Parker's Cul-De-Sac (10 marca 2020)
- Romeo v Juliet: Dawn of Justness (17 marca 2020)
- Zari, Not Zari (21 kwietnia 2020)
- The Great British Fake-Off (28 kwietnia 2020)
- Ship Broken (5 maja 2020)
- Freaks and Greeks (12 maja 2020)
- I Am Legends (19 maja 2020)
- The One Where We're Trapped On TV (26 maja 2020)
- Swan Thong (2 czerwca 2020)
Co o tym sądzisz?