Film oparty na faktach o rewolucji Czarnych Panter. W roli legendarnego przywódcy tej organizacji nominowany do Oscara Daniel Kaluuya.
Aktorzy:
Daniel Kaluuya, Keith Stanfield (114) więcejKompozytorzy:
Mark IshamReżyserzy:
Shaka KingProducenci:
Ravi D. Mehta, Keith Lucas (13) więcejScenarzyści:
Keith Lucas, Shaka King (2) więcejPremiera (Świat):
1 lutego 2021Kraj produkcji:
USACzas trwania:
120 min.Gatunek:
Biografia, Dramat, Historyczny
Trailery i materiały wideo
Judas and the Black Messiah - trailer
Najnowsza recenzja redakcji
Podczas Oscarów 2021 można było zauważyć pewną tendencję. Nominowana została cała grupa filmów o bardzo podobnej tematyce. Dotyczyła ona ukazania uciśnionej społeczności afroamerykańskiej w Stanach Zjednoczonych. To nie pierwszy raz, kiedy Akademia wyróżnia ważne społecznie filmy. Tym razem, w związku z ruchem Black Lives Matter oraz protestami ulicznymi, które miały miejsce po zabójstwie George’a Floyda, taka tematyka stała się jeszcze bardziej aktualna. Inna sprawa, że poza wpisaniem się w kulturowy ruch rewolucyjny, Judasz i Czarny Mesjasz jest po prostu bardzo dobrym filmem.
Filmy biograficzne nie zawsze gwarantują wysoką jakość. Każdy z nas pewnie potrafiłby wymienić chociaż jedną biografię, która została zekranizowana w marny sposób. Na przestrzeni lat wiele takich tytułów podzieliło widownie: Billie Holiday z 2021 roku nikogo nie zachwyciła, Bohemian Rhapsody zostało oskarżone o zmienianie wydarzeń historycznych, Vice szokowało nas swoim hipsterskim pomysłem a Jackie tak naprawdę niepotrzebnie powstała. Inaczej jest w przypadku Judasza i Czarnego Mesjasza. Film Shaki Kinga stanowi przykład, jak tworzyć tego typu kino.
Fabuła została oparta na faktach i przedstawia losy Freda Hamptona, który w latach 60. przewodniczył Partii Czarnych Panter w stanie Illinois. Hampton był zaledwie dwudziestojednoletnim aktywistą, który prywatnie dawał się poznać jako spokojny i poważny człowiek. Jednak przemawiając, mógłby nakłonić całą salę słuchaczy do skoku w ogień. Równocześnie poznajemy historię Williama O'Neala, który niefortunnie próbuje ukraść samochód, podszywając się pod agenta FBI. W zamian za uniknięcie więzienia władze oferują mu wejście w szeregi Federalnego Biura Śledczego jako informator donoszący o poczynaniach Hamptona. Sprawa komplikuje się, gdy O’Neal zaczyna rozumieć postulaty przywódcy Czarnych Panter i staje się rozdartym w swoich działaniach.
W tle pojawia się jeszcze masa innych bohaterów i nazwisk, jednak to dwóch odtwórców głównych ról - Daniel Kaluuya i Lakeith Stanfield - staje się najlepszą częścią filmu. Produkcja ukazuje skomplikowaną relację Hamtpona (Kaluuya) i O’Neala (Stanfield), którzy zaczynają razem współpracować. O’Neal staje się ochroniarzem Hamptona oraz osobą, która zawsze jest w potrzebie i w pobliżu. W międzyczasie zdradza swojego przywódcę i przyjaciela, informując o jego działaniach FBI. Ich występy aktorskie są na tyle dobre, że na ekranie zaczynają ze sobą rywalizować o to, kto zagrał lepiej. Rozdarcie emocjonalne oraz najcięższe emocje, które pojawiają się na twarzy Stanfielda, rywalizują (również o Oscara) z wybuchowymi przemówieniami, które głosił Daniel Kaluuya i które zapierają dech w piersiach. Z niewiadomego mi powodu obie role zostały nominowane w kategorii aktorów drugoplanowych, pomimo że Kaluuya grał w filmie główną rolę. To też przyczyniło się do bratobójczej batalii o najważniejszą statuetkę, którą mógł dostać tylko jeden z nich.
Obok zachwycających występów aktorskich przychodzi nie do końca zachwycający scenariusz. Historia dwójki Panter w wielu momentach staje się zbyt niezrozumiała ze względu na przewijające się wokół postacie. Cały wątek koalicji ochroniarza Hamptona z FBI wypada momentami karykaturalnie, tworząc pewnego rodzaju kryminał niskich lotów. Jednak z drugiej strony główna oś, na której koncentruje się scenariusz, to osoba Hamptona. Jego postać została napisana z doskonałą dawką tragizmu, tajemniczości oraz autentyczności. Hamtpon przez cały czas trwania rewolucji wie, że prędzej czy później zostanie zabity. Pomimo tego angażuje się w stu procentach w sprawę, którą rozpoczął i o którą tak walczy. To - połączone z rewelacyjnym przygotowaniem aktorskim ze strony Daniela Kaluuyi- skutkuje wciągającą historią.
Stany Zjednoczone są ekspertem, jeżeli chodzi o rozliczanie się ze swoimi demonami przeszłości. W związku z aktualną sytuacją społeczną oraz problemami, jakie mają tam miejsce, Judasz i Czarny Mesjasz pełni mniej więcej taką samą rolę, co Krzyżacy dla Polaków. Obrazy ulicznych zamieszek oraz protestów są aktualne nawet dla nas w Polsce. W dodatku historia Hamptona zgrabnie łączy się z niedopowiedzianą intrygą z filmu Proces Siódemki z Chicago, który również brał udział w oscarowym starciu. Film w intrygujący sposób opowiada o postaci ważnej historycznie, tworząc kawałek dobrego kina. Nic dziwnego, że dostał aż sześć nominacji do Oscara, z których wygrał dwie.
Podchodziłem do tego filmu sceptycznie, mając świadomość, że nie jestem docelowym adresatem zekranizowanej historii. Podczas seansu jednak zachwyciła mnie aktualność przekazu, rewelacyjne kreacje aktorskie oraz jakość, z jaką został nakręcony film. Po zakończeniu Judasza.. mogę śmiało stwierdzić, że jest to tytuł, który powinien stanowić kanon filmów biograficznych. Warto więc obejrzeć tę pozycję z kilku powodów. Po pierwsze, jest to kino edukacyjne, które otwiera oczy na kilka ważnych społecznie kwestii oraz pokazuje inną stronę historii. Po drugie, King, Kaluuya i Stanfield weszli na gorące podium topowych aktorów, przed którymi jeszcze wiele znakomitych ról. Dobrze, że mieli w końcu okazję do pokazania, na co ich naprawdę stać. W końcu, po trzecie – Judasz i Czarny Mesjasz to dobre, niełatwe kino, które zostało dostosowane do każdego. Czas poświęcony na seans nie będzie więc czasem straconym.
Pokaż pełną recenzję
Obsada
-
Daniel Kaluuya Fred HamptonFred Hampton
-
Keith Stanfield William O'NealWilliam O'Neal
-
Martin Sheen J. Edgar HooverJ. Edgar Hoover
-
Jesse Plemons Roy MitchellRoy Mitchell