W Dead Rising 4 do gry powraca fotoreporter Frank West w zupełnie nowej odsłonie jednej z najpopularniejszych serii o tematyce zombie wszech czasów. Powracają też wszystkie atuty przełomowej serii, takie jak ogromny wybór broni i pojazdów — od całkiem praktycznych po zupełnie odjechane — które gracz może samodzielnie skonstruować, by walczyć z hordami wrogów. W grze pojawiają się również ambitne nowe funkcje, w tym nowe klasy zombie, egzoszkielety oraz tryb współpracy w ramach rozgrywki wieloosobowej dla 4 graczy. Porywająca akcja i niezliczone opcje konfiguracji broni oraz postaci sprawią, że podczas gry w Dead Rising 4 gracze poczują prawdziwe emocje, poznając i przeszukując ogromny otwarty świat oraz walcząc w nim o przetrwanie. [opis dystrybutora]
Najnowsza recenzja redakcji
Rok minął i Dead Rising 4 w końcu ukazało się na PlayStation 4 w wypasionej edycji Frank’s Big Package, którą można nazwać edycją kompletną, ponieważ zawiera wszystkie dodatki, jakie do tej pory ukazały się do tego tytułu. Wyżynanie zombie, jak zawsze jest w tej serii znakomite, ale oklepane schematy i mnóstwo błędów, których niestety nie wyeliminowano, a przecież było na to sporo czasu, sprawiają, że o produkcji dość szybko się zapomina.
Franek Zabijaka
Akcja gry rozgrywa się w 2021 roku. Bohater powraca na stare śmiecie i jako były fotoreporter oraz upadły celebryta dorabia na uczelni. Zachęcony ponownym przebywaniu w blasku fleszy i w zamian za materiał na wyłączność, godzi się zbadać tajemnicę epidemii centrum handlowego w Willamate. Frank bez większych namów zgadza się na niebezpieczną misję. Dla bohatera powrót do centrum handlowego po 16 latach od traumatycznych wydarzeń jest istotnym przełomem, co zresztą niejednokrotnie podkreśla w swoich kąśliwych komentarzach rzucanych w trakcie rozgrywki. Zapowiadany powrót do korzeni, polega wyłącznie na powrocie do miejsca, gdzie toczyła się akcja części pierwszej serii.
Planowanie i myślenie gracza znajdującego się pod presją czasu było w Dead Rising czymś, co sprawiało, że seria była wyjątkowa. Wraz z nastaniem „czwórki” owa wyjątkowość prysła. Zamiast tego mamy w miarę otwarty świat i mnóstwo wyżynania zombie na różne sposoby. Naturalnie to bawi, bo jakże by inaczej, ale z biegiem czasu także potwornie nuży. Brakuje presji i elementów, które dawniej potrafiły zmusić gracza do konstruktywnego myślenia, planowania o jeden, dwa kroki do przodu. Teraz tylko składamy broń i sieczemy, palimy, niszczymy, eksterminujemy, eliminujemy, zarzynamy, zwyczajnie mordujemy nieumarłych, czerpiąc z tego mniejszą lub większą satysfakcję. U mnie akurat była to mniejsza radość, która ratował tryb Capcom Heroes, ale o tym później.
W tej grze spłyceniu uległo niemal wszystko: od fabuły, po rozgrywkę, a nawet przeciwników, którzy nie są wymagający. Seria miała fajnych minibossów, z których każdy miał wyjątkowe cechy i inaczej trzeba było z nimi walczyć. W „czwórce” i rozszerzonej recenzowanej edycji wydanej na PlayStation 4, sprowadzono ich do szeregowego mięsa armatniego, które jest nieco bardziej wytrzymałe od zwykłych zombie. W wielu przypadkach nie trzeba nawet się nimi przejmować, bo można ich np. przejechać autem albo zwyczajnie ominąć i z czasem sami znikną „z radaru”, a misja i tak zostanie zaliczona. Kpina!
Pakiet dodatków w cenie
Kupując grę w wydaniu na PlayStation 4, otrzymujemy nie tylko podstawkę ale i wszystkie DLC, jakie się do niej ukazały. Mamy więc aktualizacje i dodatki, jakie do dziś wypuszczono do gry, dwa dodatkowe, trudniejsze poziomy wyzwania, pięć kostiumów z uniwersum Street Fighter i inne. Jest też dodatkowy rozdział, w którym odkrywa, iż został zainfekowany wirusem i musi odszukać lekarstwo.
Jeśli komuś znudziło się eksterminowanie zombie, może w kooperacji sprawdzić się w golfa za sprawą dodatku The Super Ultra Dead Rising 4 Mini Golf. Najciekawiej jednak prezentuje się Capcom Heroes Mode, który pozwala wcielić się w bohaterów różnych gier z katalogu Capcomu. W trybie tym możemy przejść całą kampanię zdobywają po drodze stroje i wcielając się w postacie pokroju Mega Mana, Jill Valentine, Dantego z Devil May Cry i innych. Każdorazowo oprócz stroju Frank otrzymuje też specjalne ciosy dedykowane postaci, w którą aktualnie się wciela.
Festiwal błędów
Dead Rising 4: Frank's Big Package przez rok nie zyskał niczego nowego, co by wersję na PlayStation 4 pozwalało ustawić w hierarchii wyżej od tej na sprzęty Microsoftu. Obie są tak samo słabe na poziomie technicznym i tak samo brzydkie. Detekcja kolizji często leży (jak w oryginale), błędy często spotykane w grach open-worldowych i tutaj są dostępne w liczbie większej niż mniejszej. Poza tym przy dziesiątkach zombiaków na ekranie i wartkiej akcji gra niemiłosiernie potrafi zwolnić sprawiając, że rozgrywkę ogląda się jak poklatkowy film.
Dwanaście miesięcy pracy nad projektem to szmat czasu, który w tym przypadku nie został wcale wykorzystany. Wygląda to tak, jakby czekano tylko, aż minie okres czasowej wyłączności dla Microsoftu i po tym czasie zdecydowano się na wypuszczenie kompletnej edycji nie czyniąc nic, żeby wyeliminować kłopoty, które trapiły oryginał.
Nie tego spodziewałem się po Capcomie. Wiedziałem, że oryginał sprzed roku był grą nie do końca udaną. Łudziłem się, że Dead Rising 4: Frank's Big Package takim produktem nie będzie. Niestety jest.
PLUSY:
+ eksterminacja zombie sprawia radość,
+ mnóstwo nietypowych projektów broni,
+ pakiet dodatków w cenie.
MINUSY:
– brzydka oprawa graficzna,
– spłycenie rozgrywki,
– stare błędy nadal występują.