Na łamach tej książki zniesławiono 101 zwierząt, które możecie spotkać na lądzie, w wodzie oraz w waszych koszmarach. To tytuł dla miłośników fauny, którzy wiedzą, że prawdziwe uczucie wymaga wyrzeczeń, a niekiedy również maści na komary, odciski i ból czterech liter, kiedy człowiek słyszy bobra, czuje bobra, ale zobaczyć go za cholerę nie może, bo mu przyroda złośliwie zasłania. Znajdziecie tutaj odpowiedzi na pytania, których wcale nie chcieliście zadać, a potem uszczęśliwicie za ich pomocą znajomych oraz rodzinę. • Dlaczego lody zalatują bobrem? • Który polski ssak jest jadowity? • Czego szukają górale wewnątrz kozicy? • Która ryba zasuwa na piechotę? • A która jest rzecznym wampirem? Jeżeli sięgnęliście po ten tytuł i powyższy opis nie zdołał was jeszcze zniechęcić, to i tak jest już za późno na leczenie. Jesteście miłośnikami przyrody, moje kondolencje. Skoro jednak siedzimy w tym razem, to równie dobrze możemy się zacząć urządzać. Każde ze zwierząt obrażonych w książce otrzymało opis, ilustrację oraz spis cech, które przy odrobinie dobrej woli pozwolą odróżnić ryjówkę od rzęsorka, żmiję od zaskrońca oraz dzika od rowerzysty. Książka jest podzielona na habitaty, czyli miejsca, w których natura ma pewne cechy szczególne, na przykład nadmiar drzew w przypadku lasu, wody nad morzem czy warszawiaków (właściwie wszędzie). Informacje te można wykorzystać podczas obserwacji zwierząt, ale ostrożnie. Dlatego kilka rozdziałów poświęcono temu, czym w ogóle jest ta cała obserwacja, jak się do niej przygotować i co zrobić, żeby nie zasłużyć na miano leśnego palanta. I pamiętajcie: zachowajcie daleko idącą ostrożność, bo gapienie się na zwierzęta jest niestety uzależniające.
Premiera (Świat)
26 marca 2025Premiera (Polska)
26 marca 2025Liczba stron
304Autor:
Marek MaruszczakGatunek:
non-fictionWydawca:
Polska: Znak
Najnowsza recenzja redakcji
Książka zawiera opisy 101 zwierząt występujących w Polsce. Każde z nich zostało przedstawione w sposób nietypowy – z przymrużeniem oka, często z ironią i zabawnymi porównaniami. Przykładowo, autor zastanawia się, dlaczego lody mogą zalatywać bobrem, który polski ssak jest jadowity i czego górale szukają wewnątrz kozicy. Takie podejście sprawia, że lektura staje się lekka i przyjemna.
Jednocześnie właśnie ten specyficzny język przysporzył Maruszczakowi przeciwników, którzy uważają, że balansuje on na granicy wulgarności. Wystarczy jednak przypomnieć sobie Historię bez cenzury. Wojciech Drewniak, nie przebierając w słowach, szerzył wiedzę historyczną. Myślę, że ten specyficzny język jest potrzebny, żeby pokazać młodzieży (i nie tylko), że ktoś może mówić o nauce w sposób ciekawy i przyciągający uwagę. Zdecydowanie dzieje się tu więcej dobrego niż złego.

Maruszczak posługuje się językiem pełnym humoru, ironii i lekkości. Jego styl jest bardzo bezpośredni, czasem kontrowersyjny, balansujący na granicy dobrego smaku, ale wciąż spełnia swoją podstawową funkcję i przekazuje informacje. Dzięki temu właśnie książka nie jest kolejnym nudnym przewodnikiem, ale dynamiczną lekturą, która bawi i edukuje.
Książka podzielona jest na rozdziały odpowiadające różnym siedzibom zwierząt. Maruszczak opisuje lasy, łąki, a nawet tereny miejskie. Dzięki temu czytelnicy mogą łatwiej zidentyfikować zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Każde zwierzę zostało dokładnie zilustrowane i opisane od strony specyfikacji gatunkowej. Obrazki są bardzo ładne i utrzymane w przyjemnym dla oka, trochę oldschoolowym stylu z atlasów o przyrodzie z czasów naszych rodziców. Maruszczak także dzieli się praktycznymi wskazówkami dotyczącymi obserwacji przyrody.
Głupie zwierzęta Polski i jak je znaleźć to książka, która z pewnością przypadnie do gustu wszystkim, którzy szukają połączenia wiedzy o przyrodzie z dobrą zabawą. Maruszczak udowadnia, że nauka o zwierzętach nie musi być nudna, a obserwacja przyrody może być pełna humoru i radości. To idealna lektura na wiosenne spacery po lasach, łąkach czy miejskich parkach. Przeznaczona jest jednak dla nieco starszych lub nastoletnich czytelników.
Pokaż pełną recenzję

