Wiele lat temu Isom Rath zabił człowieka. Nieporozumienie związane ze stadkiem owiec rozpoczęło krwawy cykl przemocy, który trwał całe pokolenia. Kolejni członkowie z rodu Rathów wplątywali się w coraz mroczniejsze i krwawsze wydarzenia. Cykl ten zakończy się wraz z Irą Rathem, najtwardszym płatnym zabójcą z Alabamy. Jego ostatnie zlecenie zmieni losy przeklętej rodziny.
Premiera (Polska)
14 kwietnia 2016Polskie tłumaczenie
Tomasz SidorkiewiczLiczba stron
136Autor:
Ron Garney, Jason AaronKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Mucha Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Wszystko zaczęło się kilka poleń wcześniej. Przypałętało się stado zaniedbanych owiec, Isom Rath je przygarnął. Później jednak pojawił się ich właściciel i od słowa do słowa przeszło do rękoczynów. Padł trup, czego świadkiem był synek Isoma. Fakt ten wpłynął głęboko na psychikę chłopca i na długie lata na relacje między ojcami i synami z tego rodu. Może to odmienić kilkadziesiąt lat później Ira Rath, umierający płatny zabójca, który dostaje zlecenie… na własnego syna. Tylko czy będzie chciał to zrobić?
W Men of Wrath mnóstwo jest brutalnych scen: zabójstw, strzelanin, pastwienia się nad zwierzętami czy katowania innych ludzi. Nie jest to jednakże festiwal bezcelowej przemocy czy bezmyślnej fali gniewu, a próba ukazania konfliktu między ojcem a synem, przeznaczeniem a wolną wolą. Obaj zostają wtłoczeni w narzucone role wynikające z okoliczności, przyzwyczajeń, pragnień i (czasem urojonych) konieczności. Żaden z nich nie czuje się komfortowo, ale też nie potrafi wyjść poza początkowe ramy. Ta relacja napędza fabułę i stanowi klucz do zrozumienia wydarzeń, chociaż nie zawsze motywacje postaci są w pełni racjonalne i klarowne. To także opowieść o zemście, chociaż stojąca za nią motywacja wcale nie jest jednoznaczna.
Dobry scenariusz doskonale uzupełniają grafiki Rona Garneya. Jego ostra i wyrazista kreska, niekiedy przypominająca wręcz szkice, świetnie oddaje naturę historii. Ponadto interesujące ujęcia w kadrach nadają opowieści dodatkowego wymiaru: czasem dodają elementów niewynikających bezpośrednio z wydarzeń. Kiedy indziej, poprzez enigmatyczność, pozwalają na snucie domysłów i uzupełnienie opowieści w wyobraźni.
Scenarzysta Jason Aaron po raz kolejny, po Southern Bastards: Here Was a Man, osadza fabułę swojego komiksu w południowych stanach - regionie, z którego się wywodzi i który darzy dużym sentymentem, o czym zaświadczają dołączone do albumów wstępy, ale powód takiego stanu rzeczy jest dla czytelnika zagadką. W jego wizjach Alabama to paskudne miejsce, gdzie rządzi prawo silniejszego, a rozboje i morderstwa pozostają bezkarne, póki na swej drodze nie spotka się kogoś silniejszego lub z większą spluwą. Podobnie jest i w Ludziach gniewu - to współczesny Dziki Zachód (bez szeryfów i dobrych rewolwerowców), choć geograficznie umiejscowiony zdecydowanie bliżej wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Wydana w jednym tomie miniseria Ludzie gniewu to mocny, wyrazisty komiks. Oszczędny w formie i treści, a przez to bezkompromisowy i brutalny, oddziałujący na czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, z jeszcze mocniejszym zakończeniem. Jeśli szukacie w tym medium dobrze napisanych, ostrych – ale też przygnębiających – fabuł, to powinniście sięgnąć po album Jasona Aarona. Mocne wrażenia gwarantowane.
źródło grafiki głównej: Mucha Comics